Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2018, 15:12   #55
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Joe starał się osłonić Keirę swoim ciałem, lecz... macka była szybsza,i zwinniejsza i ... niematerialna. Nie udało się.... Poczuł, jak macka uderzyła dziewczynę, jak nią szarpnęło. Zagryzł zęby. Krew szumiał w uszach. Na całe szczęście Keira żyła. Poruszała się. Nie było zatem tak źle. W kilka chwil później wypadli do pogrążonego w lepkiej czarności korytarza.
I tutaj zaczęło być prawdziwie źle. Ludzie pozbawieni życiodajnego światła wpadli w panikę. Szturchali się i popychali. Wpadali na siebie i... chyba kogoś ktoś stratował.
Joe starał się trzymać Keirę za rękę. Miał jedynie nadzieję, że nie sprawi jej bólu. Jednak w pewnym momencie coś naparło na nich, rozciągając ich, oddalając od siebie. Coś lub ktoś ciągnął ich w przeciwnych kierunkach z niewiarygodną wręcz siłą.
Joe starał się przeciwstawić ludzkiej fali, nie dopuścić, by ich rozdzielono. Czuł jak wymykają się jemu jej szczupłe palce z uścisku. Jak kilka osób wciska się między nich, niczym woda w przerwaną tamę.
Joe ryknął wściekle. Zdzielił kogoś, starając się usunąć napierających na nich. Zmniejszyć nacisk.
I wtedy stało się. Powoli jeden po drugim, jakby w zwolnionym tempie, palce dziewczyny wyślizgiwały się z jego uścisku. Czuł jak jej paznokcie wbijają się w jego skórę, lecz i to nic nie pomogło.
- Keira! - zawołał Joe gdy utracił kontakt.
Starał się ją odnaleźć, nawoływał. Wszystko na nic.
Gdy fala ludzi zelżała, znalazł się gdzieś... chyba w odnodze tunelu metra.
Ktoś był z nim. Ktoś się odezwał. Kto? A tak, Marian.
- Znów ty? - sapnął nieco zdziwiony. Joe był nadal zły, nie tak miała wyglądać ewakuacja. Przez to, jego wypowiedź wypadła mało grzecznie. Z czego zdał sobie dopiero sprawę, gdy słowa opuściły jego usta.
- W sumie to dobrze, już raz się nam udało od gubić po zgubieniu się. - rzekł nieco bardziej przyjacielsko, chcąc jakby wymazać pierwszą swą reakcję.

- Nie nic nie rozumiem... To... to było dziwne. Jakby było tam więcej ludzi, niż powinno być... nie rozumiem jak nas rozłączono. - odparł na pytanie Mariana.
- Postarajmy się odnaleźć resztę. Obiecałem Keirze, to ta ładna albinoska, że... cóż... - Joe poczuł się jakoś głupio mówiąc Marianowi o tym. Nie ważne, i tak pewno słyszał ich rozmowę. -... że o nią zadbam.

Pomysł z paskiem był znakomity. Joe zawiązał pętlę na swej ręce. Choć oni się nie zgubią.
Ruszyli do przodu. Joe nasłuchiwał, starając się dosłyszeć pozostałych. Nie mogli być wszak daleko... nie, jeśli była by to normalna przestrzeń... Ale zdawało się, że nie do końca tak było.
Co rządziło tą strefą? Joe był pewien, że jest jakieś rozwiązanie. Tylko, czy była to magia, jakieś nadprzyrodzone moce? Można było to sterować wolą? A może było to coś fizycznego, coś z nauk zajmujących się... hmm... no czym? podróżami między wymiarowymi? Przesunięciami kwantowymi? Wszystko to dla Joe i tak było tylko bełkot techniczny. Żałował, że nie ma z nim jego ojca, może on by coś wiedział... był dobry w tym...


Rzut 1: 2
Rzut 2: 9
 

Ostatnio edytowane przez Ehran : 01-09-2018 o 18:25.
Ehran jest offline