Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2018, 20:36   #4
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Pierwszy obserwował wybuch w wodzie.
[MEDIA]http://i.pinimg.com/564x/53/ca/13/53ca13bc3d3435cde11a9f93a934daaf.jpg[/MEDIA]
- Następnym razem tobą załaduję balistę. Wtedy nauczycie się celować. Ładować jeszcze raz.
Potem znowu przyłożył lunetę do oka. Na pokładzie trwa walka, lecz część piratów zauważyła zbliżająca się Morską Wiedźmę. Część by zszokowana. Dario w międzyczasie wyjął kolejną butelkę z miksturą. Wylał na sztylet.
- Walczą skurwysyny Kapitanie, część jest zaskoczona i zszokowana wybuchem przy ich burcie
- zameldował w międzyczasie
-Dwójka, z tarczami do mnie. Osłaniać, gdy będą rzucał. Czekajcie na wybuch, będzie sygnałem do abordażu. Wy dwaj torujecie mi drogę do ich oficera. Jak się nie sprawdzicie to tak wysmarowny sztylety znajdzie się w waszych dupach. Bynajmniej nie będziecie tak szybko umierali jak ich pierwszy. - zapowiedzia piratom którzy przytaszczyli pawęże.
Nawigator - Pierwszy przypiął puklerz do lewego przedramienia. Ujął w lewą dłoń sztylet wysmarowany miksturą. Prawą wyjął z bandoletu kolejna miksturę wybuchu i oczekiwał na dogodną okazję do rzutu w największy tłum wrogów.

Krzyki z Rogu Demona i kupieckiego okrętu były już idealnie słyszalne. To już ostatnie ruch wioseł. sekunda i wsunęły się na pokład. Przy nawigatorze momentalnie wyrosło dwóch rosłych marynarzy z tarczami żelaznych falang. Nagle na całej wiedźmie zapadła cisza. Statek przesuwał się powoli niemal burta w burtę z Rogiem Demona. Na rogu około 10 sukinsynów wpatrywało się w skupiającą się przy burcie wiedźmy jej obszarpaną załogę. Na wszystkich twarzach zamarło skupienie. W rękach kilku kręciły się liny z hakami… Czekając na jakiś znak. Giakomson wyrwał do przodu podbiegł do burty i całej siły zamachnął się rzucając miksturę. Butelka zatoczyła w powietrzu łuk i uderzyła w pokład pirackiego okrętu rozbłysk płomieni ogarnął część statku pochałaniając 3 piratów. Jeden zatoczył się ogarnięty płomieniami i runął przez burtę. Dwóch zaczęło się tarzać po pokładzie próbując ugasić płomienie.
Dwóch załogantów doskoczyło z tarczami do nawigatora osłaniając go.
- Ruszać się psy, do ataku! - zawołał Zaraan wyciągając dwa krzywe miecze. I sam dając przykład ruszył do ataku przeskakując na pokład wrogiej łajby. Od razu ruszył na najbliższych przeciwników.
Rosły czarnoskóry wojownik dwoma susami dopadł burty i wybił się w powietrze w jego dłoniach lśniła naga stal. Wzniósł się ponad burtę wrogiego okrętu, przesłaniając słońce kilku stojącym najbliżej przeciwnikom. Bosman widział w nich strach… Uderzył. Ciął dokładnie w momencie lądowania z przerażającą siłą. Przeciwnik przerażony odskoczył w ostatniej chwili. Pióro szabli wgryzło się w deski okrętu. Bosman nie czekał. Krok do przodu półobrót i cięcie w brzuch rozpłatało wroga. A krople krwi skropiły wszystkich do okoła.
Dopiero wtedy ożyli pozostali przeciwnicy. Pozostali na nogach łucznicy odpowiedzieli strzałami. Jeden z pocisków z zdumiewającą nawet bogów precyzją pomknął w szczelinę miedzy pawężami trafiając stojącego na prawo od Giakomsona marynarza prosto w oko. Paskudne mlaśnięcie i struga krwi obryzgująca kompanów zakończyła jego życie.
Do bosmana dopadł marynarz z prawej strony pchając go włócznią. Bosman wywinął się jednak nieznacznym unikiem skracając dystans do napastnika.
Wrona zaśmiała się okrutnie. Blokując koło sterowe chwyciła jedną ręką linę obcięła węzeł i wyfrunęłą w powietrze przelatując nad wodami runęła na sternika wrogiego okrętu trzymając w dłoni długi zakrzywiony sztylet.
Zafurgotały liny z hakami. Marynarze naprężyli wszystkie siły i statki zwarły się burtami.
Z przerażającym wrzaskiem na pokład wrogiego statku wdarł się Kabo wrzeszcząc swoim przerażającym zachrypniętym głosem:
- MIĘĘĘĘĘSSOOOO!!! - zamachnął się swoim wielkim tasakiem.
Kapitan odtrącił opieszałego marynarza siłującego się z katapultą chwycił za kolbę i nacisnął spust. Balista jęknęła wypluwając długie, grube drzewce. Z przerażającą siłą uderzyło w pokład pirackiego okrętu rozrywając pokład i burtę poniżej. W powietrze uniosły się drzazgi i jęk rannych. Pocisk trafił w nadbiegające z kupieckiego statku posiłki. Posyłając jednego na deski drugiego w odmęty zatoki.


- Dobrze! – skinął z zadowoleniem na słowa pierszego kapitan. - Obserwować okręt kupiecki, kiedy zaczną zawracać, uderzyć na przeciwną burtę Rogu Demona! – zawołał.

Wyciągnął łuk. Zamierzał szyć z niego parę razy, próbując osłonić bosmana i nawigatora. Nie chciał też już więcej strzelać z balisty – wolał, żeby okręt został mniej więcej nienaruszonym stanie, kiedy zdobędą go już.

- Załadować mi balistę. A potem poniechać, osłaniać naszych ludzi na Rogu. Pilnować drugiej burty, niech nikt stamtąd nie przejdzie.

Heist gwizdnął na chłopca okrętowego.

- Ty! - weźmiesz ze sobą drugiego takiego, macie pilnować prawej burty Morskiej Wiedźmy. Niech mnie diabli wezmą, jeśli kto mi w takiej sytuacji w dupę wjedzie. Zobaczysz kogo, raportować do mnie. Jeśli jaki statek nas zaskoczy tutaj, wierz mi, chłopcze, pójdziesz na dno. A teraz ruszać![/i]

Po czym napiął łuk i wypuścił strzały we wrażych piratów.

Zamierzał krążyć w okolicach balisty, której, przeczuwał, będzie niedługo zapewne potrzebować.

Kapitan naciągnął swój łuk. Strzała zakończona czarną lotką dotknęła policzka. Wrona uwielbiała dawać bratu użyteczne prezenty. Kapitan wziął na cel łucznika. Jego strzała świsnęła w powietrzu i uderzyła z siłą pioruna powalając wroga na deski pokładu.

Zaraan ruszył na nadciągających piratów.
- Chodźcie jeśli spieszno wam do piekła! - zaryczał krzesząc iskry ostrzem o ostrze.

Skry z ostrzy posypały się na pokład. Stojący przed nim pirat zamarł z przerażenia, stał niczym posąg. Długie ostrza Zaraana zatańczyły w powietrzu i ponownie się skrzyżowały tym razem jednak na karku pirata oddzielając jego głowę od reszty ciała, która w konwulsjach opadła na coraz to bardziej zakrwawione deski pokładu.

Dario podążał za torującymi mu drogę piratami w kierunku pierwszego oficera wrogiem statku. Dotarłszy tam zaatakował zatrutym sztyletem.

Nawigator wskoczył na okręt szybko zlustrował sytuację. Wrona dobiła sternika, śródokręcie opanował skąpany w krwi wrogów bosman. Na dziobie szalał Kabo. Pozostałymi zajęli się kompani. Kapitana piratów ani pierwszego nie było widać. Musiał być na kupieckiej łajbie. W kilku krokach dopadł przeciwnej burty i stanął oniemiały. Po chwili dołączył do niego bosman strzepując krew z swoich długich ostrzy, Wrona rozchełstana z paskudnym uśmiechem i dziwnie skupiona Czarna Mamba.

Statek kupiecki był już niemal w całości opanowany, wszędzie walały się trupy. Jedynym punktem oporu był kasztel rufowy. Przy samej burcie przez grupę sześciu piratów naciskała ostatnią dwójkę ocalałych. Ubrany w pomarańczową szatę łysy człowiek zamarł bez ruchu w dziwnej, wręcz nienaturalnej pozycji, na szeroko rozstawionych nogach, w niskim przysiadzie. Jedną rękę wystawiał do przodu drugą trzymał długi kij wsparty na jego karku tak, że jego koniec sterczał w stronę napastników. Tuż za dziwnym wojownikiem o burtę opierała się młoda kobieta. Jej suknia była podarta, obiema rękami próbowała ją zbierać tak by osłaniała chociaż częściowo jej ciało. A było na co patrzeć. Szczupła, niewysoka, piękność o długich prostych kasztanowych włosach, bladej cerze, dużych zielonych oczach i niewinności w każdym geście. Jej twarz pokryta brudem i delikatną strużką krwi. każdym spojrzeniem błagała o ratunek.

Jeden z piratów wypatrzył dogodną okazję i skoczył do ataku. Jednak nisko ustawiony wojownik mimo, że mrugnięcie okiem temu stał niczym posąg ożył z zdumiewającą szybkością. Wyrzucił kij do przodu. Trafiając pchnięciem prosto w twarz pirata. Ten zamarł w pół kroku powoli przechylając się do tyłu. Dziwnie ubrany wojownik płynnym ruchem zahaczył kij o kolano przeciwnika i pociągnął je w bok. Ciało napastnika obrócił się i gruchnęło o ziemię. Wojownik stanął na jednej nodze, a kij stał się przedłużeniem osi jego ciała, ale tylko na ułamek sekundy bo zawirował w dziwnej pętli i opadł prosto w dół na kark napastnika. Gruchot łamanych kości dotarł aż na pokład wiedźmy.

Wojownik nie czekał, zupełnie jakby korzystając z impetu uderzenia, wybił się w powietrze i wykonał szeroki zamach kijem trzymanym za sam koniec trafiając jednego z przeciwników w twarz. Ten zawrócił się i upadł bez świadomości. Wojownik miękko wylądował i ponownie zamarł bez ruchu niczym kolorowy posąg. Znów nisko na nogach, tym razem jednak nie trzymał kija, jednym końcem opierał się on o ziemię, drugim o jego kark. Wojownik szeroko rozstawił ręce w nienaturalny sposób ustawiając dłonie.


Wówczas to dopiero dostrzegli że u stóp dziwnego wojownika kłębi się już stos ciał. Giakomson był niemal pewny, że statek kupiecki okazał się zbyt twardym orzechem do zgryzienia dla kapitana Rogu, który zapewne razem z oficerem leżą tam u stóp wojownika.

Zaraan wraz z piratami atakuje tych 6 wrogich piratów.

Zaraan nie czekając na nikogo, zdawałoby się pogrążony w bitewnym transie przeskoczył na kupiecki okręt i dopadł tylnego kasztelu. Pierwszy pirat niczego się nie spodziewający nadział się na jego długie ostrze. Drugi w ostatniej chwili się zasłonił, a mimo to na jego czole pozostało głębokie rozcięcie po szybkim cięciu lewą ręką czarnoskórego olbrzyma.


Dario ruszył na pozostałych piratów. Zatruty sztylet trzymał w lewej do której przypięty był puklerz. W prawej nie zatruty, na zwykłych piratów szkoda było trucizny. Zaatakował bez słowa najbliższego.

Nawigator wyłonił się zza postawnego bosmana i pchnął. Przeciwnik się nie spodziewał, jednak ostrze sztyletu ugrzęzło w sprzączce pasa przewieszonego przez pierś pirata. Obaj pirat i Giakomson zamarli na moment zaskoczeni.

Heist przeskoczył przez burtę Wiedźmy na Róg Demona, by mieć lepszy cel, po czym napiął łuk jeszcze raz, tym razem w pozostałych piratów. Przepatrywał, czy któryś z nich nie wyglądał kapitana, czy być może kapitan poległ także z pozostałymi.

- Nie atakować wojownika z kijem - krzyknął do pozostałych. - Junak może się przydać, kobitka przyda nam się tak czy inaczej, he!

Kapitan ponownie przytulił policzek do odzianej w czerń strzały. Nabrał powietrze i wstrzymał oddech. Jedno uderzenie serca, drugie.. Rozluźnił delikatnie palce i czarnoopierzona strzała pomknęła prosto w gardło najbliższego stojącego na nogach wroga. Ten zatoczył się delikatnie i runął na deski pokładu.

Zaraz za nawigatorem wyrosła mamba, która zwinnie doskoczyła i pchnęłą swoim długim nożem. Jednak przeciwnik bosmana był na tyle przytomny, że zdążył uskoczyć.

Tyle szczęścia nie miał jednak przeciwnik Nawigatora. Którego zaskoczenie powiększyło się jeszcze bardziej gdy jego policzek ujęła Wrona, która jakimś cudem wyrosła za jego plecami. Zaskoczenie zgasło jednak szybko, razem z życiem, które wyciekało przez głęboką ranę w plecach.
W oczach pirata ranionego przez Bosmana i zaatakowanego przez Mambę zagościło szaleństwo. Uniósł swój krótki miecz oburącz i runął do przodu z głośnym okrzykiem. Czarnoskóra wojowniczka zeszła mu jednak z drogi i zatrzymał się przy burcie.
Jego dwaj kompani w przeciwieństwie do szaleńca odwrócili się i rzucili przez burtę prosto w wody laguny.

Jakby na ten sygnał rozległ się grzmot, a z nieba lunął deszcz.

Ostatni z piratów zawahał się sekundę po czym rzucił broń i podniósł ręce do góry.

Dziwny wojownik jak się zatrzymał, tak stał dalej, nieporuszony, mierząc nowych przeciwników twardym spojrzeniem. Tylko niewiasta przerażona grzmotem piszczała jakby głośniej…


- Ha!- zaśmiał się Heist, przechodząc w końcu na statek kupiecki. - Dobra robota. Tego tutaj pod pokład, wypytamy się, co i jak w stosownym czasie. Zebrać paru ludzi i przeszukać ładownię Rogu Demona i statku kupieckiego, brać, cokolwiek wartościowego, na Wiedźmę. Pardonu nie dawać, chyba, że wyglądają na takich, co na pytania mogą odpowiadać. Tedy pod pokład.

- A wy, kmiotki – skinął brodą w stronę dziwnego wojownika i kobiety – gadać, coście za jedni i skąd żeście się urwali. I gdzie podziewa się kapitan statku, który właśnie przejęliśmy. Głupiec przypadkiem nie zginął od tego kijaszka? Gadać mi prawdę, kurwa!

Zaraan szybko porozdzielał zadania by żaden z piratów nie czuł się pokrzywdzony lub pominięty. Chłopaki zakrzątneli się sprawdzając rannych i zabitych, inni zbiegli pod pokład. Zarówno na kupieckim statku, jak i na Rogu. Paru zostawił na Wiedźmie, by mieli baczenie, czy aby ktoś im nie chce wyciąć takiego numeru jak oni Rogowi.Bosman, otarł ostrza o odzienie jednego z martwych kończąc jak na razie pracę. Stał przy burcie o obserwował dziwacznego osobnika z kijem.

Dario schował sztylety do pochwy. Wiedział, iż budowa broni i pochew pozwoli zachować świeżość trucizny póki jej nie użyje, lecz zawsze wolał zatruwać sztylet tuż przed walką, by mieć jeden zatruty a drugi czysty. Uśmiechnął się do kobiety.
- Lepiej mówić niż pływać w morzu Pani. Zważcie na to, że nasz kapitan do przesadnie cierpliwych i wyrozumiałych nie należy. Gdzie skrył się kapitan bo chyba nie pod twoją kiecka Pani. Chłopcy z ochotą by tam go poszukali. Więc, jak będzie? Mówicie czy przechodzimy do scen drastycznych, śmierci od trucizny, wybuchu, gwałtów i innych nieprzyjemności dla Was.
Pierwszy odszukał wzrokiem Marice by upewnić się, że podczas abordażu nie ucierpiała.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 17-10-2018 o 21:07.
Cedryk jest offline