Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2018, 11:42   #1
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[W:MW] O tempora, o mores!

O tempora, o mores!

[MEDIA]https://gifer.com/i/NoHg.gif[/MEDIA]

Kap... kap... kap...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny

Krew powoli skapywała na usta wyschniętej na wiór mumii.

Kap... kap... kap...

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

Lothar poczuł, jak jego świadomość przebudza się z letargu. Vitae. Słodka vitae. Tak pyszna, tak cudowna, że jej słodycz była niczym najgorsza z tortur. Pragnęło się jej tylko więcej i więcej... Lecz nigdy nie dało się nią nasycić w pełni. Potworna kochanka.

[MEDIA]https://media.giphy.com/media/JeqI16H17tYwE/giphy.gif[/MEDIA]

Kap... kap... kap...

I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Gdyby tylko w wysuszonych członkach znajdowały się jakieś pokłady sił, Lothar spożytkowałby je wszystkie, by złapać źródło vitae i przyssać się do niego. Niestety, wszelkie moce opuściły go dawno temu. Jak dawno? Nie wiedział. Spróbował się poruszyć, lecz wciąż był za słaby.

Kap... kap... kap...

Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...

Skupił się na tym, by rozewrzeć przyprószone grubą warstwą kurzu powieki. Nie było to łatwe. Na szczęście w miejscu, gdzie rycerz się znajdował, panował półmrok. Lothar podejrzewał, że gdyby teraz w jego twarz uderzył snop światła, pewnie by oślepł.

Kap... kap... kap...

Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Przez na wpół jeszcze przymknięte powieki wampir spróbował spojrzeć na postać, która go karmiła, lecz jego twarz była lekko odchylona w bok, toteż widział nad sobą jedynie cień pochylającej się sylwetki człowieczej. Znów spróbował się poruszyć i tym razem udało mu się drgnąć. Krew przestała skapywać do ust Lothara. Nie! Tylko nie to! Chciał coś powiedzieć, krzyknąć, lecz zasuszone ciało wciąż odmawiało posłuszeństwa. Zobaczył jak postać przesuwać się w bok. Teraz też dostrzegł, że miała na sobie długą opończę i kaptur. Była raczej niewysoka. Może kobieta? Nie umiał tego stwierdzić. Postać znów wysunęła przed siebie zakrwawiony nadgarstek, pozwalając posoce skapywać na usta leżącej obok mumii.

Kap... kap... kap...

Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.


Ta drgnęła po kilku kroplach, lecz również była za słaba, by uczynić początkowo coś więcej. Lothar też nie rozpoznawał jej od razu. Wysuszona skóra niczym źle nałożona tkanina przylegała do kości. Dodatkowo pokrywała ją gruba warstwa kurzu, pajęczyn oraz czegoś, co mogło być pozostałościami po włosach. Ubranie, które mumia miała na sobie wydawało się tak stare, jakby lada moment miało się rozsypać się.

Kap... kap... kap...

Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło...


Nagle oczy mumii otworzyły się szeroko i Lethar od razu rozpoznał do kogo należą. Milena!

[MEDIA]https://data.whicdn.com/images/62030499/original.gif[/MEDIA]

Krople wspomnień i uczuć zaczęły wypełniać jego głowę. Tak wiele razem przeżyli... Tak wiele doświadczyli...

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

W umyśle jak żywy powstał obraz z ich pierwszego spotkania. To było w dzikich lasach u źródeł Dunaju, jeszcze zanim oficjalnie zostali sobie przedstawieni...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline