Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2018, 05:56   #9
CHurmak
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Zapadło milczenie, przy którym dało się wyczuć pewne napięcie. Z tego rodzaju sprawdzianem dawno już nie miał do czynienia - jeśli w ogóle można mówić o czymkolwiek podobnym. Pracodawca jednakowoż miał święte prawo do oceny realnego potencjału swoich zleceniobiorców. Zmęczenie po podróży odgrywało zasadniczą rolę - nie będzie czasu na odpoczynek. I o ile wielokrotnie dane było Kaelonowi tropić i znajdywać ślady życia w dziczy i na odległych od cywilizacji odcinkach szlaków, zabawa w chowanego pod dachem stanowiła dla Kaelona nowość. Ochrona, o której wspominał Edmund, miała przewagę, czas na przygotowanie. Zarazem, gwarancji bezpieczeństwa dla człowieka o takiej pozycji nigdy za wiele. Elf uznał, że na początek najlepiej będzie dokładnie przyjrzeć się biurku, przy którym siedział kupiec, a które stanowiło barierę, niejako ochronę dla właściciela. Biurko nie charakteryzowało się niczym niezwykłym - nikt się pod nim nie ukrywał. Jedynym elementem, który do tego mebla nie pasował, okazał się drewniany podstawek. Na podstawku leżały sztuki srebra - całe dziesięć. Czemu akurat leżały na widoku, czemu miały służyć - zastanowić się można było później.
W sytuacji bycia obserwowanym, Kaelon uznał, że najlepiej będzie ograniczyć działania, tak by nie podejmować pochopnych kroków. Cenna była wiedza, że ochrona kupca jest tutaj - elf przymknął oczy, jego wzrok stał się nieco nieobecny. Ważne było skupienie na tym, by wyczuć, gdzie mogą znajdować się przyboczni strażnicy Edmunda. Ale dało się rozpoznać, że jest ich wielu - na tym etapie, dokładna lokalizacja w tak ograniczonej przestrzeni nie była możliwa, gdyż sygnały obecności przychodziły z każdej strony - co zresztą było najzupełniej uzasadnione. Wyczuwana obecność przybrała postać emocji - wszyscy zaznawali zapewne ekscytacji doświadczanej przy zabawie w chowanego. Ostatecznie, czując się niczym wędrowiec w północnym lesie, pod czujnym okiem osaczającej go wilczej sfory, Kaelon był pewien, że uważnie patrzy na niego dwanaście par oczu.
-Jest ich sześciu. - wywnioskował, powiedział jakby do siebie, ale jakby też do zebranych. Gdyby ktoś miał go nie usłyszeć albo nie zrozumieć, wykonał porozumiewawczy gest palcami.
-Pięcioro, ale był pan blisko. - odparł spokojnie Edmund. Kaelon nie policzył gospodarza, nie docenił kupca który nie pozostawia spraw samych sobie, a w szczególności nie zapomniał o pilnowaniu samego siebie. Skądś wzięła się przecież jego fortuna, utrzymywana wraz z życiem przez tyle lat.
-Nie śmiałbym pominąć gospodarza - ze swojej pomyłki wybrnął dyplomatycznie, na tyle, że wspomniany gospodarz uśmiechnął się, prawdopodobnie rozbawiony, możliwe zaś że ukontentowany. Elf kontynuował próbę rozpoznania, gdzie mogą przebywać ochroniarze. Czy cała wspomniana piątka znajdowała się za tarczami? Nie. Tam elf czuł przede wszystkim wodę, bliski dlań zresztą żywioł. Za to rozpoznał, że jeden z ochroniarzy znajduje się na suficie, idealnie zamaskowany. Chcąc jednak poczekać, nie uprzedzać innych o swojej wiedzy, postanowił chociaż chwilę wstrzymać się z jej ujawnieniem. Ostatecznie, ochroniarz z sufitu został rozpoznany przez Shera, khajita, niemal w tym samym momencie. Pozostało zwrócić się ku dalszym poszukiwaniom. Dużo elementów wystroju wnętrza mogło mieć zwodniczy wygląd. Kaelona zainteresował mebel, szafa stojąca na lewo od drzwi, jeśli patrzeć w stronę pomieszczenia. Podejrzenie, że może się w niej ktoś ukrywać, że jest atrapą, okazało się niesłuszne. Był to zwykły mebel, w którego szufladach nikt nie mógł się ukryć - chyba że bardzo mały skrzat. A jednak osobę, której szukano, dało się wyczuć znacznie bliżej. Właściwie tuż za plecami. Ale za nimi nie było nikogo, o czyjej obecności by nie wiedział. Był tam tylko Galdan, jeden z towarzyszy z grupy, w której przybyli. Jednocześnie, inny członek drużyny, Delamros, bez skrupułów (nie żeby to było złe, zwłaszcza że w takiej sytuacji można to uzasadnić) przeglądał akta, które sporządził wywiad kupca. Odnieść można było wrażenie, że są one niekompletne, ale wszystko ułożyło się w logiczną całość - kluczem była brakująca osoba.
Wszystko wskazywało na to, że właśnie znaleźli kogoś, kto bodaj najlepiej zdołał się zamaskować. Przeciwko takim wnioskom nie protestował nawet legendarny elfi instynkt.
 

Ostatnio edytowane przez CHurmak : 28-08-2018 o 13:06.
CHurmak jest offline