- Give me just another night, just another night with you - zabrzmiało od strony drzwi do krypty w której dnie spędzał Lex in 't Veld. Ni to cichy zaśpiew, ni to zwykłe mamrotanie z jedynie lekko zaznaczoną nutą melodii. Holender bynajmniej nie brzmiał jak Mick Jagger.
Wampir wyłonił się zza drzwi przechodząc do większego, wspólnego pomieszczenia w którym na kanapie siedział już Lev oraz stał Adam i jedynie zdawkowo kiwnął im głową. Wspólne 'mieszkanie' oraz przebywanie notorycznie w swoim towarzystwie brutalnie zabijało wylewność powitań, nawet gdy między Kainitami była iście braterska więź.
- Just before the dawn breaks through - wampir znów leniwie wyrzucił z siebie słowa piosenki rozsmarowując maź na ramionach. Twarz, szyję i okolice barków miał już pokrytą samoopalaczem, którym smarował się co noc. Jako barman właściwie non stop obcował z ludźmi, bywalcami Sin'd'Bada, toteż przywiązywał dużą wagę do maskowania trupiobladej skóry.
Sprany t-shirt zwisał niczym szmata zatknięty w wytarte jeansy, a na bosych stopach wampira gwałciły wzrok oczojebne czerwone croxy.
Lex przeciągnął się aż strzyknęły mu kości i skończywszy pokrywanie skóry samoopalaczem zaczął wciągać na siebie koszulkę. Sprany i złuszczony nieco nadruk na koszulce komunikował o klauzurze sumienia barmana względem prawa odmowy nalewania soku do piwa.
- Zatem to nie będzie kolejna, leniwa, przynudnawa noc - Holender odezwał się spoglądając na Nosferata. -
Czego do chuja wafla ten typ może od nas chcieć? "Poranny" rzut d10: 5