Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2018, 22:00   #493
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
LOCHY INKWIZYTORIUM, ALTDORF, 2673KI

- "Zakończmy to wreszcie" - dodał ciszej Erich i podszedł bliżej - więzień zawiesił głos. Wszyscy z zapartym tchem śledzili historię rodzeństwa uwikłanego w tragiczną historię o miłości, nienawiści i śmierci, która nie daje ukojenia. I o wybaczeniu? Czy o tym, że nie da się zmienić nic?

- Tak, Gretta przybyła akurat na czas, by uratować swojego brata. W ostatniej chwili. Choć nikt się tego nie spodziewał...
- wydawał się na coś czekać. Po chwili westchnął. A Inkwizytor dał znak Katu, który zbliżył pochodnię do boku Dziadygi.


- Niezła próba, starcze. Niemal tak dobra jak próba ukrycia roli tego Morryty, który podobno zginął w walce. Wiem, że nie zginął! - rzekł dobitnie - Następna taka próba i sprawdzimy czy heretyk potrzebuje nosa albo palców do gadania... - zagroził.

- Jak sobie życzysz, jak sobie życzysz... - z dziwną zgodnością i chęcią odezwał się Caspar - Tak, skoro chcesz by ta wiedza była powszechna... Morr chroni swoje sługi przed nekromancją. Ale nie tak dobrze, jak wam się wydaje. A może... A może wcale nie jest tak cięty na nas, jak by się można spodziewać? Niby wszyscy go szanujecie, ale ta naprawdę większość boi się śmierci. Nikt o nim nie myśli, aż nie umiera. I wtedy nagle sobie przypominacie. Oddają mu cześć osoby pogrążone w żałobie, składające ofiary w nadziei, że ich zmarli bezpiecznie dotrą do królestwa śmierci i że będzie im tam dobrze... Jakby Boga można było przekupić. Jest zepchnięty na margines, tak jak jego świątynie. Jego świątynie są zawsze otwarte, tak jak jego królestwo... ale w przeciwieństwie do niego niemal zawsze puste... Tak, ja walczę z nim co dzień. I w końcu przegram. A może i nie, a może i nie - roześmiał się - Ale ja szanuję go jako przeciwnika. A taka relacja jest bliższa przyjaźni niż płaszczenie się przed nim i proszenie o odrobinę jego mocy.
Skoro już o nim mowa: każdy z Was wie, że symbolem Morra jest brama. A jeszcze nie spotkałem bramy, przez którą ruch mógłby odbywać się tylko w jednym kierunku...
- Dziadyga uśmiechnął się. Inkwizytor nie. Tym razem to ten drugi westchnął.

- Nadal nie wiecie, kto rządzi tym przesłuchaniem. Nadal gadacie od rzeczy. Tolerowałem to tylko dlatego, że ujawniacie więcej o swoich grzechach. Ale dowodów już starczy. Teraz, jeśli następnymi słowami nie będą "Roel Frietz", to za każde inne stracisz po palcu. Udawanie szaleńca nie pomoże, jasne? - dał znak pomocnikom.

- Tak, Roel Frietz... - zaczął ponownie nekromanta, a Inkwizytor uśmiechnął się i i tak dał znak. Caspar wrzasnął. Bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Ale zacisnął zęby i kontynuował.
- Roel Frietz... akolita Morra zginął w walce. Ale przecież zgodził się wcześniej na układ. Nawet Morr musi respektować takie umowy. Tak między nami... to się jakoś szczególnie nie upierał. Może dlatego, że ratowaliśmy wtedy świat przed kimś, przy kim Khaine wydaje się sympatycznym kociakiem?
I mimo kapiącej z kikuta kolejnego palca krwi uśmiechnął się.
- Żałuję tylko jednego. Że nie było mnie wtedy na tyle blisko, by widzieć wyraz twarzy akolity, gdy okazało się, że Morr go przeżuł i wypluł z powrotem.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 29-09-2018 o 22:03.
hen_cerbin jest offline