[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=juJpxwFpLUQ[/MEDIA]
Ledwo kadłub zarył w piasku, a Lyssa już rwała się do wyjścia na plażę. Nie spodziewała się nudności, a i nie było powodu dla którego mogłyby być one spowodowane czymś innym niż rozbujaną łajbą którą płynęli. Czuła się okropnie i chciała już tylko być na stałym lądzie, ale powstrzymała się przez swoje dobre wychowanie. Nie powinna łamać procedur i takie tam.
W końcu, gdy wszyscy zaczęli schodzić pozbyła się i tych oporów, nieco wpychając w kolejkę. Gdy stanęła w piasku, dopiero zwróciła większą uwagę na okolicę. Tak jak później stwierdziła Kimberlee było tu naprawdę ładnie. Powietrze przesycone było czystym morskim zapachem i miejscową florą.
Cały jej bagaż, to były tylko dwie szczelne walizki podróżne wykonane z aluminium. Jedna całkiem spora, ważyła dwadzieścia kilo, druga malutka i podręczna jedynie pięć. Łatwo wyróżniały się od reszty, bo były w landrynkowym kolorze. Sama zaś amerykańska Japonka ubrała się zupełnie inaczej niż na odprawie.
Chociaż lekkie ubranie turystyczne czy podróżne niewątpliwie byłoby najbardziej wskazane na wyprawę i sprawiałoby mniej kłopotów, Lyssa uważała że w zupełnie nieznanym terenie potrzebuje czegoś innego. Przewiewne, lekkie ubranie jest dobre na wyprawę w znanym terenie, gdzie znasz możliwe zagrożenia. Tymczasem tutaj, gdzie praktycznie nic nie było pewne, wolała solidny materiał który wytrzyma więcej. Nawet kosztem wygody.
Bardzo krytycznym wzrokiem rzuciła w stronę Kimberlee i jej szortów. Gołe nogi w lesie pełnym problemów? Wystarczą pokrzywy by sobie oparzyła nogi, nie mówiąc już że każdy mały, nieznany gatunek robaczka od razu może spaść jej na nogę, zeskoczyć z łodygi. Pająki, owady, węże.. no tutaj akurat niewiele by pomogło. Krwiopijcy, pasożyty i inne cholerstwa tylko czekają na taką okazję. Dobrym przykładem są barwne tropikalne żabki których jadowita skóra w samym kontakcie jest bardzo groźna. Kim chyba postradała rozum!
-
Kim, nie możesz tak iść! Załóż jakieś spodnie trekkingowe, bo ja nie jestem wyszkolona do walki robactwem! - zaprotestowała jej ochroniarz.
Kiku też nie była jakoś idealnie przyszykowana na wyprawę, ale sami byli sobie winni zbierając ich tak szybko. Miała na sobie solidną, czarną, skórzaną kurteczkę, w niektórych miejscach dodatkowo wzmocnioną niczym te dla motocyklistów. Spodnie skórzane i buty motocyklowe które mimo nieco kosmicznego wyglądu wyglądały na cholernie drogie. Były za to solidne i wykonane z połączenia najwyższego gatunku skóry z tworzywami sztucznymi. Membrana zapewniała idealne odprowadzanie wilgoci i jednocześnie zabezpieczała przez deszczem. Wewnętrzna i zewnętrzna ochrona kostki i palców, w połączeniu ze sztywnymi ochraniaczami kości goleniowych, czyniła te buty super bezpiecznymi. Posiadały także wzmocnioną i antypoślizgową gumową podeszwę, a górną część buta można odczepić przerabiając but z klasy adventure do klasy touring, dzięki czemu staje się dużo bardziej wygodny, co przydaje się przy pieszych wędrówkach.
Lyssa nie miała żadnego plecaka i cały swój podręczny bagaż mogła zabrać tylko w kieszonkach przyczepionych do pasa, i usztywnionych do uda by się nie majtały. Zapewniało jej to pewien komfort ruchów, którego potrzebowała, a z drugiej strony nic nie ciążyło jej na plecach i w ten sposób mniej się męczyła. Oczywiście mogła zabrać ze sobą mniej, chyba że będzie ciągnąć swoje walizki na kółkach, te z założenia jednak nie były potrzebne cały czas.
Na samej wyspie było dość gorąco, ale Lyssa była twardsza niż wyglądała, a wyćwiczone ciało nie męczyło się tak jak u ludzi których praca nie była związana z aktywnością fizyczną. Nie zmieniało to oczywiście faktu że nieco dziwnie wyglądała w skórzanych ciuchach na środku plaży. Na szczęście nigdzie nie leżały ręczniki z opalającymi się turystami, a przecież najważniejsze było jej bezpieczeństwo.
Azjatka otworzyła jedną z walizek i wyjęła z niej coś niespodziewanego. Był to elegancki, czarny, łuk bloczkowy który właśnie "uzbrajała". Zerkając po dziewczynie nie widać było żadnej kabury i wyglądało na to że Kiku nie posiada broni palnej.
Choć broń mogła wydawać się śmieszna, była wykonana z użyciem najnowszej technologii i
wyglądała bardzo poważnie. Ostre, służące chyba do polowań strzały wykonano z sztucznych materiałów które zapewniały odpowiednią wagę i wytrzymałość. Część strzał Kiku wetknęła w specjalne mocowania na łuku, a resztę przymocowała w kołczanie który utrzymywał je w środku nawet będąc "do góry nogami". Do pasa przymocowała specjalny chwytak w którym mogła umieścić łuk by nie musieć nosić go cały czas w ręce, ale by był gotowy do użycia niczym broń wyciągana z kabury. Lubiła tą broń, lubiła starocie, a co najważniejsze łuk był zupełnie bezgłośny.
Zadowolona z siebie zerknęła przelotnie po innych, niepewna jakie wrażenie wywarła na nich swoimi niecodziennymi upodobaniami. Zaraz jednak wyciągnęła kolejny pokrowiec, a z wnętrza wysunęła błyszczącą w słońcu stal. Nie, nie była to żadna katana. Solidna i dobra maczeta, mogła się przydać do przecinania sobie drogi przez dżunglę, ale póki co zawisła u jej biodra.
Zebrała jeszcze co ważniejsze rzeczy jak manierkę z wodą, kompas, krótkofalówki, drobną lornetkę, rację żywnościową, tabletkę do oczyszczenia wody, chemiczne światło, wodoodporne zapałki, krem odstraszający owady i na wszelki wypadek racę sygnalizacyjną. Zamknęła swoje walizki, a reszta rzeczy musiała tam zostać aż nie rozbiją obozu.
-
Może kiedyś będziemy mogły spędzać tu wakacje na koszt firmy... - Uśmiechnęła się lekko pod nosem do tej myśli, mówiąc cicho do Kim i puściła jej oczko. Sama usiadła na jednej ze swoich walizek i czekała aż wszyscy się przygotują. Niebawem mieli wreszcie wyruszyć wgłąb wyspy, a ona była pełna obaw...
.