Uczta w Domu Niedźwiedzi trwała jeszcze kilka godzin po walkach, razem z innymi gośćmi tańczyliście, piliście, gawędziliście, gdy dobraliście się do stołów z jedzeniem i alkoholem niewiele zostało dla innych gości świątyni. Silvio przygotował dla wszystkich drinki z rumu i cytryny, Fanriel dopytała brata bogdana w kwestii Chamon Dharek, a Koniczynka zniknęła w krzakach z Bardinem i butelką wina. Bertha i Gorok smakowali browar jaki brat Bogdan przywiózł z zamku Ursynitów, choć pamiętali by nie przesadzić z piciem, co w przypadku ogra było sporym wyzwaniem.
Mówi się że dwie rzeczy są nieskończone, głód ogra i ludzka głupota. Brat Bogdan pożegnał w końcu czempiona Ursuna, gdy ten zaczął pytać o pieczonego niedźwiedzia i chwytać za kończyny innych gości. Do tego czasu wszyscy zdążyliście się najeść i napić do pełnego brzucha. Gorokowi udało się złapać jeszcze udziec wołowy ze stołu nim przyszło wam opuścić świątynię Ursuna.
23 Vorhexen 2625, Chebokov
Późno w nocy opuściliście Dom Niedźwiedzi, jedyne co udało wam się tej nocy zrabować to kilka butelek alkoholu, naszyjnik ze srebra i uśmiech Koniczynki w krzakach. Koniec końców nie było tak źle; brat Bogdan obiecał przyjść rano do waszego kapitana z zaliczką za robotę w Chamon Dharek. Było przed świtem, wracaliście główną drogą do statku, gdy z naprzeciwka i z bocznej uliczki wyszło sześciu opryszków ubranych w czarne podarte szmaty i charakterystyczne maski. Jeden z tajemniczych agresorów, którego głowę zdobiły sporych rozmiarów jelenie rogi wskazał na was, idących sobie lekko nastukanych. Mimo ciemności, nikt z was nie był zaskoczony tą jednak zaskakującą sytuacją. Nim zamaskowani agresorzy ruszyli na was, udało wam się jeszcze zauważyć, że jeszcze jeden z nich ma mniejsze, cielęce rogi, a dwóch kolejnych porusza się na zwierzęcych, jakby psich, nogach.