Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2018, 01:04   #18
Porando
 
Porando's Avatar
 
Reputacja: 1 Porando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputację
Podnosząc się po upadku, Thorstein zaśmiał się głupkowato. Nie umiał dobrze jeździć konno, ale nie chciał wyjść na nieudacznika przy strażniku. Szło mu nawet całkiem dobrze, dopóki nie zachciało mu się zabawy w rycerzyka i nie spróbował razić wrogów swoją bronią z siodła. I to jeszcze na zakręcie. Truposz dostał halabardą prosto w czaszkę, ale broń wbiła się tak głęboko że nie chciała wyjść. Thorstein trzymał się jej mocno, więc zleciał na dół. Szybko dobił umarlaka, ale koń zdążył już uciec.
-Nosz brukwa nać! - zaklął z bólu pleców pod nosem. Kolejne straty! Na szczęście do siodła miał przyczepiony łuk i łopatę. Resztę miał przy pasie lub w plecaku, który wciąż był tam gdzie jego miejsce. Odbiegł trochę na bok, czekając aż Eryk wróci i zauważył zakrwawioną i załzawioną dziewczynę. Dama w opresji, wzbudzająca w mężczyznach niepohamowaną chęć niesienia pomocy. Thorstein może i też by uległ, ale przypominała mu się Kirsten. Niewinna buzia, włosy w kolorze słomy splecione w warkocz i wielkie szmaragdowy oczy. Do tego łzy od cebuli, krew królika i niewinny głosik: “Panowie, tam dziesięć kroków od drogi, mój tatko!, drzewo na niego upadło, błagam, ratujcie go!”. Tatka oczywiście tam nie było, był za to Thorstein, Łysy Georg i reszta bandy, tylko czekająca na frajerów którzy dadzą się złapać na ten prosty trik. W końcu się nie udało i trafił się rycerz, który zamiast pobiec ratować jej wymyślonego ojca, trzasnął ją metalową rękawicą prosto w twarz i kazał swoim ludziom ją powiesić. Banici zdołali ją co prawda odbić, tracąc przy tym kilku ludzi. Nos nastawili, rany zszyli, ale z zębami niestety nic już nie poradzili. Kirsten była od tej pory dziewczyną bez zęba na przedzie, a jej niewinny głosik stał się trochę bardziej świszczący. Thorstein wiedział jak podczas obławy na raubrittera Arnolda dziewczyna uciekła w las, może jeszcze kiedyś się spotkają.
Stał tak przez chwilę patrząc na Melisę zastanawiając się czy to nie jakaś podpucha tak jak miała w zwyczaju robić Kirsten i już miał odejść bez słowa, gdy zobaczył jej ojca. Rozpoznał go. Kilka lat wcześniej Thorstein przyszedł w odwiedziny do pastucha Bernarda napić się bimbru. Wracając kompletnie pijany wpadł we własnoręcznie zastawiony zatrzask. Bernard pobiegł wtedy do miejscowego medyka, właśnie tego niedołężnego dziadka którego niosła dziewczyna. Medyk przyszedł wtedy do niego do lasu, opatrzył mu ranę i o nic nie pytał. Teraz przyszła kolej by to Thorstein mu pomógł.
-Chodź z nami, spierniczamy do lasu. Pomogę ci tachać twojego dziadka. Tylko pierw musimy rozpizgać te wrota - rzekł do dziewczyny. Posłuchał się polecenia Eryka i zaczął siłować się z belką blokującą bramę. I dalej do lasu!
 
Porando jest offline