Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2018, 17:47   #59
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Ciemność spłynęła cicho. Wypełniła puste uliczki, zaległa w opustoszałych zaułkach. Lecz nie całe Diamond Taint spało tej nocy.

Eileen RYAN
Wyszli w noc, w puste jak im się zdawało początkowo ulice miasteczka. Wtopieni w ciemność, w ciemnych jak noc ubraniach, Eileen w odnalezionych na dnie szafy bojówkach, które Shawn nosił kilkanaście kilogramów temu. Ciągle zbyt obszernych, lecz ściągnięte szerokim skórzanym pasem zdawały egzamin. Na górę narzuciła zbyt duży, ciemny sweter. Uzbrojeni w aparaty fotograficzne i kamerę szybko zorientowali się, że prócz nich i patroli wojskowych, zakamarkami miasta przebiegali jego mieszkańcy. Uzbrojeni w pałki, łomy i być może broń z ostrą amunicją, włamywali się do sklepików i kawiarni, wynosząc wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość a demolując resztę w przypływie jakiejś niekontrolowanej złości. Aparat trzaskał sucho gdy Shawn raz za razem zwalniał przesłonę. Ukryci za rogiem budynku, po przeciwnej stronie ulicy, zdawali sobie sprawę z ryzyka. Domyślali się, co by się mogło stać, gdyby zostali wykryci przez sprawców włamania. Gdy już mieli ruszyć dalej nadjechał wojskowy hummer. Zatrzymał się z piskiem przed wyważonymi drzwiami dokładnie w chwili gdy nieznani sprawcy opuszczali lokal obładowani fantami. Snop światła z reflektora umieszczonego na dachu samochodu zatrzymał włamywaczy, zamroził ich jak robale w strudze ciekłego azotu. I wtedy, bez ostrzeżenia, krótką serią karabinu maszynowego wypluły się na nich kule, które dosłownie ścięły ich z nóg z ciał pozostawiając krwawe strzępy.
Eileen stała bez ruchu zszokowana całą sytuacją. Była pewna tego co zobaczyła. Żołnierze bez ostrzeżenia zabili, może nie niewinnych, ale bezbronnych w tym momencie ludzi. Kamera ciągle coś nagrywała lecz obiektyw był już skierowany gdzieś zupełnie obok, jedynie Shawn ciągle strzelał ujęcie za ujęciem wysuwając się do przodu dla lepszego złapania obrazu całej sytuacji, gdy światło reflektora zaczęło tańczyć po budynkach przeskakując na drugą stronę, zamiótł chodnik na którym stali przez ją oślepiając.

- Spierdalamy! - krzyknął Shawn popychając ją siłą rozpędu wgłąb bocznej uliczki. Ostatnią sylabę słowa zagłuszyła seria karabinu i kule wgniatające się w rozgrzany asfalt ulicy całkiem blisko nich. Za blisko!

Joel STRODE, Darleen WOOD
Zorientowali się szybko, że to nie będzie spokojna noc. Regularne chrapanie Henrego Robinsa dobiegające z salonu przerywane było dalszymi i bliższymi hałasami dobiegającymi z zewnątrz. Pojedyncze krzyki, trzaski a nawet wystrzały (bo co innego mogło tak brzmieć) powodowały, że serce biło szybciej i mimo zmęczenia czuli, że nie mogliby teraz zasnąć, jak zrobili to Jack czy Henry. Wybranie pierwszej części warty chyba nie było najgorszym z pomysłów. Barry, do którego Joel zaglądał już kilka razy, też spał twardo, prawdopodobnie pod wpływem leku, który mu zaaplikował.

- Napijesz się kawy? - spytał mimo przyspieszonego biegu serca i lekkich zawrotów głowy, chyba tylko po to, żeby przerwać trwającą między nimi ciszę i zapomnieć choć przez chwilę o tym co może dziać się na zewnątrz.

- Chętnie.

Elektryczny czajnik wypełnił kuchnię szumem. Usiedli przy stole. Joel zadzwonił szklankami. A później rozmawiali siąpiąc gorącą, aromatyczną kawę o rzeczach nieistotnych, tak że przez chwilę zapomnieli o tym co działo się za oknem. Przez chwilę świat znowu był kolorowy. Do czasu aż rzeczywistość przypomniała im o sobie.

Eileen RYAN
Oddychali ciężko oparci o obdrapaną ścianę jednego z budynków w... Eileen rozejrzała się wokół, we wschodniej dzielnicy. W szalonej ucieczce niespecjalnie zwracała uwagę gdzie biegną. Pilnowała tylko, żeby być tuż za Shawnem, żeby nie zgubić jego pleców. Nie przypuszczała, że chłopak tak dobrze biega, jego tusza na to nie wskazywała, chociaż chyba realne zagrożenie dodało mu siły bo teraz zipiał jak stary parowóz.

- Suki... syny - wysapał wreszcie łapiąc trochę oddechu. - Poje... by...

Eileen również chciała skomentować, gdy wtem ujrzała coś, co kazało jej zamilknąć i wciągnąć przyjaciela głębiej, w cień budynku.

Eileen RYAN, Joel STRODE, Darleen WOOD
- Proszę wyłączyć silnik i powoli wysiąść z samochodu z rękami uniesionymi nad głowę! - odezwało się z megafonu tuż pod oknem.

Naprzeciwko siebie, na środku ulicy stały dwa samochody. Cywilny dodge caravan i wojskowy hammer, który właśnie nadjechał z przeciwnej strony. Celowały w siebie reflektorami świateł mijania a humvey dodatkowo działkiem zamontowanym na dachu.

- Powtarzam! - ryknęło z głośnika. - Wyłącz silnik! Wyjdźcie z samochodu! Powoli!

Silnik dodge'a mruczał jednostajnie na biegu jałowym ale najwidoczniej nikt nie zamierzał z niego wysiąść. Krótka, ostrzegawcza seria z karabinu maszynowego przecięła powietrze.

- Ostatnie ostrzeżenie! Wyłącz silnik! Wysiądź z samochodu, w przeciwnym razie otworzymy ogień!

W powietrzu czuć było napięcie rosnące z każdą kolejną sekundą. Strzał nie padł. Dowódca jednostki nie był jednak tak skory do zabijania. Z wozu wyskoczyło trzech ludzi. Czwarty został na dachu, przy obsłudze działka. Trójka żołnierzy, ubezpieczając się nawzajem podeszła powoli do samochodu.

Strzały padły nagle. Jazgot, który odbił się po opancerzonym samochodzie stakattem. Żołnierze rozproszyli się. To nie oni strzelali. To strzelano do nich. Operator działka zwisł bezwładnie. Któryś z nich krzyczał z bólu.

Eileen RYAN
Z budynku niedaleko nich wyszły trzy osoby. W cywilnych ubraniach i kominiarkach naciągniętych na głowę. Jedna z nich, postawny, ponad dwumetrowy olbtzym, trzymał krótką broń, z której prawdopodobnie wcześniej padły strzały. Jeden z żołnierzy leżał między dodgem a hammerem, ranny w bok i krzyczał w niebogłosy. Krótka seria w twarz uciszyła wrzaski.

Dwóch pozostałych żołnierzy zniknęło z pola widzenia.

Olbrzym warknął coś nie po amerykańsku, ani nawet hiszpańsku na co dwóch towarzyszy rozdzieliło się. Jeden ruszył w kierunku hammera, drugi zaczął okrążać dodge'a.

Wyglądało na to, że w uliczce byli na razie bezpieczni. Nie wychylając się mogli pozostać niezauważeni i obserwować rozwój sytuacji.

Joel STRODE, Darleen WOOD
Z cienia budynku na przeciwko wyłoniły się trzy osoby. W cywilnych ubraniach i kominiarkach naciągniętych na głowę. Jedna z nich, postawny, ponad dwumetrowy olbtzym, trzymał krótką broń, z której prawdopodobnie wcześniej padły strzały. Jeden z żołnierzy leżał między dodgem a hammerem, ranny w bok i krzyczał w niebogłosy. Krótka seria w twarz uciszyła wrzaski.

Drugi z żołnierzy schował się za dodgem, z bronią w ręku, gotową do strzału. Trzeci, najwidoczniej ranny, odpełzł w ich stronę, ciągnąc za sobą nogę. Doczołgał się po schodach do drzwi wejściowych. Usłyszeli pukanie.

Dwie osoby w kominiarkach zniknęły im z oczu, jedna za hammerem, druga za dodgem, tylko olbrzym stał między samochodami czekając na coś.

Mogli zaryzykować i pomóc rannemu żołnierzowi. Tylko czy było warto?
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline