Wielki prawie siedmiometrowy jegomość stał oparty na drzewie. Na drzewie, które zostało wyrwane a korzeniami. W brach był najszerszy z całej grupy. Był łysy i miał brodę sięgającą klatki piersiowej. Chodził ubrany w bawełniany kaftan i spodnie. Spojrzał na was wszystkich, patrzył szczególnie długo na demona. W końcu się odezwał. -Jam jest Thorg. Ja przysłany przez krasnoluda.
Wyciągną do każdego swoją dłoń, miał silny uścisk dłoni możliwe, że z łatwością zmiażdżył by wam ręce.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Ostatnio edytowane przez Szarlej : 12-07-2007 o 15:04.
|