Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2018, 21:07   #22
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Sala Tronowa

Słowa wypowiedziane przez Detleva odbiły się echem w podłużnej sali i na chwilę po nich zapadła przejmująca cisza, kiedy zgromadzeni przy drzwiach awanturnicy rozmyślali nad otrzymaną ofertą. Część z nich stała tam z zaciętym wyrazem twarzy, świadczącym, że nie będą paktować z kultystami, choćby ich własne matki były zakładnikami, ale mimo to nikt nie odważył się jako pierwszy postawić kroku w stronę nieprzyjaciół. Wtedy właśnie – kiedy milczenie stało się trudne do zniesienia – wystąpił naprzód Peter, zwany Krasnoludem. Jego przemowa była stosunkowo krótka, acz podane argumenty miały sens i pewnie przekonałyby Detleva, gdyby nie fakt, że instynktownie czuł w kościach, że awanturnicy próbują go wykiwać. Poza tym nie był on osobą przywykłą do kompromisów – Detlev Kampf rządził, a nie słuchał żądań innych.
- Naprawdę uważasz mnie za głupca, niziołku? - Rzucił w jego stronę kultysta, wychylając się do przodu na kunsztownie wyrzeźbionym z drewna tronie. W jego szarych, wilczych oczach błyszczał gniew.
- Nie będzie kompromisów. Życie tych chędożonych kurew w zamian za naszą wolność - zażądał przesyconym groźbą głosem. - Nie wydam wam żadnej wiedząc, że nie jestem bezpieczny.
- Wygrałeś - wtrącił się donośnym i ponurym głosem krasnolud Kyan, który stał wtedy u boku blondwłosej norsmenki. - Nie możemy pozwolić, aby tak zacny ród wymarł i przepadł. Jednak moje oddziały są żądne pomsty. Nie sprzeciwiom siem rozkazom, aleć musisz wyjść z rozpaloną flarą i przekroczyć wolno dziedziniec, by żodna grupa krewkich młodych khazadów nie mogła wykorzystać faktu, iż nie wiedzieli, bomdz nie zauważyli. Wielu dziś zabiłeś spośród mego ludu. Wyjdźcie z flarą i opuszczonym orężem ciasno w szyku i nie prowokujcie. Oraz przysięgnij, że wypuścisz samice nietknięte i żywe. Takie som moje warunki. Jeśli ci siem nie podobają, podnoś rzyć i walcz, to jedyna oferta jakom ode mnie otrzymasz, a za chwile i ta ni byndzi aktualna, winc decyduj rychło. Coż odrzekniesz mi? - Rzekł krasnolud, trzymając ciężki młot w swojej prawicy i obdarzając kultystę oczekującym odpowiedzi spojrzeniem.
Jakie była odpowiedź na ten temat Detleva, tego nikt się nie dowiedział. Było pewnym, że choć przez krótką chwilę rozważał słowa Kyana, szukając w nich jakiegoś podstępu. Odpalona flara w ręku? Zastanowił kultystę ten kuriozalny warunek, ale z zamyślenia wyrwała go Astrid.
- Flara to podpucha - wtrąciła się bezczelnie Norsmanka, puszczając Kyanowi krótki, acz pewny siebie uśmieszek.
- Ostatnio jak taką rzuciłam, to ci maga rozdupiło na trzy strony świata... Albo cztery - zastanowiła się małą chwilę, stukając paluszkiem w podbródek, aż w końcu wzruszyła ramionami - Tak czy inaczej, zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja oferta jest pozbawiona jakiejkolwiek taktyki? W sensie no wiesz, bez obrazy, ale ta elfka to już tych włosów straciła garść, a druga kobieta pewnie niedługo wyłysieje ze strachu. Pomijam już fakt, że nie mamy nawet pewności, czy to nie są twoje kultystki oraz co ważniejsze, to my mamy księgę. - Astrid odchrząknęła dając jeden, niewielki krok w przód.

- Może lepiej zróbmy tak: ty puścisz te dwie laski, których i tak nie znamy i nie wiemy w sumie co to za podróbki Asów z talii kart, a my nie zniszczymy księgi i damy ci szansę na jej odzyskanie. Bo nie oszukujmy się, ale jeśli będziesz chciał je zabić, to i tak zrobisz, nie mam racji? Nie jesteś przecież głupi - Blondynka patrzyła na niego wyczekująco, nie pokazując po sobie, że naprawdę jej zależy. Nie była w końcu pewna czy aby na pewno tak jest, jednakże te kobiety nie pisały się na tę bitwę z własnej woli, mogły być tylko niewinnymi ofiarami wojny, a ze wszystkich wojennych konsekwencji najbardziej nie lubiła tego, że cierpią ci, którzy nieświadomie zostali wplątani w walkę.
- Księga jest tutaj - dodała wskazując na tobołek Katariny, która dla Astrid wyglądała na wiedźmę. Pasowała więc do osoby, która mogłaby coś takiego przy sobie mieć. - Ty puść dziewki w naszą stronę, a my szurniemy ci tobół po podłodze.
- W jednym kobieto się nie pomyliłaś. Nie jestem głupcem… - odparł jej Detlev, powstając dumnie z tronu i idąc po schodach w dół, w stronę ołtarza. Każdy jego krok okraszony był iście szlachecką gracją i pewnością siebie.
- Ty zaś upewniłaś mnie w przeświadczeniu, że mam do czynienia z bandą nędznych kłamców. Nawet jeśli jest tam księga, jak twierdzisz, to po śmierci czarnoksiężnika nie stanowi ona dla mnie żadnego użytku - kiedy kultysta kończył mówić, drzwi za plecami awanturników otworzyły się. Do środka wtargnęła doborowa uzbrojona grupa składająca się z ludzi, niziołka oraz krasnoluda, na widok których część znajdujących się w środku poszukiwaczy przygód zwróciła swoje bronie.
- Zostawcie ich! - Rozkazał na głos Kyan. - Ichże mieliśmy uwolnić oraz tom ylfkę, co klynczy przed tym wojem. Niestetyż… - ostatnie słowo dodał już cicho i pod nosem.
- Dość! - Przerwał wszystkim Detlev Kampf, wyraźnie rozgniewany ucieczką więźniów i tym, że znowu mu przerwano, po czym przeniósł swój gniewny wzrok na trzymającego Lilou, potężnie umięśnionego gwardzistę i skinął mu porozumiewawczo głową. - Zabić ich wszystkich! - Warknął na głos, po czym sam wyciągnął z kabur pistolety skałkowe i wycelował oba w zgrupowanych przed nim awanturników.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline