Dlaczego Iskierka wybrała właśnie jego? Daryus nie miał pojęcia, czy był to wybór ognistej istotki, czy też mała żywiołaczka zrobiła to na polecenie Denelora. W każdym razie cieszył się z każdej pomocy, jaką mógł mu udzielić Denelor. A istota, która mogła być przewodnikiem, była bardzo cennym pomocnikiem.
- Dzień dobry, Iskierko - powiedział cicho i ponownie poczuł przyjemne ciepło, całkiem jakby Iskierka odpowiedziała na powitanie.
* * *
Nikt (prócz Impi) nie przekroczył jeszcze bramy prowadzącej TAM i nawet Denelor nie potrafił powiedzieć, jak będzie wyglądała podróż do stworzonej przez Denelora sfery.
To jednak, jak ta podróż miała wyglądać, podobnie jak i to, co miało ich czekać po drugiej stronie, Nie przeszkadzało Daryusowi. Skoro Impi się przedostała cało i zdrowo, to im również powinno się to udać.
Dlatego też bez wahania zajął miejsce w jednym z foteli... i zamknął oczy, gdy runęli w czarną przepaść.
Gdy je otworzył, znajdowali się pod czerwonym, zachodzącym słońcem.
Daryus najpierw sprawdził ekwipunek, potem dopiero podszedł do jednego z wierzchowców i, podobnie jak Arreta, poczęstował go wyciągniętym z plecaka jabłkiem. Sprawdził popręg, po czym wskoczył na siodło w sposób wskazujący na pewną wprawę.
- Gdy znajdziemy się w mieście - odparł na słowa Rodrika - to poproszę Iskierkę o pokazanie nam drogi. Wcześniej nie chcę zwracać uwagi na naszych pomocników. Trudno powiedzieć, jak zareagują mieszkańcy na jej widok.
Gdyby był sam, to już ruszył w stronę miasta. Ale nie był sam. A w takim razie przodem powinni ruszyć albo ci, co się uważali za przywódców wyprawy, albo też zbrojni, którzy wszak po to byli, by chronić pozostałych członków wyprawy. I zbierać, w razie konieczności, cięgi.