A jednak, to nie jest bezpieczny gościniec, pomyślał wiedźmin widząc jeźdźca, który wydzierając się pędził do żołnierzy na złamanie karku. Wyglądało więc na to, że ludzie sierżanta Szyszki to obiboki a sam Szyszka z lekceważeniem traktuje obowiązki dowódcy zbyt folgując podwładnym. Nemrod spojrzał na Egharta, który już nadstawiał uszu i zaczął baczniej przyglądać okolicy. Nie wiedział, czy zauważył to samo co on. Na rękawie zwiadowcy znajdowało się kilka plam krwi. Wiedźmin spiął lejce i podjechał bliżej by przysłuchać się rozmowie.
- Czyja to krew? – spytał wskazując na rękaw, gdy zwiadowca skończył składać meldunek. |