Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2018, 12:33   #19
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Wejdź proszę - odpowiedział Lesław uprzejmie. Kiedy weszła do środka, została oślepiona przez jaskrawe światło kilku, rozstawionych w całym pomieszczeniu lamp. Było to o tyle niespodziewane, że ostatnio, gdy Mokka przyszła na wieżę, panował tu półmrok, który zresztą nieco ją martwił w kontekście prac malarskich. Teraz jednak każdy zakamarek wydawał się oświetlony.

To jednak nie koniec wrażeń, jakie uderzyły w Olę. Kolejne było nawet silniejsze, gdy przywykła nieco do jasności i zobaczyła Lesława, klęczącego przy kablach jednej z lamp. Mężczyzna nie miał na sobie koszulki, przez co każdy jego ruch, każde westchnienie skutkowało tańcem twardych jak stal mięśni pod skórą. To nie były mięśnie kulturysty - sztucznie napompowane. Ten człowiek był niesamowicie wysportowany, a rozrost tkanki mięśniowej stanowił tylko dodatek do jego sprężystego, wyćwiczonego ciała.
- Pomyślałem, że przydałoby ci się trochę światła... - zaczął lekkim tonem, lecz urwał, podnosząc spojrzenie na Mokkę. Chwilę taksował ją wzrokiem, nie odzywając się.

[media]https://78.media.tumblr.com/9a951f9c4426b79fcba1668f81806320/tumblr_nsvn6bYyxq1t945d3o1_250.gif[/media]

Była to trochę za długa chwila jak na zwykłe przyjrzenie się drugiej osobie.
- Czy coś... jeszcze potrzebujesz... ode mnie? - zapytał w końcu, przyjmując swój kamienny wyraz twarzy.
Ola z trudem zapanowała nad ustami, które chciały się rozchylić, gdy jej wzrok przesunął się po męskim ciele. Chciała go dotknąć! Ta myśl uderzyła w nią jak obuch. Czemu on był taki? Czemu tak ją do niego ciągnęło? Wzięła kolejny oddech z trudem przenosząc wzrok z ciała Lesława na jego oczy.
- Mam.. mam kilka pytań. - Mokka uniosła nieco przyniesione albumy. - Odnośnie tego co mam namalować i… kiedy i jak mogę to robić. - Na chwilę zawahała się nie do końca wiedząc jak ma poruszyć sprawę Tomka. - Oraz… mam małą prośbę.
- Jestem do twojej dyspozycji. Pytaj.
Mężczyzna wstał i uśmiechnął się lekko, choć wciąż zdawał się napięty - jak drapieżnik gotowy do skoku. A jednak Ola nie czuła się przy nim zagrożona. Wręcz przeciwnie... chyba chciała by na nią skoczył? Cóż za głupie myśli!
- Mam tu kilka zdjęć i fajnie jak byś powiedział czy któreś szczególnie ci się podoba. - Ola rozejrzała się za miejscem, na którym mogłaby rozłożyć albumy. Biurko wydawało się być za małe. Łóżko.. łóżko po prostu było złym pomysłem! Przykucnęła i rozłożyła książki na ziemi. Otwierając je na wybranych wcześniej zdjęciach przedstawiających morze widziane z plaż, jaskini, jakichś skalistych brzegów. - Dziś pomalowałabym ściany gruntem i jutro wieczorem mogłabym już zacząć malować właściwą pracę. Tylko nie wiem… czy mogę to robić tylko nocami czy w dzień też? - Starała się patrzeć na zdjęcia by choć na chwilę odciągnąć myśli od ciała na które miała ochotę.
Lesław przykucnął obok i przyglądał się albumom. Gdyby był śmiertelnikiem, poczułaby pewnie ciepło jego ciała, gdy siedział tak blisko. A tak... czuła jego obecność - jakby wibrację obok.
- Śpię gdzie indziej. Zdaję się na twoje wyczucie, jeśli chodzi o wzory. Sam... nie mam głowy do ozdób, jak zauważyłaś. - uśmiechnął się lekko i ruchem podbródka wskazał na pokój a potem na swoje ubranie... czy raczej braki w nim. Faktycznie miał na sobie tylko czarne, mocno już wytarte sztruksy. I nic poza tym. Żadnych ozdób iiii... chyba też żadnej bielizny.
- Dobrze. - Ola wzięła głęboki oddech. Musiała spojrzeć mu w oczy. Nie wypadało prosić wpatrując się w zdjęcia lub co gorsza w jego krocze. Toż malowała akty, czemu nagle reagowała tak na nieco golizny? Skupiła spojrzenie na jego jasnych oczach znów czując, że w nich tonie. - Wobec tego będę malować też w ciągu dnia. Jeśli chodzi o prośbę… ja… boje się, że coś mogło się stać mojemu chłopakowi. Wiem, może to paranoja, ale zniknął bez słowa i jego rzeczy były w mieszkaniu… otwartym. - Poczuła jak narastająca panika, pomieszana z targającym jej ciało pożądaniem zaczyna ją przytłaczać. Miała dość! Dość bania się tego co czuje, o Tomka, o to co będzie gdy inni się dowiedzą. - Nie wiem co mam robić.
Lesław zastygł, nagle bardzo interesując się fotografią w albumie, którą miał przed oczami.
- To faktycznie... podejrzane. Nie zostawił żadnej wiadomości?
- Nie. Miał do mnie rano przyjść ale się nie pojawił, a ostatnio… zachował się dziwnie. - Ola także opuściła wzrok. - Pieścił mnie, a chwilę potem uciekł wystraszony… Ale jakoś dziwnie zupełnie jakby nagle zmienił osobowość. Czy.. czy jest ktoś kto w dzień może sterować ludźmi… albo snami?
- Magowie - odpowiedział mechanicznie Lesław, jednak wydawało się, że powiedział za dużo, bo szybko zaczął dopowiadać - Ale z tego co wiem, nie ma żadnych w okolicy. To musiał być zbieg okoliczności. Zaraz... zaraz zadzwonię do Małgorzaty. Miała monitorować okolicę twojego chłopaka. Może będzie coś wiedziała.
To rzekłszy, wstał, wyjął telefon z tylnej kieszeni spodni i pospiesznie wyszedł z nim na korytarz. Ola odprowadziła go wzrokiem nie ruszając się z podłogi. Jej palce drżały przy przewracaniu kartek, a uszy były skupione całkowicie na tym co mogło dziać się na korytarzu. Przejrzała jeszcze raz albumy wybierając długą panoramę. Oby to było tylko jej paranoja. Oby Tomkowi nic nie było. Czekając czuła jak z nerwów zaczyna się trząść, a pod powiekami zbierają się łzy.
Ponieważ Lesław zamknął za sobą drzwi, nie słyszała dokładnie jego słów, ton głosu przypominał jednak ciche warczenie. Jakby właściciela nosiły nerwy, ale z całych sił starał się opanować. Zresztą to nie była długa rozmowa. Po chwili jasnooki mężczyzna wrócił szybkim, zdecydowanym krokiem, przy którym każdy mięsień w jego ciele wydawał się być zaangażowany.
- Małgorzata pyta czy znalazłaś w mieszkaniu jego telefon. I czy sprawdzałaś ostatnie rozmowy, smsy...?
- Telefon był ale nie sprawdzałam… ja sporo do niego dzwoniłam. - Ola opuściła wzrok. Bała się, nie myślała wtedy o takich rzeczach, ale toż nie było sensu robić wymówek. - Nie chcę wam robić kłopotu… jeśli Małgorzata go widziała… mogę pojechać i go poszukać… - Mokka czuła jak narasta w niej panika. - … bałam się wezwać policję, nie chciałam by dotarli po mnie do was… bo jeśli to tamta sfora? Może po prostu gdzieś wyszedł… to nie wyglądało jakby wyjechał… jego rzeczy były… tak jak normalnie. - Zasłoniła twarz dłońmi, starając się powstrzymać łzy. Tomkowi mogło coś być, a ona siedziała tutaj myśląc o innym facecie. - Ja… przepraszam.
- Byłaś zdenerwowana. Małgorzata mówiła, że jest w pobliżu jego mieszkania. Zaraz to sprawdzi i da nam znać. - mówiąc to, słyszała jak mężczyzna szybko pisze na klawiaturze telefonu. Potem schował telefon i podszedł do niej.
Poczuła chłodną, pewną dłoń na swoim ramieniu.
- Byłaś zdenerwowana. Na przyszłość nie czekaj, tylko dzwoń od razu do kogoś z naszych... no wiesz, ludzkich sług.
Lesław klęknął przed Olą i delikatnie ściągnął dłonie z jej twarzy.
- Nie jesteś już sama. Naprawdę.
Ola nie wytrzymała przysunęła się do Lesława i objęła go mocno. Wtuliła twarz w twarde, chłodne ramie pozwalając łzom spłynąć. Co miała powiedzieć? Że nie brała do nikogo numeru, że naprawde myślała że to tylko dziwny sen, który zaraz się skończy? Zacisnęła dłonie w pięści, ściskając mocniej wampira.
- Przepraszam… tylko chwilkę. - Wyszeptała cicho wprost w chłodną skórę. Słyszała jak jej własny głos drży. - Zaraz się uspokoję.
Nie odezwał się. Przysunął się jednak nieco i delikatnie, jakby nie chcąc jej zrobić krzywdy, otoczył ramieniem jej plecy.
Mokka powoli uspokajała oddech starając się uporządkować myśli. Nadal nie wiedziała co z Tomkiem, ale teraz gdy już komuś powiedziała, gdy Lesław zgodził się sprawdzić co mogło się stać, poczuła się lepiej. Że też musiała tak przed nim wybuchnąć! Czując, że łzy przestały płynąć, poluzowała chwyt i odsunęła się nieco.
- Przepraszam… nie wiem… nie powinnam aż tak reagować. - Zabrała drżące ręce, jakby na pożegnanie przesuwając dłońmi po skórze wampira. Była taka inna niż ludzka, ale to chyba głównie przez temperaturę. Szybko zabrała dłonie układając je na udach.
Mężczyzna znów patrzył na nią chwile bez ruchu, przeszywając tymi swoimi jasnymi, zimnymi oczami.
- Nic się nie stało. Jeśli nie masz głowy do pracy, zajmiemy się tym jutro... albo kiedy będziesz chciała.
- Praca mi dobrze zrobi. - Ola otarła policzek i uśmiechnęła się do wampira. - Nie będę się tak cały czas stresować, a przynajmniej… będę się starała myśleć o czymś innym. Dałam Karolowi listę i był na niej grunt i wałki. - Rozejrzała się po pomieszczeniu upewniając się czy materiały, które zamówiła nie zostały tu zeskładowane.
- Wszystko jest w tym pudle - Lesław wstał i wskazał duży karton oraz opartą o niego drabinę - Pomyślałem, że to też Ci się przyda. Ja... muszę na parę chwil wyjść. Poradzisz sobie?
- Jasne. - Ola wstała i podeszła do kartonu i otworzyła go z ulgą zobaczyła, że zamówienie jest kompletne. - Nie przejmuj się mną… - Obejrzała się na wampira z wydobytym z pudła wałkiem. - Tylko jakby Gosia dała znać… czy mogłabym prosić o jakąś informację?
- Pewnie - rzucił przez ramię i po chwili już go nie było. Jakby dziewczyna w ogóle go nie interesowała teraz.
Ola odetchnęła. Chyba będzie musiała nieco unikać kontaktu z Lesławem bo z każdym kolejnym spotkaniem reaguje na niego coraz mocniej. Wydobyła z kartonu grunt, kuwetę i wałki z przedłużką i zabrała się do pracy, osłaniając wcześniej foliami zgromadzone w pomieszczeniu meble. Gruntowanie nie powinno jej zająć dużo czasu. Pewnie z dwie godziny… Rozejrzała się po brudnych ścianach. Może jednak trzy.
Była ciekawa gdzie poszedł Lesław, ale nie wypadało pytać. Był jednak tym księciem nawet jeśli obejmowało to swym zakresem tylko ten zamek, który nagle miał się stać jej domem. Niestety ciekawość nie dawała jej spokoju niepokojąco konkurując z obawami o Tomka. Może wampir poszedł się “posilić”, albo to co zrobiła było dla niego niekomfortowe. Odetchnęła. Może Tomkowi nic nie jest. Jutro spędzi kilka godzin malując tutaj, kilka przygotowując prace do teczki. Odpocznie. Znów będzie mogła patrzeć na niego jak na kolejnego przystojnego mężczyznę. Po kilkunastu minutach rzeczywiście skorzystała z przyniesionej drabiny, chwytając w dłoń pędzel i zamalowując krawędzie ścian.

Kiedy tak wyciągała się ku górze, usłyszała cichy pomruk od strony drzwi. Stał w nich Ares, oparty o framugę i uśmiechnięty kocio od ucha do ucha. Doprawdy ten facet był nieprzyzwoicie przystojny! A rozchełstana, biała koszula i obcisłe jeansy tylko to podkreślały.

- Chyba też zaplanuję malowanie u siebie w sypialni - rzekł wesoło.
Ola o mały włos nie zleciała z drabiny słysząc wampira. One stanowczo chodzą za cicho. Uśmiechnęła się do Aresa starając się uspokoić oddech. Lubiła go. Była to jedyna poza Karolem istota, która była jej od początku życzliwa… Więc czemu nie mogła o nim fantazjować?! Był przystojniejszy od Lesława… chyba. W ogóle nie powinna o nikim fantazjować. Jest chłopak zniknął, a ona nadal nie miała żadnej informacji.
- Twoja sypialnia też jest w takim stanie? - Spróbowała zażartować ale sama zauważyła, że jej głos delikatnie drży z nerwów. Pomału zeszła z drabiny i wytarła dłonie w koszulę. - Coś się stało?
Ares nie poruszył się, wciąż opierając się o futrynę, jakby chciał powiedzieć “spokojnie napatrz się na to boskie ciało”.
- Dzwoniła Małgorzata. Twój chłopak przed zniknięciem wysłał dwa SMS-y. Jeden do matki, że wyjeżdża w góry i będzie niedostępny kilka dni. Drugi do kumpla z pracy z prośbą o załatwienie urlopu do środy. Dziwne, że nie napisał do ciebie, ale to chyba wyjaśnia sprawę, nie?
- Tak to by tłumaczyło… tylko czemu nie zamknął drzwi i nie wziął swoich rzeczy? - Ola podeszła do okna, przez które zazwyczaj wyglądał Lesław i przysiadła na parapecie. Nie satysfakcjonowało jej to wytłumaczenie, ale toż nie miała prawa naciskać na wampiry by jej pomogły. Tylko jak ma go znaleźć sama… i czy powinna szukać skoro nie odezwał się do niej? Do tego Lesław nie wrócił. Czyli pewnie jej wybuch jednak mu się nie spodobał, albo po prostu miał ważniejsze rzeczy na głowie niż jej osoba. Westchnęła ciężko. - Nie podoba mi się to… ale dziękuję za informacje.
- Bez zdziwienia. Jeszcze przeglądamy nagrania monitoringu z pobliskiego bankomatu, gdzie w tle widać drzwi klatki twojego przystojniaka. Powinniśmy złapać moment, w którym wyszedł. No ale myślę, że rozsądnie będzie poczekać do tej środy, aż mu się urlop skończy. To jeszcze dwie noce... znaczy dni.
Ares zaśmiał się.
- Zdecydowanie powinienem wyjść do ludzi, bo niedługo zacznę siedzieć w szafie i tam straszyć. - mrugnął do dziewczyny, po czym zapytał - Coś jeszcze mogę dla ciebie zrobić, lady jeans?
Prześlizgnął się wzrokiem po spodenkach i nagich udach Mokki. Nie był to jednak wygłodniały wzrok, po którym czułaby się nieswojo, raczej element żartobliwego flirtu.
Ola zaśmiała się.
- Nie wyobrażam sobie ciebie straszącego. A to...to tylko ciuchy robocze. - Uśmiechnęła się do wampira. - Muszę tu pomalować jak najwięcej i chyba samotna praca sprawia, że mniej się stresuję. Dzięki, że przyszedłeś dać mi znać o Tomku.
Piękny Ares skinął jej głową, przeczesał palcami swoją fryzurę z rodzaju artystycznego nieładu i odwrócił się na pięcie.
- Powodzenia, beauty.
- Dziękuję. - Ola odprowadziła go wzrokiem i gdy zniknął podkuliła kolano i oparła na nim czoło. Dwa dni… miała czekać dnia dni, nie wiedząc co się dzieje z jej chłopakiem? Czemu nie dał jej znać? Przez to, że mu odmówiła na zapleczu? Poczuła jak łzy zbierają się jej pod powiekami, więc podniosła się szybko i powróciła do przerwanej pracy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline