Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2018, 09:51   #30
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Angelo nie był świadomy tego, co właśnie zobaczył Hernan. Siedział na fotelu kierowcy i paląc szluga, patrzył jak dym snuje się nad jego głową, by następnie prześlizgnąć przez szparę uchylonej szyby na zewnątrz. Było coś magnetycznego w tym widoku, w połączeniu z rytmicznym odgłosem kropel deszczu, bębniących nad ich głowami.

- Puta! Musimy jechać do Szklarnii, załatwić chociaż widzenie z chłopakami - rzekł Martinez, nie patrząc na kompana - Żeby pomóc im ustalić zeznania. Choć w sumie to pierdolenie o wężach i innych takich jest przekonujące... zrobią im jeszcze toksykologię i postawią zarzut jazdy na haju. Z tego Greardo powinien ich wyciągnąć. Najgorzej z tym trupem... Jebany w dupę bez poślizgu pedał. Ktoś go musiał tak urządzić, a wy wzięliście na siebie całą winę. I jeszcze te węże... pierdolona wisienka na torcie. Myślisz, że to przypadek? Ja myślę, że ktoś chce nas wrobić w wojnę z Narwańcami. Może żebyśmy przestali węszyć... może bracia Ucozz mają wilka w swoim stadzie baranów... Eej, słuchasz ty mnie w ogóle?!
Hernan gapił się na węża za oknem. Poczuł jak lodowate, niewidzialne ostrze przecina mu krtań
- Widzisz to co ja? Kurwa…Angel…powiedz, że widzisz to samo co ja – wychrypiał wskazując skinieniem na szybę, za którą oślizły gad gapił się na niego swoimi czarnymi kaprawymi oczkami.
Martinez wyjrzał przez szybę, opierając dłoń na piersi kompana, żeby nie stracić równowagi. To dzięki temu Hernan poczuł dreszcz, jaki przeszedł przez ciało Angelo.
- O najświętsza jebana w dupę mać... widzę. Widzę, kurwa, główny dowód rzeczowy. Musimy go złapać, amigo!
Angelo przerzucił ciężar ciała między siedzenia i zaczął gorączkowo szukać czegoś na tylnym siedzeniu. Po chwili wyciągnął czarny, płócienny worek, który mieli w zwyczaju zarzucać na głowę “gościom”, których darzyli ograniczonym zaufaniem.
Hernan odczuł ulgę. Nie zwariował. Angelo widział to samo co on. Po chwili przypomniał sobie jednak Tarantulę i Rata a jaja skurczyły mu się jak orzeszki.
- Znowu ten pierdolony wąż – szepnął do siebie a potem spojrzał na companero – To jakaś chora halucynacja. Złapiemy gada a potem okaże się, że wcale go nie było…
Selcado popatrzył na towarzysza niemal błagalnym spojrzeniem.
- Mówiłem ci…To samo stało się w furgonetce. Coś nas zmusiło, żebyśmy zajebali Narwańca. Pierdolić Szklarnię, spierdalajmy stąd amigo. Nie zwracajmy uwagi na to coś…może samo zniknie.
Hernan zastosował trick, którego nauczył się gdy był mały i się czegoś bał. Gdy jego matka leżała ze strzykawką w żyle dławiąc się wymiocinami, po prostu odwracał wzrok i na nią nie patrzył. Udawało mu się przetrwać do rana a gdy budził się, matka krzątała się po kuchni, z nieodłącznym papierochem w ustach
Angelo jednak wydawał się nie słuchać. Kiedy wydobył worek, otworzył powoli drzwi ze swojej strony samochodu, wypluł na wpół wypalonego szluga i szepnął:
- Gapi się na ciebie. Zajmij go amigo, ja podejdę od tyłu. W tym mieście trzeba się bać tylko jednego gatunku węży. I to my, do kurwy nędzy, nimi jesteśmy! - rzucił przez zaciśnięte zęby, przez co jego głos faktycznie przypominał syk kobry.
- Ja pierdolę… - westchnął Hernan. Popatrzył na węża a potem szeroko się uśmiechnął i uniósł środkowy palec, który przyłożył do szyby.
Wąż zatrzymał się, przywarł do szyby pyskiem. Oba czarne ślepka spojrzały na Hermana. A potem powoli, jakby szyba była tylko powietrzem, czubek pyska gada zaczął się zanurzać w szkle.
W tym czasie Angelo wyszedł z samochodu i zaczął go okrążać.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline