Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2018, 13:52   #8
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
W pierwszej chwili zwiadowca zdał się zignorować pytanie Nemroda i zdawał raport do sierżanta Szyszki. Nie uszło jednak uwadze wiedźmina, gdy mężczyzna złapał się za rękaw czarnej przeszywanicy - dokładnie w tym miejscu gdzie miał krew… wiedział, że ją ma.

Na trakcie o staje stąd obozowali drwale, najpewniej z nowego wyrębowiska. Naszpikowani od elfich szypów. Nikt nie przeżył… - spojrzał na wiedźminów z pogardą. - Było… Było posiłki z Ard Carraigh! Do diabła! Burą Chorągiew! A on? Wiedźminów psia jego mać! Do tej kurwy wzywa!

Rabenfort do tej pory uśmiechnięty jegomość z rubasznym usposobieniem, nagle spoważniał znacznie i podjechał koń w koń do zwiadowcy.

Posłuchaj smarkaczu - a mógł Everet tak rzec do wojaka, bo ten zdawał się być młodszy o połowę jego własnego żywota. - Jeszcze raz usłyszę z twych słów obelżywe słowa pod adresem Namiestnika lub kogoś z jego otoczenia, a przysięgam i klnę się na honor, zdzielę po pysku tak, że rodzono matka będzie miała problem z identyfikacją. Pojąłeś?

W czasie rozmowy, która przebiegała nader niespokojnie Eghart dostrzegł za pierwszymi drzewami ruch. Nieznaczny. Mogła to być przecież sarna. Okolica to obfita nie tylko w urodzaje, ale i w zwierzynę płową. Mógł być to również zając spłoszony dość głośną sytuacją lub ciekawska kuna. Nie był. Świst strzały był słyszalny, ale przeciętny człowiek, który nie miał do czynienia z elfami mógłby pomyśleć, że to przelatujący owad. Grot niczym nóż w masło zatopił się w szyję zwiadowcy. Ten charknął i zaniósł się krwią, która wylewała się z kącików ust i samej rany. Desperacko próbował ratować się z opresji, niby to tamując ranę dłonią, niby starając się wyciągnąć strzałę, ale Eghart wiedział, że to już koniec. Jeździec zwalił się na ziemię niczym wór ziemniaków. Przed śmiercią pojął słowa Rabenforta.

Aen Siedhe! Padnij! Za wozy! - wydarł się Szyszka jednocześnie zeskakując z konia.
 
WielkiTkacz jest offline