Przede wszystkim nie szkodzić.
Takie światłe motto przyświecało medykom. Nie wszystkim. Moran zwykle się do tego stosował. Z małą poprawką - życie medyka było cenniejsze, niż życie pacjenta. W końcu medyk mógł uratować jeszcze setki innych osób, prawda?
W tym przypadku tak bardzo o swoje życie się nie obawiał. Isak miał, nie da się ukryć, siłę przekonywania. I argumenty, którym mało kto potrafił się oprzeć.
O sile tych argumentów świadczyli dwaj ranni, za których życie w tym momencie Moran nie dałby nawet grosza. Podobnie jak nie dałby ani grosza za życie pozostałej dwójki. Gdyby, oczywiście, coś mu się stało.
- Prawdę mówi - powiedział, na moment odrywając wzrok od pacjentki i przenosząc spojrzenie na stojącego obok draba. - Rzućcie broń, a ujdziecie cało i zdrowo - zapewnił, kontynuując opatrywanie nogi, z której powoli przestawało uchodzić życie. - Tamtych też opatrzę - dodał.