04-10-2018, 20:40
|
#8 |
| W rodzinnych stronach nikt nie przejmował się problemami Imperium. Niziołki żyły w żyznym i bogatym rejonie. Wojenne i gospodarcze zawieruchy zwyczajnie przechodziły bokiem, zbytnio nie wpływając na życie w Krainie Zgromadzeń. Mimo wszystko przedstawiciele małego ludu często wyruszali na szlak, ciekawi świata, żądni przygód. Ludo wybrał się w drogę jednak z innego powodu.
W jednej z chat, cała familia Kołodziejów radziła i ustalała kto ma odszukać Niklausa Kołodzieja. Większość krewniaków spuściwszy oczy, zatonęła w głębokiej zadumie. Krewnych ogarniał strach, jak gdyby za chwilę ktoś miał usłyszeć jakiś okropny wyrok, którego od dawna się spodziewali. W prawie wszystkich sercach wzbierało ogromne pragnienie dalszego odpoczynku i spokojnego życia. Ludo doceniał domowe zacisze, długi sen, smaczne jedzenie i dobre piwo. Z pozoru ceni sobie spokój, ale ciągnął go szeroki świat. Wykorzystał więc okazję i podjął się tego wyzwania. Odnalezienie wuja miało być prostą i przyjemną przygodą. Wtedy jeszcze strażnik pól nie wiedział jak bardzo się mylił. Imperium to ponury naznaczony przemocą świat. Młody Kołodziej wyruszył na szlak, licząc jednak na łut szczęścia. Przeliczył się i to bardzo. Zasłyszane plotki skierowały go w stronę Hundsheimerwaldu i okolicznych miejscowości. W pogłoskach była ziarno prawdy i Ludo na swoje nieszczęście odlazł wuja. Wuja, który nie był już taki jak dawniej. Wuja, który stał się krwiożerczą bestią, pierwszym w historii przeklętym niziołkoożywieńcem - niziopirem! Ludo był przekonany, że Niklaus próbował powstrzymać inwazję i w ten właśnie sposób sam stał się potworem.
Strażnik pól nie mógł się z nim mierzyć, zresztą wampirów i ożywieńców było więcej. Ludo nie miał wyboru, musiał uciekać. Jako strażników pól, poczuwał się jednak do konieczności ostrzeżenia mieszkańców najbliższych miasteczek, a najbliżej było Langwald. Cholibka, te chmury jak nic zły omen, a od tego smrodu to na pewno będzie go odrzucało od gęsiny. Tak przynajmniej przez najbliższy tydzień, albo i dwa! Kołodziej przyśpieszył, adrenalina robiła swoje. Ledwo zobaczył pierwsze chaty, palisadę i już krzyczał ile to sił w gardle. - Wstawać! Wstawać, bijcie na alarm! Wciurności, uciekajcie! – Było jednak już za późno, jego krzyki przemieszały się z wrzaskami przerażenia mordowanych mieszkańców Langwaldu. Ludo ze strachem w oczach rozejrzał się po okolicy. Zagrożenie owszem istniało, ale żaden z truposzy nie zagrażał mu bezpośrednio, a ktoś wołał o pomoc. Lepiej być późno niż wcale, może jeszcze ktoś się wyratuje. Strażnik pól skierował swego kuca za obozowisko, w stronę klatki z których dochodziły wołania o pomoc. Niziołek był dobrej myśli, ożywieńcy już tędy przeszli i są kawałek dalej, mała szansa, że zawrócą, a może ktoś tu przeżył. Truposze nie wołają przecież pomocy, choć gdzieś jakiś jeden mógł się kręcić przy namiotach. Ludo zachował wiec ostrożność, rozglądał się uważnie, a głowa co chwila latała mu na boki. Niziopir go nie zaskoczy!
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
Ostatnio edytowane przez pi0t : 04-10-2018 o 20:47.
|
| |