Niestety, gry z crowdfundingu mają to do siebie, że są bugfestami, szczególnie tak ambitne. To jest zwyczajnie nieodpowiedzialne robić tak skomplikowany projekt z dotacji.
Kingmaker chyba przebił się do czołówki, bo nadal jest niegrywalny, jeżeli nie wydrukujemy sobie pełnej listy bugów bez których nawet tworzenie postaci jest pułapką (zabawa w wybieranie rzeczy, które są najmniej popsute), a i tak nie mamy nigdy pewności, czy nie trafimy na coś nowego lub patch skrycie nie zepsuje naszego zapisu i dowiemy się o tym za późno.
Nie rozumiem ludzi, którzy kupili grę i zamiast ją zrefundować, bawią się w testerów. |