Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2018, 21:49   #22
Porando
 
Porando's Avatar
 
Reputacja: 1 Porando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputacjęPorando ma wspaniałą reputację
Wyyyyyyrwij murom zęby krat! - szarpiąc się z belką, banita nucił zbójecką piosenkę, gdy niespodziewanie brama spadła prosto na niego. Rozkojarzony Thorstein wygramolił się szybko i przyjrzał się dokładniej. Rdza zeżarła zawiasy szybciej niż dwa pacierze! Szybko zdjął kaptur i owinął nim metalową część halabardy. Zapiął szczelnie płaszcz by wiatr nie pożarł też klamry jego pasa. Resztę metalowych przedmiotów miał schowane w plecaku, tam są bezpiecznie owinięte kocem. Został tylko jego kilof, który służył mu też jako broń ręczna. Zaczął odwijać chustę z szyi, która służyła mu zwykle za maskę podczas napadów. Już miał zacząć go owijać, ale nie zrobił tego i uśmiechnął się szeroko. Miał jeszcze jeden metalowy przedmiot na sobie.

-Hy! Hy! Hy! - rechocząc głupkowato podwinął rękawy swojego ciężkiego płaszcza, odsłaniając dwie metalowe obręcze na każdym nadgarstku. Nie były połączone łańcuchem, podczas przemieszczania więźnia strażnicy improwizowali i przewlekali go przez dwa wystające oczka. Widocznie ktoś im je wcześniej popsuł- Zerwij kajdaaaaaaany, połam bat! - nucił dalej piosenkę patrząc jak wiatr wcina je niczym koń owies. Już chciał dokończyć zawijanie, gdy spostrzegł co się stało Melisie.

- O psia kość! Ale ci jucha bucha! Trza to szybko opaczyć! - Thorstein podrapał się po głowie. Spojrzał na chustę, potem na kilof a później na ranę Melisy. Westchnął głęboko, schował narzędzie pod płaszcz na tyle na ile się dało. Podszedł do dziewczyny, pomógł jej wstać i zaczął owijać jej ranę - Nie jestem konowałem, więc mów mi jak coś źle zrobię. Szal jest mokry, ale to nie ślina czy pot. Wierz mi lub nie, ale miałem wcześniej w plecaku cztery flakoniki z miksturą leczniczą. I to wszystko wylało mi się na łachy. To chyba dobrze że jest tym nasączone, no nie? - gdy skończył, podszedł do jej ojca, podniósł go i wsadził Erykowi na konia - Czymaj się dzadku! My pójdziemy na szkitach! - spojrzał na dziewczynę - jak ci słabo to weź daj mnie rękę albo wskakuj na barana! - obrócił się do Eryka i spostrzegł że w pobliżu jest pancerny szlachetnie urodzony wojak. Ostatnio widzieli się jak zarąbano raubritera Arnolda, rycerz chyba mocno wtedy dostał. Szybko odwrócił głowę, mając nadzieję że Reinhard go nie rozpozna - No dalej, spindalamy w lewo do lasu, przez te ognie.
 
Porando jest offline