Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2018, 15:23   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację

- Wyspa? I co z tego, że wyspa? Też jestem na wyspie... - Peter (czego jego rozmówca z pewnością nie widział) uśmiechnął się do zgrabnej kelnerki i skinieniem głowy podziękował za kolejnego drinka.
- Co z tego, że nie na dziewiczej? Na dziewiczych nie ma takiej ładnej obsługi...
- Ile? Dwadzieścia? I sama pani dyrektor? Wiem, że nie jako dodatek do tych tysięcy...
- Kiedy? Powiedz, że się zjawię. Prześlę mailem listę sprzętu.
- Wyłączył telefon, gdy rozmówca potwierdził, że wszystko do niego dotarło.

Podniósł się i podszedł do balustrady, za którą rozciągał się widok na malowniczą, niezaludnioną w tym momencie plażę.
Cóż... Trzeba się będzie pożegnać na jakiś czas z różnymi przyjemnościami.
Bycie wolnym strzelcem miało swoje zalety, ale niektórych propozycji nie wypadało odrzucać. Niektórzy zleceniodawcy bywali pamiętliwi i mogli przy następnej okazji zwrócić się do kogoś innego. No i dwadzieścia koła nie leżało na ulicy.

Pół godziny później siedział już w awionetce, któa miała go zawieźć w bardziej cywilizowane rejony świata.

* * *

Sprawa nie okazała się być spóźnionym primaaprilisowym dowcipem, chyba że Matka Natura mała takie spaczone poczucie humoru. A sądząc ze zdjęć nie mieli do czynienia z wyspą rodem z arabskich opowieści o Sindbadzie Żeglarzu.
Sprawa wyglądała całkiem ciekawie, a wyspa, co niczym Afrodyta wynurzyła się z morskiej piany, mogła się okazać równie wdzięcznym obiektem badań co mityczna bogini.
Ale na będącej przeciwieństwem Atlantydy wyspie mogło się znajdować wszystko - od plemienia ludożerców, przez dinozaury, po potwory, o których nie śniło się w koszmarach ludzkim filozofom. Nic więc dziwnego, że prócz bandy ciekawskich naukowców Korporacja zatrudniła paru fachowców, by wspomnianym naukowcom nie spadł nawet włos z jajowatych głów.
Co prawda (zdaniem Petera) Baker był za mało.... elastyczny... jak na taką ekspedycję, ale do trzymania w ryzach naukowców zapewne się nadawał.

Odprawa zawierała zero konkretów, za to okraszona została wieloma słowami, które - zapewne - miały wzbudzić w uczestnikach jeszcze większy entuzjazm i jeszcze większy optymizm. Całkiem jakby pani dyrektor nie rozumiała, że zbyt napalony naukowiec przestawał myśleć o otaczajacym go świecie, pochłonięty myślą, że może uwiecznić swe imię nadając je nowo odkrytemu robaczkowi.
Tu trzeba było lać zimną wodę na głowy, a nie dolewać oliwy do ognia.
No chyba że samą Maureen Durand dopadło nadmierne podniecenie...

* * *


Impreza integracyjna...
Wyglądało na to, że niektórzy zdecydowanie mieli zamiar się zintegrować z pozostałymi. I że inni z kolei potraktowali ten element spotkania jako okazję do najedzenia się i obserwowania tych integrujących się.
Oczywiście znalazło się kilka interesujących osób, z którymi Peter wymieniłby parę zdań, ale z rozmówkami wolał poczekać, aż znajdą się na nieznanym lądzie.
Zgarnął kilka kawałków jedzenia, drink, w którym było niewiele alkoholu, po czym usiadł w kącie sali, delektując się jedzeniem. Zapewne ostatnim tak dobrym na przestrzeni najbliższych kilku(nastu) dni.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-12-2018 o 13:48.
Kerm jest offline