Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2018, 09:38   #10
Ascard
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Jesteś woźnicą którego zmienne koleje losu gnały imperialnym traktem. Twój powóz uległ uszkodzeniu i tylko dzięki prawdziwemu szczęściu udało Ci się jakoś dojechać do karczmy przed zmrokiem. Mieścina nazywała się Langwald a rozpytując w karczmie o taniego cieślę wskazano Ci postać samotnie siedzącą w kącie. Podchodząc widzisz mężczyznę w sile wieku. Jego ciemnobrązowe włosy poprzetykane są pojedynczymi siwymi pasemkami. Twarz nosi ślady zmęczenie którego nie jest w stanie ukryć bujny zarost. Jego ubranie również zdaje się pamiętać lepsze czasy. Mężczyzna bierze kolejny haust trunku po czym kieruje na Ciebie swój wzrok. Przez zamglone zielone oczy przebija niewyobrażalny żal i smutek. Odzywa się do Ciebie zachrypniętym basem.
- Czego? - nieprzyjemny huh sprawia, że mimowolnie odwracasz twarz. Czy naprawdę w tej zapadłej mieścinie nie ma nikogo innego kto może Ci pomóc?
- Taniej nikogo pan nie znajdziesz. A robię porządnie, że mucha nie siada. - Jakby w odpowiedzi na twe pytanie dobiega Cię głos pijaka. Obrzucasz mężczyznę kolejnym spojrzeniem. Mimo wątpliwości przysiadasz się bez zaproszenia. Zostaje to skwitowane westchnieniem i kolejnym haustem napitku.
- Otto Schwarzstein, do usług … znaczy rano będę do usług bo po nocy to nawet ostatnie chachary nie pracują. - w Twoją stronę wędruje czysta, zadbana dłoń. Mocny uścisk wywołuje zdziwienie. Sądziłeś, że to jakiś zapadły pijak. Szybko dogadujecie szczegóły i umawiacie się godzinę po wschodzie słońca po czym mężczyzna dopija trunek i lekko chwiejnym krokiem opuszcza karczmę.
Postanawiasz dowiedzieć się czegoś więcej o tej dziwnej postaci. Kilka gładkich słów i obietnica noclegu rozwiązuje język karczmarzowi.
- Panie, toż to smutna historia jakby ją córy Morra pisały. Temu Ottowi to pierw szczeniak, znaczy syn, uciekł z domu i słuch po nim zaginął. A potem
z żalu za jedynakiem to i kobita mu pomarła. Zapadł się chłopina, aż żal patrzeć. Ale nie myślcie, że on byle jak wam ten wóz oporządzi. Pić pije, ale robi solidnie a i nie drogo weźmie. Zresztą żem widział żeśta się dogadali. Bądzcie spokojni, cała jego rodzina to porządne rzemieślniki i on też. Jeno szczęścia w życiu brakło. To co, może jeszcze jedno piwko podam?
- machinalnie kiwasz ręką i odbierasz trunek przesuwając po ladzie parę monet. Karczmarz zdaje się prawdę gadać a i sam odniosłeś wrażenie, że ten Otto to porządny choć zagubiony człowiek. Kto jak kto, ale na ludziach to woźnica musi się znać. Ważne żeby wóz naprawił, bo do południa musisz być w drodze. Z tą myślą ruszasz do wynajętego pokoju na spoczynek.

*

Otto wpatrywał się w Melise niewidzącym wzrokiem. Nie reagował na pytania Rolfa. Zupełnie ignorował młodego Roya. Nawet gdy Wolf przebudził się
i wstał, stary pijak zdawał się być jeszcze bardziej oszołomiony niż poszkodowany. Nadmiar alkoholu, emocji, wyrzutów sumienia i bogowie wiedzą czego jeszcze kotłował się w jego głowie. Mężczyzna czuł się jakby jego świat potłukł się na kawałki, a jego umysł nie potrafi wszystkich elementów scalić w całość. Bezwiednie wyciągnął rękę w stronę młodej dziewczyny. Jego wargi zdążyły jedynie bezgłośnie wypowiedzieć imię ~Elise.~

Gwałtowne poderwanie się Wolfa na nogi wyrwało Otta ze stuporu. Szybko cofnął rękę, jakby sam zawstydził się swojego gestu. Ruszył by pomóc młodej medyczce pozbierać się lecz głośno wypuszczone powietrze przez Rolfa zatrzymało go w pół drogi. Zerknął na sąsiada i w momencie otrzeźwiał. Kubeł zimnej wody wylany na łeb zachlanego moczymordy to błahostka
w porównaniu do widoku gromady ożywieńców. Umysł Otta ruszył pełną parą
a świat nagle zdawał się pełen szczegółów. Gdy większość mieszkańców zgromadzonych w i przed chatą Schwarzsteina poczęła uciekać w sobie jedynie znanym kierunku, mężczyzna doskoczył do swojego syna i walnął go po twarzy z otwartej dłoni tak aby młody otrzeźwiał. Jednocześnie ryknął na trwającego w niemym zdziwieniu Roya
- ROY, ROY do kurwy nędzy. Biegnij do domu i ostrzeż rodzinę. Bierzcie co się da i w nogi na północ. Może uda się schować w Jagerforst. - ostatnie zdanie dodał już sam do siebie gdyż młody wystrzelił nagle jak z procy. Stary też nie czekał na cud. Pchnął syna w stronę drzwi po drodze chwytając worek z narzędziami do drobnych robót poza domem. Przytroczył go porządnie do pasa kierując się w stronę wyjścia gdy nagle, nie wiedzieć który już raz tego wieczoru, zamarł. Zdawało by się, że to koniec świata rozgrywa się wokół i nie ma czasu na błachostki, lecz Otto był pijakiem i musiał zabrać ze sobą coś jeszcze. Zostawił lekko otrzeźwiałego Wolfa przy drzwiach a sam rzucił się w stronę swojego legowiska, które już dawno przestało wyglądać jak piękna, ręcznie rzeźbiona robota, a obecnie straszyło nie tylko widokiem ale i wątpliwym zapachem. Mężczyzna zdawał się jednak na to nie zważać i gorączkowo szukał czegoś pośród betów co rusz oglądając się z przestrachem w stronę drzwi. Gdy tylko uda mu się znaleźć poszukiwany obiekt, bukłak z okowitą, ma zamiar ruszyć do wyjścia, zabrać ze sobą wysłużony kostur i Wolfa po czym uciekać jak najszybciej z wioski.
 

Ostatnio edytowane przez Ascard : 05-10-2018 o 10:58.
Ascard jest offline