27-09-2018, 14:33
|
#78 |
| "To się wpakowałem jak pragnę zdrowia. Pierw łażenie po nekropolii za jakimś obszczymurem, teraz ta kabała z cholernymi niziołkami. Ranaldzie, wejrzyj łaskawym okiem bo gorzej już chyba być nie może." Złorzeczył w myślach Słowik. Nie była to jednak jedyna rzecz jaką zamierzał uczynić. Dzięki porządnemu wyszkoleniu szybko odsunął emocje na bok i zaczął działać. Był na łajbie, niemal na pewno na tej samej którą widział wcześniej. Pytanie czy stała ona wciąż w miejscu czy odbiła od brzegu? Na tą chwilę nie wiedział i nie miał pomysłu jak to sprawdzić. Nagły nadmiar światła spowodował grymas na twarzy mężczyzny który w momencie wszedł w nową rolę. Przed swoimi oprawcami miał zamiar grać wystraszonego i skorego do współpracy. Wykorzystał chwilowy dialog niziołków by ostrożnie zbadać więzy które go krępowały, po czym odezwał się drżącym głosem.
- Ależ panowie, to na pewno pomyłka. Jak tak można człowieka od razu w więzy i między towary jak worek jaki. Toż to gwałt i bezprawie. A jak coś chceta wiedzieć to przecie ja po dobroci powiem, nic do ukrycia nie mam. Ruszyłem z domowych pieleszy w te strony bo brata szukam. On jako akolita Sigmara śluby złożył, że nim kapłanem zostanie to wyprawę przeciwko nieumarłym odbędzie. Jak powiedział tak zrobił i ruszył ku przeklętym ziemiom krwiopijców. Już ze trzy lata żadnej wieści od niego to i ja za nim poszedł bo przecie rodzina to święta rzecz. Tako i zaszedłem tukej z tymi podróżnymi co nas razem widzieliście bo wiadoma rzecz, w kupie lepiej. Rozpytywał ja w karczmie o brata kiedy to jak bomba nie wpadnie miejscowy grabarz i gada, że umarlaków widział na cmentarzu. Mnie to to było wszystko jedno ale ta kompania cożem się do nich przyłączył stwierdziła, że pójdzie to sprawdzić. Poszedł ja z nimi bo chciałem poszukać grobu brata. Czasami śmierć człowieka w podróży zastanie, wiadoma rzecz. No ale ani grobu co go szukałem nie było, ani śladów jakowych. Cisza i spokój jak na ... no jak na cmentarzu właśnie. Nawet ten długouchy połaził wokół z pyskiem przy ziemii jak ogar jaki ale też niczego nie znalazł. To my dali parę razy po mordzie kopidołowi co by otrzeźwiał i ludzi nie straszył a potem wrócilim do miasteczka. Chciałem ja się właśnie od szanownych państwa wywiedzieć czy może brata nie widzieli a tu raz dwa i nie wiem kiedy siedzę związany jak prosię do tego dupskiem w kałuży. Wypuście mnie to i możemy o wszystkim zapomnieć. Ja nie jakiś szlachcic żeby obrażać się o taki figiel. - skończył swoj wywód Słowik.
W międzyczasie gdy snuł historię ostrożnie przyglądał się obu halfingom oceniając ich ubiór i czy są uzbrojeni. Miał też nadzieję, że wyćwiczona intuicja pomoże mu ocenić ich zamiary.
Ostatnio edytowane przez Ascard : 27-09-2018 o 17:47.
|
| |