Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2018, 23:59   #12
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Mijając Grunburg stare wspomnienia ożyły wpychając Cedrica na jakiś czas w stan melancholii. Kaligraf nie należał do ludzi opuszczających gardę z byle powodu, ale towarzyszący grupie detektyw nie dawał też powodów do obaw. Engel miał na tyle dobre serce, że żal mu się zrobiło Herr Oswalda, który mógł nie otrzymać części wynagrodzenia. Być może los potoczy się w sposób dobry i dla grupy Stirlandczyków i dla śledczego? Nie należał on co prawda do ulubieńców rzemieślnika, ale nie każdego dało się od razu polubić. Czasem znajomość wymagała czasu i kilku garbów zanim trafiła na dobry, równy grunt...

Pod Bogenhafen wszystko jakby ożyło dając znać Cedricowi o prędkości przemijania i pośpiechu, w którym ludzie przodowali będąc mniej długowiecznymi od przedstawicieli innych ras. Ilekroć mijał ich wóz pocztowy, dyliżans, furmanka czy powóz ekipa musiała w pośpiechu ustępować albo dać za wygraną i dać się ochlapać porcją świeżego błota. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi grupa szła w ciszy. Pojawienie się w okolicy takiej bandy kultystów jak oni wywołałoby nie lada sensację.

Będąc już w okolicy stolicy Cedric dziękował Bogom, że nie miał do czynienia z Altdorfem w czasach cieplejszego klimatu. Smród był znośny o ile nie witało się tej kolebki cywilizacji w lecie. Ciekawym dla rzemieślnika było to, że w takiej aglomeracji odkrywało się coś nowego przy każdej wizycie...


Widząc opierzonego złodziejaszka Cedric postanowił dotrzymać mu kroku. Rzemieślnik uważał, że ptaszysko wyląduje gdzieś na dachu albo znacznie niżej być może zostawiając swój łup. Engel nie był najlepszy w rzucaniu kamieniami, a na obelgi zwierzę raczej nie reagowało. Być może gdyby rzucić w ptaka siecią to udałoby się odbić błyskotkę nie zabijając go? Tylko skąd Cedric miałby wziąć sieć i odpowiednio wyszkolonego miotacza?

Innym pomysłem mogło być przekonanie do pomocy jakiegoś tresera dzikich ptaków takich jak jastrzębie czy sokoły. Ciekawe czy takie zwierzę byłoby w stanie przezwyciężyć wrodzony pociąg mordu i pozbawić kruka biżuterii nie zabijając go... Engel biegł za ptaszyskiem mając w głowie różne myśli, ale wolał ustąpić niż oddzielać się od przyjaciół. Lepiej było nie zostawać samemu w Altdorfie. Szczególnie na tych mniej kolorowych ulicach...


Kaligraf w okolicy rynku znalazł potężną tablicę z ogłoszenia pracy. Jedne były starsze i poszarpane, a inne wyglądały jak przybite kwadrans temu. Cedric szukał czegoś co umożliwiłoby mu szybki zarobek. Mógł rzecz jasna robić za skrybę, pielęgniarza czy kaligrafa niestety darując sobie aktorstwo, opowiadanie czy inne umiejętności charakterystyczne dla jego wcześniejszych wcieleń. W końcu Herr Oswald był gdzieś w pobliżu i widząc umiejętności gawędziarskie Cedrica tylko utrzymałby się w przekonaniu, że miał do czynienia z przerażającym wodzem kultystów i nikczemników Bertem Winkelem...

Uwagę kaligrafa przykuł stary list gończy za grupą kultystów odpowiedzialnych za masakrę na Święcie Kiełbasy. Powróciły niemal wyparte z umysłu wspomnienia przechodząc przez mózg uczonego równie nieprzyjemnie jak wymiociny z żołądka do ujścia przez otwór gębowy. Cedric zauważył, że na miejsce listu gończego przyklejane jest ogłoszenie pewnej arystokratki szukającej małego złodziejaszka. Pani płaciła całkiem sporo dlatego Engel zaczął myśleć nad złapaniem niegodziwca.

- A co gdyby poszukać tego ptaka? - zapytał kompanów rzemieślnik. - Moglibyśmy zasięgnąć języka w miejscowym zoo. Tam na pewno znajdzie się fachowiec od ptaków, który być może wskaże nam sposób na namierzenie kruka.
 
Lechu jest offline