Wyyyyyyrwij murom zęby krat! - szarpiąc się z belką, banita nucił zbójecką piosenkę, gdy niespodziewanie brama spadła prosto na niego. Rozkojarzony Thorstein wygramolił się szybko i przyjrzał się dokładniej. Rdza zeżarła zawiasy szybciej niż dwa pacierze! Szybko zdjął kaptur i owinął nim metalową część halabardy. Zapiął szczelnie płaszcz by wiatr nie pożarł też klamry jego pasa. Resztę metalowych przedmiotów miał schowane w plecaku, tam są bezpiecznie owinięte kocem. Został tylko jego kilof, który służył mu też jako broń ręczna. Zaczął odwijać chustę z szyi, która służyła mu zwykle za maskę podczas napadów. Już miał zacząć go owijać, ale nie zrobił tego i uśmiechnął się szeroko. Miał jeszcze jeden metalowy przedmiot na sobie.
-Hy! Hy! Hy! - rechocząc głupkowato podwinął rękawy swojego ciężkiego płaszcza, odsłaniając dwie metalowe obręcze na każdym nadgarstku. Nie były połączone łańcuchem, podczas przemieszczania więźnia strażnicy improwizowali i przewlekali go przez dwa wystające oczka. Widocznie ktoś im je wcześniej popsuł- Zerwij kajdaaaaaaany, połam bat! - nucił dalej piosenkę patrząc jak wiatr wcina je niczym koń owies. Już chciał dokończyć zawijanie, gdy spostrzegł co się stało Melisie.
- O psia kość! Ale ci jucha bucha! Trza to szybko opaczyć! - Thorstein podrapał się po głowie. Spojrzał na chustę, potem na kilof a później na ranę Melisy. Westchnął głęboko, schował narzędzie pod płaszcz na tyle na ile się dało. Podszedł do dziewczyny, pomógł jej wstać i zaczął owijać jej ranę - Nie jestem konowałem, więc mów mi jak coś źle zrobię. Szal jest mokry, ale to nie ślina czy pot. Wierz mi lub nie, ale miałem wcześniej w plecaku cztery flakoniki z miksturą leczniczą. I to wszystko wylało mi się na łachy. To chyba dobrze że jest tym nasączone, no nie? - gdy skończył, podszedł do jej ojca, podniósł go i wsadził Erykowi na konia - Czymaj się dzadku! My pójdziemy na szkitach! - spojrzał na dziewczynę - jak ci słabo to weź daj mnie rękę albo wskakuj na barana! - obrócił się do Eryka i spostrzegł że w pobliżu jest pancerny szlachetnie urodzony wojak. Ostatnio widzieli się jak zarąbano raubritera Arnolda, rycerz chyba mocno wtedy dostał. Szybko odwrócił głowę, mając nadzieję że Reinhard go nie rozpozna - No dalej, spindalamy w lewo do lasu, przez te ognie.