Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2018, 04:45   #3
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 2 - Diagnoza

Ciemność. Znowu. Przebudziła się znowu. W tej ciemności. Noc. Już była noc. Ciemno było. Ze swojego łóżka nie widziała okna. Ale i tak widać było, że jest noc. I w tej nocy coś było. Nie była pewna co. Co ją obudziło. Wydawało jej się, że to coś tutaj. Po tej stronie snu. Ten bez płuc tak charczał, że ją obudził? Ktoś krzyczał za ścianą? Na ulicy? Wiatr uderzył w okna? Coś ją zaniepokoiło. Nie była jednak pewna co. Po której stronie snu. Czoło jednak miała mokre od potu. Cała się lepiła od potu. Mimo, że okno było uchylone bo noc była całkiem ciepła. Pościel nieprzyjemnie zdawała się ją więzić w swoim uścisku. To było tylko głupie wrażenie, zaraz po przebudzeniu. Tak? Chyba. Chyba tak. Przecież pościel nie mogła sama z siebie omotać człowieka prawda? No nie. Nie mogła. Sama musiała się zaplątać przez sen a teraz ta pościel zdawała się jej ciążyć i więzić. Tak? Tak, chyba tak.

A jednak było coś jeszcze. Jak zwykle. Odkąd się tutaj budziła. Odkąd pamiętała. Odkąd już pamiętała i co jeszcze pamiętała. Czy kiedyś już tak się budziła w jakieś pościeli? Że nie mogła się z niej wydostać? Gdy dłonie napierały na kołdrę i nie mogły się przebić przez te zasłony? Ale była jeszcze ta druga strona. Druga strona snu.

Znowu nie mogła sobie dokładnie przypomnieć co jej się śniło. Ale to też było niepokojące. Wywoływało jakąś niejasną obawę. Jak przed utonięciem. Jakby się topiła łapiąc ostatni oddech albo jakby coś przygniatało ją coraz bardziej chcąc wydostać z niej oddech. Co to było? Głupi, straszny, bezsensowny senny majak? Zatarte wspomnienie które próbowało się przebić do świadomości? Jeszcze coś innego? Nie mogła z tego wyłuskać nic konkretnego. Tylko te wrażenie pogoni, ucieczki, zaszczucia. Jakby ścigało ją coś strasznego a sama próbowała ze wszystkich sił uciec a ta straszna, nieubłagana siła ścigała ją bezustannie i była coraz bliżej. Czas uciekał, kończył się. Nie miała pojęcia co się stanie jak się skończy ale wydawało się równie straszne jak przygniecenie wieloma tonami skał na dnie bezdennej kopalni albo upadek w bezdenną, straszną czeluść.





Z całego snu zdołała wyłuskać tylko jeden obraz. Jakiś napis. Neon albo podobny znak. Ułożony w pionie, na fasadzie jakiegoś budynku. Była pewna, że to musi być wspomnienie. Że już tam była. Nie pamiętała jak i z jakiej okazji ale przecież na pewno była w samym Fargo. Tego budynku z takim napisem nie pamiętała no ale przecież chyba musiał tam gdzieś być.

Mogła sobie przypomnieć wieczór. Chodziła i poruszała się coraz lepiej. Pielęgniarka sprowadziła lekarza. Kojarzyła go z widzenia ale nie tak jak Brenna. On chyba miał z nią tak samo. Widząc, że nic jej nie dolega, przynajmniej nie bardziej niż zwykle, wyślizgał się z konkretnych odpowiedzi mówiąc, że jest pacjentką doktora Brenna no i on nie będzie mu bruździł. Do rana niech da sobie na wstrzymanie a rano porozmawia z Brennem. Potem oboje z pielęgniarką odeszli. Chyba się zdrzemnęła bo wstała gdy ta sama pielęgniarka stawiała na jej stoliku kolację. W porównaniu do frontowego jedzenia z menażek i konserw to było prawie jak w domu. Talerze a nie menażki, sztućce a nie niezbędniki, przygotowane potrawy a nie racje MRE czy konserwy. Tylko zupa była podobna i jadło się tak samo. Potem znów przysnęła. Obudziła się teraz. W środku nocy. I choć zerwała się szamocząc z tłamszącą ją pościelą i nienazwanym lękiem to zmęczenie wykończonego organizmu wzięło górę i znów zasnęła.

Gdy się obudziła był już dzień. Znowu śniadanie. Znowu Maria. A potem znowu obchód z doktorem Brennem na czele. - Dzień dobry Lamio, słyszałem, że chciałaś ze mną porozmawiać. - powiedział i w przeciwieństwie do poprzednich obchodów tym razem przysunął sobie taboret do jej łóżka i usiadł na nim jakby zaczynała się dłuższa niż zwykle rozmowa. I rzeczywiście trochę zeszło.

- Sytuacja jest trochę skomplikowana ale nie bój się, sprawy mają się coraz lepiej. - zaczął mówić jakoś w ten sposób. Musiał się przygotować albo mieć świetną pamięć bo mówił i mówił zupełnie jakby zajmował się nią od miesiąca. Wedle jego słów tyle czasu tu była. W szpitalu polowym była bardzo krótko, tylko kilka dni. Szpital polowy 571. Rozpoznawała nazwę. To był najbliższy od Fargo szpital polowy do którego zwożono rannych z punktów opatrunkowych i innych improwizowanych ośrodków tego typu. Dopiero poważniej rannych, gdy byli zdolni do transportu a rehabilitacja nie zapowiadała się na kilka dni przewożono na dalsze zaplecze. Często właśnie tutaj czyli do Sioux Falls.

Ją też, gdy tylko udało się zorganizować transport na zaplecze razem z innymi rannymi przywieziono ją właśnie tutaj do Sioux Falls. To wszystko było z miesiąc temu, na początku sierpnia. Teraz był początek września. Dokładniej to piątek rano, 4-go września.

Data wywołała w niej rozkojarzoną myśl jaka wsiąkła zanim jej właścicielka zdążyła jej się przyjrzeć. Ale skoro dziś był 4-ty września to wczoraj był 3-ci września… Nie była pewna co to znaczy. Miała coś zrobić 3-go? Coś zacząć? Coś skończyć? Jakiś etap? Zaczął się? Skończył? Ale musiała dać za wygraną. Nie mogła sobie przypomnieć nic więcej.

Lekarz przerwał swoją relację widząc rozkojarzone spojrzenie pacjentki. Wznowił gdy znów zaczęła poświęcać mu uwagę. A zaczął mówić ciekawe rzeczy bo omawiać jej stan. Ten w jakim ją przywieziono tutaj i ten w jakim była obecnie.

- Byłaś zbyt blisko eksplozji. Pękły ci bębenki. Goją się ale przez jakiś czas możesz mieć jeszcze problemy ze słuchem. Odradzam przebywanie w pobliżu źródeł mocnego hałasu. Im większe i częstsze źródła mocnych dźwięków, jakieś wystrzały, wybuchy, dyskoteki tym wolniej bębenki będą się goić a w skrajnych wypadkach nie zagoją się nigdy a to grozi częściową utratą słuchu. - Brenn pokiwał głową pokazując na swoje uszy. Mazzi nie była pewna jak to jest z jej uszami. Zwykle najczęściej spała a przy tylu innych sensacjach od żołądka do bólów głowy i dreszczy to jakieś zaburzenia słuchu zwyczajnie mogły jej umknąć.

- Ponadto ta sama eksplozja poszatkowała ci ciało. Nie wiem gdzie to się stało ale wyjęliśmy z ciebie całe trzy słoiki kamyków i odłamków. Po większych zostały ci blizny ale z czasem powinny zniknąć lub nie być tak widoczne. Niestety przy takiej ilości drobnicy wbitej w ciało mniejsze fragmenty mogą ci wychodzić przez skórę całymi miesącami albo i latami. - teraz machnął palcem ogólnie na sylwetkę siedzącej na łóżku dziewczyny. No wiedziała, że mówi prawdę na ramionach, szyi, twarzy, nogach miała sporo drobnych blizn. Ale już zdążyły zagoić się i zblednąć. Może w końcu i zniknął.

- Najpoważniejszy uraz miałaś na głowie. Prawdopodobnie hełm ocalił ci życie. Odłamki które trafiły w głowę uderzyły ze słabsza siłą niż gdzie indziej dlatego nie zdołały przebić czaszki. Prawdziwy fart dla ciebie. Inaczej zginęłabyś tam na miejscu. - Brennan wydawał się tym fartem zafascynowany gdy wskazywał na swoim boku głowy miejsce gdzie Mazzi miała wygolone fragmenty włosów i na nich przyklejone opatrunki. - To co zostało wydobyliśmy chirurgicznie. A przy okazji okazało się, że za uchem masz mały otwór w czaszce. Nic wielkiego, można by wsadzić najwyżej szpilkę czy mały gwóźdź. Prawdopodobnie masz to od urodzenia, nie sądzę by to było od tej eksplozji. Ale otwór jest zarośnięty skórą i nie zagraża to twojemu zdrowiu więc nie ma czym się martwić. Myślę, że nawet palcem trudno to wyczuć. - by to zwizualizować wziął jej dłoń, odgarnął jej włosy i przytknął do rzeczonego miejsca. Ale chociaż szukała czegokolwiek to pod palcami czuła tylko kość czaszki tuż pod ciepłą skórą tak samo jak zawsze. Czy ta dziura tam była czy nie to nie czuła żadnej różnicy.

- Zostałaś też poparzona. Nie wiem w jakich okolicznościach ale masz poparzenia I-go i II-go stopnia. Głównie na ramionach. Niemniej rany ładnie się goją. Bardzo ładnie. Więc masz szansę wrócić do zdrowia i może nawet bez szpecących blizn. - tym razem medyk przeszedł do omawiania stanu jej kończyn górnych. Tutaj wydawał się być bardziej optymistyczny i zadowolony z przebiegu rehabilitacji.

- No i toksyny. Prawdopodobnie nawdychałaś się ich tam na miejscu. Może podczas tego pobliskiego pożaru, może przed lub po, tego nie wiem. Przeszłaś pełny proces detoksykacji całego organizmu ale możesz jeszcze przez jakiś czas odczuwać przykre skutki. Albo żołądkowe i kłopoty z przyjmowaniem pokarmów albo działające na układ nerwowy. Chociaż to trochę dziwne bo nie możemy wykryć żadnej znanej neurotoksyny no ale mogła się rozpuścić zanim trafiłaś do nas. Swoją drogą masz zaskakującą treść żołądkową więc te sensacje żołądkowe mogą być efektem jakiś wcześniejszych schorzeń. Bardzo silnie stężony kwas żołądkowy, akumulator można by tym napełniać. - lekarz uśmiechnął się pogodnie jakby chciał tym żartem jakoś uspokoić pacjentkę. Gdy relacjonował stan jej bebechów wydawał się znów mieć przed oczami te wyniki badań bo był skupiony i może nawet zaintrygowany.

- Ogólnie zostałaś poważnie ranna i straciłaś mnóstwo krwi. Kolejne życie zawdzięczasz sprawnej ewakuacji z pola walki i udzielonej pierwszej pomocy. Obecnie jednak twój stan jest stabilny i twojemu życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Można by rzec, że powinno być już tylko lepiej. Do pełni fizycznego zdrowia powinnaś wrócić w optymistycznym wariancie w ciągu kilku tygodni w pesymistycznym w ciągu kilku miesięcy. - lekarz wydawał się szczerze wierzyć w taką diagnozę ale też wyglądał jakby miał do powiedzenia jeszcze jakieś “ale”. No i miał.

- Natomiast jeśli chodzi o twoją psychikę zdajesz się odczuwać przeciążenie stresem i traumatycznymi przeżyciami. PTSD. Może to być powiązane z amnezją na jakie zdajesz się cierpieć. Bo fizycznie czaszka i mózg nie jest uszkodzona. Przynajmniej na tyle na ile możemy to sprawdzić sprzętem jaki tutaj posiadamy. Czyli sugeruje to inne przyczyny no ale niestety nie mamy wykwalifikowanego psychologa który mógłby się tobą zająć. - lekarz mówił jakby wreszcie mógł wypluć z siebie żabę jaka siedziała mu dotąd w gardle. - Sugerowałby spokój, relaks i unikanie sytuacji stresowych. I porozmawianie ze specjalistą, unikanie toksycznych osobowości i ostatecznie środki farmakologiczne. - poradził kończąc tą część diagnozy.

- Dlatego myślę, że już zbyt długo u nas nie zabawisz. Na kłopoty z pamięcią i PTSD niezbyt możemy tutaj coś poradzić. Zaś ciało ładnie się goi i nie wymaga już stałej opieki. Po weekendzie będzie już można myśleć o opuszczeniu szpitala. Dam ci skierowanie do Domu Weterana. To spokojne miejsce. Większości zamieszkują je frontowcy na końcowych stadiach rehabilitacji. Będziesz wśród swoich. To niedaleko stąd, krótki spacer i możesz być z powrotem u nas. Jeżdżą też regularnie autobusy konne. Będziesz wracać do nas na monitorowanie stanu zdrowia i przedłużenie recepty i skierowania. Jeśli gorzej się poczujesz czy coś zacznie się dziać śmiało możesz do nas wrócić. Dam ci też skierowanie do naszych terapeutów. Oni dobiorą ci terapię która przyśpieszy twój powrót do zdrowia. Zwykle pacjenci bardzo sobie chwalą bo to odpowiednie ćwiczenia, kąpiele, masaże, świetna sprawa, na pewno ci się spodoba. - Brenn uśmiechnął się sympatycznie gdy snuł kolejne wizje rehabilitacji już za murami szpitala. Facet pewnie miał parcie by jak najszybciej zwolnić miejsce dla kolejnego ciężko rannego. Selekcja była bezlitosna jeśli ktoś mógł samodzielnie się poruszać to ciężko ranny nie był. Teraz gdy jej stan się poprawił wystarczało by pojawiała się na badania i po receptę. A póki co miała jeszcze tutaj pewnie z kilka dni pobytu zapewnione.

Zorientowała się też, że skoro jest piątek to pewnie ten porucznik Rodney najprędzej wróci po weekendzie. W weekend pewnie nie będzie się fatygował do niej. Ani dzisiaj skoro był wczoraj. Na razie gdy lekarz skończył swój raport i prognozy medyczne nadal siedział na taborecie by mogła przemyśleć to co powiedział i ewentualnie o coś zapytać czy porozmawiać.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline