Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2018, 13:21   #5
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Namiestnik zabronił informować kogokolwiek, w jakim celu w Forcie Leyda zatrudnia się wiedźminów. W tym również ich samych. Zapewniam Panów Wiedźminów, że Wasza pomoc jest niezbędna. Charakter waszych usług natomiast jest zarówno nam jak i Namiestnikowi bardzo dobrze znany. Dowiecie się wszystkiego na miejscu, bo przecież do Midaëte zostało dużo czasu. Z pewnością będziecie mieć czas na przygotowania. Co do lokalnych dziewek, to nie macie się o co martwić. Tutejsi mężowie dobrze strzegą ich skarbu ukrytego między udami – po tych słowach zaśmiał się gromko, aż lokalne ptactwo poderwało się gdzieś z gęstwiny przy lesie.

Śmiech Rabenforta uciął dziesiętnik Szyszka, robiąc minę z grymasem złości. To przy jego łagodnych rysach twarzy młodzika wydało się Everetowi jeszcze większym powodem do nieskrywanej radości. Zarżał śmiechem, aż rozniosło się echo po lesie.

Posłuchajcie no… Wy zasrani kuptasie i inni dziwacy z mordami jak po samogonie Janeczka z północnego wyrębu
- nie wytrzymał milczenia sierżant Szyszka. - Tu jest las! A w lesie to wy dobrze wiecie co zacz. Jak nie wiecie, to się dowiecie rychło, bo mordy drzycie tak, że was w Dolinie Kwiatów słyszo!

Dowódca poprawił szyszak ozdobiony futrem i żółtymi piórami na czubie. Ruszył kłusem w przód, zjeżdżając pod ścianę lasu, minął wozy i przednią straż wyjeżdżając przed jeźdźca, nadciągającego z przeciwka. Dopiero teraz wszyscy dostrzegli zwiadowcę, który poganiał konia w pełnym cwale jakby gonił ich sam diabeł. Jeździec zatrzymał konia uprzednio zataczając kilka kółek na polanie dla uspokojenia zwierzęcia.

Sierżancie! Sierżancie!
- jeździec nawoływał, jakby chciał dodać powagi sytuacji. - Mord na trakcie! - koń pod jeźdźcem szamotał się w miejscu wyraźnie zmęczony. Szyszka uniósł dłoń i gestem rozkazał zniżyć głosu zwiadowcy.
 
WielkiTkacz jest offline