Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2018, 14:56   #59
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Bycie ściganym, to Sigrun rozumiała. Przez całe swoje życie przed hibernacją, była ścigana. Oczywiście, nie zawsze otwarcie i nie zawsze z takim samym zapałem. Ostatecznie, jedynymi, którzy mogli ją ścigać parę wieków przedtem, byli tylko ludzie. Ludzie nierzadko wyposażeni w broń, maszyny i co najgorsze, informacje. Ale jednak pozostawali zawsze tylko ludźmi. Czymś, co mogła przewidzieć do pewnego stopnia.

Bycie ściganym przez nie-człowieka było nowe. A że coś, co tą poświatę emanowało ścigało ich, tego była pewna. Przez cały czas nie palili światła i nie robili jakoś zbyt wiele hałasu. Zatem coś, co ich ścigało, musiało być przyciągane do ich samych. Lub widzieć ich w jakiś sposób. Różne, nierzadko sprzeczne hipotezy przebiegały przez zblazowany heroiną mózg Sigrun. Musieli się pozbyć tego czegoś jak najszybciej. Sigrun miała przeczucie, że skoro tamto coś nie jest człowiekiem, to wcale się nie męczy. Było czymś w stylu maszyny.

Sytuacja wydawała się być mniej więcej beznadziejna, do czasu, kiedy Sigrun znalazła coś, co wyglądało jak rozdzielnica ze starych czasów. Sigrun doprawdy nie posiadała się z radości.

Świecące paskudztwo, które lazło za nimi tunelami metra, może nie było zbyt szybkie, ale za to potwornie uparte. Na i nie dawało się w żaden sposób zgubić. A nawet gdyby się chcieli rozdzielić, to nie było takiej możliwości.

- Ty, Edward? Dave? A, kurwa, zapomniałam. Mamy szczęście, Edwin. Ten śmietnik nadal posiada elektryczność. A to znaczy, że będziemy żyli. Jeśli tylko znajdziemy sterówkę, może będę mogła z tego coś zrobić.

- David - poprawił ją odruchowo. I tak imiona będą ważne dopiero wtedy, gdy stąd wreszcie wyjdą.

Sigrun zaczęła gorączkowo manipulować przy konsolecie, próbując zrobić oświetlenie w tunelu. Jeśli udałoby się jej, być może cokolwiek, co ich goniło, przeszłoby do sterówki, podczas gdy oni mogliby dalej pójść tunelem. Oczywiście, jeśli tylko sterówka była niedaleko. W każdym razie, więcej światła w tunelu tylko przyspieszy ich wędrówkę, a nie spowolni.

- Znasz się na tym, czy robisz to na chybił-trafił? Na czarną godzinę mam latarkę… - dodał.

- Dłubałam w gorszym syfie - odparła Sigrun. - Elektrykiem nie jestem, ale znam się na tym… I owym.
Mimowolnie przerwała i obejrzała się, jak daleko była poświata, która za nimi podążała.

David również spojrzał w tamtym kierunku, zastanawiając się, ile jeszcze mają czasu, nim będą musieli wziąć nogi za pas.

Czasu było coraz mniej. Przestrzeń też się kurczyła. Szwedka stała po ciemku przy wilgotnej, brudnej ścianie, David stał przy niej a ona prawie po omacku próbowała jakoś uruchomić światło. Czy cokolwiek! Blada, podobna do niczego poświata była coraz bliżej! Gwizdek od Abi zaczął najpierw cicho świszczeć, potem coraz głośniej potwierdzając to co odbierały ludzkie zmysły. Że to coś było coraz bliżej! Iskry strzeliły w skrzynce pomiędzy palcami Szwedki, w skrzynce coś zachrobotało… ale jeszcze nie, jeszcze trochę musiała pogmerać, zrobić przejście i obejście, przepiąć ocalałe wtyczki i bezpieczniki by zastąpić te zużyte… prosta robota, tak prosta ale gdy było światło i nie zbliżało się jakieś niewiadomo co!

Ten nieforemny żarzący się majak musiał być już o kilka kroków od dwójki ludzi gdy w ścianach czy na suficie coś zawarczało, coś nowego niż drażniący uszy, alarmujący świst gwizdka od stalkerki. I nagle stała się światłość. Jakaś sufitowa lampa zamrugała i rozjarzyła się słabą, żółtawą poświatą. Inna kawałek dalej nie mogła się zdecydować więc to zapalała sie to gasła w nieregularnych odstępach. Światło chociaż zapewna słabe to po tak długim czasie w całkowitych ciemnościach i tak poraziło oczy dwójki ludzi. Jednak czas był uciekać bo to coś było tuż, tuż!

Światło najbliższej lampy było słabe, dawało tylko kilkunastometrowy okrąg światła w którym widać było zarysy przedmiotów i otoczenia. Podłużny błysk starych szyn, poprzeczny podkładów, księżycowy krajobraz podsypki żwirowej. Przestrzeń przestała być bezdenną, bezgraniczną czernią ograniczoną tylko zgrzytem żwiru pod butami i chropowatą, zimną i mokrą ścianą pod dłonią. Objawiła się wreszcie tunelem metra. Który w tym nawet słabym świetle wcale nie wydawał się taki bezdenny.

Światło pozwoliło też odbiec dwójce ludzi, przynajmniej na tym oświetlonym kawałku. Potem znów była strefa ciemności aż z kilkadziesiąt kroków do tej migającej lampy. Więcej świateł się nie zapaliło. Światło ujawniło też nieco więcej szczegółów tego czegoś co za nimi tak uparcie zmierzało. Dotąd stopniowo nieforemna żarząca się plama obniżyła się celowo chyba kierując się ku dwójce ludzi. Teraz gdy w ostatniej chwili odbiegli to coś sunęło dalej za nimi. Ale w pewnym momencie znów zaczęło unosić się w górę, w stronę świecącej lampy. Przy samej lampie pojawiły się powoli sunące, bezkształtne wypustki. Przypominały jakieś węże, czułki albo macki. Z dymu albo jakiejś świecącej ektoplazmy. Lampa która i tak świeciła słabo zaczęła słabnąć jeszcze bardziej jakby to coś wysysało z niej światło.

- Następnym razem zostawimy za nami lightstick, jak będzie blisko - rzekła Sigrun, podejrzewając, że stwór mógł być po prostu przyciągany przez źródło ciepła, jakim byli ludzie i, w tym przypadku, także lampy. Oczywiście, była to spekulacja. - Dalej, musimy uciekać.

Szwedka zamierzała uciekać dopóki, dopóty nie znajdą kolejnej skrzynki rozdzielczej. W takim wypadku chciała poświęcić kolejne chwile na zrobienie światła. Jednak prawdziwą drogą, na której jej zależało, było znalezienie sterówki, gdzie mogli znaleźć więcej zapasów lub znaleźć resztę rozdzielonej drużyny.

- Nie da się ukryć... światło przyciąga to coś, tak jak mówili stalkerzy, czy jak ich nazwać - potwierdził David. - Jeśli jego zamiłowanie do ciepła nie sięga zbyt daleko, znaczy umiejętność wyczuwania ciepła - sprecyzował - to mamy cień szansy się z tego wydostać.
Ruszył biegiem za Sigrun.
- Nie sądzę, by pistolet poradził sobie z tym... dymem - dodał po chwili.

Oświetlona część tunelu skończyła się bardzo szybko. Dwójka hibernatusów zostawiła za sobą słabnące żółte światło sufitowej lampy i to dziwne coś co zdawało się je osłabiać coraz bardziej. Zyskali przewagę. Szybko znów musieli się borykać z błądzeniem po omacku ale błyskająca kolejna lampa zdawała się ich wabić jak ćmy do światła. Dotarli do niej i mięli ten dyskotekowy fragment metra. Gdy się odwrócili za siebie dostrzegli, że ta pierwsza lampa już ledwo się paliła. Było już ją tylko widać i nie dawała plamy światła jak jeszcze parę chwil temu.
 
Santorine jest offline