-
Zapracowaliście na swoje pieniądze - Publius ze zrozumieniem pokiwał głową. Doskonale zdawał sobie sprawę, że tak poważne sprawy jak spisek na życie króla, paktowanie z wysłannikami Stygii i podburzanie mieszkańców stolicy przeciwko sobie, to nie zadanie dla awanturników maści Areona, Berwyna czy nawet Makhara, szczególnie że ten ostatni był Stygijczykiem. Jednak coś w temacie zostało zrobione i teraz przez tą otwartą furtkę mogli wkroczyć ludzie bardziej nadający się do takich zadań. A gdyby coś poszło nie tak, zawsze winę można było zrzucić na tych, których Nadanidus widział w podziemiach swojego pałacu. -
Myślę, że to co mi właśnie przekazaliście - wymownie spojrzał na worek z głową Constantusa. -
wystarczy żeby obciążyć Nadanidusa. Wasz udział w tej sprawie się kończy i myślę, że Wasz pobyt w stolicy też... Nie zrozumcie mnie źle. Na pewno wielu ludzi wie o Waszym udziale w sprawie Bractwa Byka i wielu może mieć Wam za złe, to co się stało. Z Nadanidusem i jego stygijskimi poplecznikami włącznie. To troska o Wasze życie powoduje, że sugeruję Wam opuszczenie Tarantii.
-
Ten Twój pobratymiec, imienia nie spamiętałem - Kanclerz zwrócił się do Areona. -
Ten, o którego pytałeś, był w mieście. Moi ludzie wpadli na jego trop, jednak nie odnaleźli go. Wyjechał z Tarantii i udał się na południe. Może byście się udali jego śladem... - zawiesił głos. -
Zgodnie z umową każdy z Was otrzyma dwa tysiące srebrnych luna.
Winą za zabójstwo Urestesa i następujące potem zbrodnie, które trapiły stołeczne miasto obarczono kult Seta. To działanie spowodowało, że ludzie już nie obawiali się w takim stopniu kultu Asury, a swą wrogość skupili na starym, dobrym przeciwniku jakim była Stygia. Pozostali przy życiu członkowie Bractwa Byka zostali zidentyfikowani, jednak kara jaka ich dosięgnęła z ręki kultu Mitry pozostała nieznana. Podobnie jak los, który spotkał Nadanidusa. Lord pewnego dnia opuścił swój dwór w Tarantii i od tego dnia nikt więcej go nie zobaczył.
Jeszcze wiele miesięcy po opisanych powyżej wydarzeniach, w których niebagatelną rolę odegrali awanturnicy, w systemie kanałów ściekowych pod miastem czaiło się niezidentyfikowane zło. Mówiono, że to olbrzymi wąż, a na potwierdzenie owych słów pokazywano znalezione w ściekach potężne łuski...
KONIEC