Vermin przytaknął na słowa cyrulika. Coś było nie tak, a tłumaczenia Robin wydawały co najmniej dziwne. Strzał dobiegł z tego samego kierunku, gdzie piekarz urządził sobie schadzkę z kochanką, ale kto w końcu strzelał? I dlaczego? Drago najwyraźniej niezbyt się tym tematem przejął bo kontynuował wątek małżeńskiej zdrady.
- Piekarz? Masz na myśli naszego Armanda Boulangiera? - zwrócił się do córki leśniczego i zacmokał - No, no, kto by pomyślał...Dziękuję panience za tą cenną informację.
Szczurołap tymczasem spojrzał w kierunku nieznajomej, która wspięła się na drzewo. Był ciekawy co uda jej się zaobserwować.