Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2018, 02:24   #9
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=cRR-12HnwvU[/MEDIA]

Po konkursie twardych spojrzeń

Kto mógł przypuszczać że dzień na festynie okaże się tak ciekawy i radosny? Ciągle coś się działo, czy to z samego rana kiedy zaczęła dzień od konkursu na pieczenie, a potem jedzenie. Drugi udało się jej wygrać i oprócz szarfy, dostała od Alexa nowe przezwisko. Usłyszała też trochę marudzenia, że oczywiście jej gratuluje, ale jego porcje trafiły się suche i zakalcowate, wodę miał mniej mokrą. Vesna za to już nie chciała wspominać, że w sumie jeszcze mogłaby coś zjeść, porcję lodów na przykład, tylko nie wypadało. Zamiast tego wzruszyła ramionami i dorzuciła sakramentalne “dziękuję, pójdzie w cycki”. Co mogła poradzić na to, że lubiła jeść? Bardzo… i w ilościach które gdyby nie rozsądek, wyczyściły by ich portfele do cna.

Następnym pozytywem było poznanie Sharon - miejscowej dziewczyny tak sympatycznej, że chyba nie dało się jej lubić. Mijały się cały dzień w tej czy innej konkurencji, zawsze wymieniając przynajmniej po parę zdań, dowcipów i uśmiechów. Na dłużej się zgubiły chyba tylko na czas wyścigu błotnego, który udało się parze z Det wygrać, nawet mimo braku ciężkiej broni, wyrzucanych kolczatek, albo pozwolenia na otworzenie ognia do innych uczestników… no i gdzie niby zabawa? A była wbrew pozorom, na parę długich minut panna Holden wróciła do domu, wstrząsając na wertepach zjedzony rano posiłek. Ugniotła go jeszcze bardziej po rajdzie, tarzając się w błocie z pozostałymi uczestnikami i gapiami. Czuła się prawie jakby należała do Ligii. Prawie… ale to i tak było niezwykle miłe.

Słońce zaczęło zachodzić,a Ves zastanawiało czy można już bez narażania się na dziwne spojrzenia, powiedzieć że jest się głodnym.... Od śniadania minęło dobre parę godzin, każdy by zgłodniał. Skupiła się jednak na konkursie na dowcipy, ale nigdy nie uważała się za przesadnie zabawną. Na szczęście wygrał też ktoś z ich ekipy, Annie. Ves sama śmiała się z jej anegdotek i głośno oklaskiwała przy ogłaszaniu wyników.

Potem nastąpiło zdziwienie, kiedy w starciu na spojrzenia knypek z Downtown zdobył najwięcej punktów, wygrywając szarfę twardziela z miejscową kowbojką od Gomesów, dla których przecież Ves pracowała… albo z Patrickiem który zeszłego popołudnia okazał się najlepszy w sztuce ujeżdżania wściekłego bydła rogatego.

Ten ostatni szczególnie ja ucieszył, jego widok konkretnie. Poprzedniego dnia nie zdążyła mu pogratulować, ani pogadać po rodeo na dłużej niż dwa zdania, a wszystko ze względu na tragizm męskiego focha, skalującego cichą burzą za ich plecami. Postanowiła więc nadrobić przy tak zwanej okazji, która to sama nawinęła się pod ręce.

- Świetnie ci poszło - odezwała się do Teksańczyka, uśmiechając się szeroko i oczywiście bardzo przyjacielsko, ale nic poza tym. Ciężko szło zrobić “coś poza tym” z Runnerem obserwującym każdy ich ruch gdzieś z pierwszego rzędu gapiów. - Wczoraj też, byłeś niesamowity. Jak na starych filmach! Kto cię tego nauczył? - wypaplała kilka pytań, szczerząc się od ucha do ucha.

- A dziękuję. Ale wiesz, u nas w Teksasie chyba każdy chłopak umie coś takiego. Mniej lub bardziej. - odparł skromnie kowboj też uśmiechając się do niej ciepłym uśmiechem. Wydawał się być bardzo kontent, że znów może porozmawiać z dziewczyną która przez ostatnie dni montowała wentylację w stajniach. - Tobie też świetnie idzie dzisiaj. Zasuwasz jak mustang przez te konkursy. Ale nie myśl młoda damo, że następnym razem pójdzie ci ze mną tak łatwo. Ktoś mnie na widowni rozśmieszył. - Teksańczyk i pochwalił swoją niedawną rywalkę ale ze sporą dawką autoironii chciał się chyba jakoś wytłumaczyć czemu odpadł szybciej niż Vesna albo którakolwiek z “żelaznych dam”.

Vesna zrobiła zamyśloną minę i zmarszczyła brwi.
- Mówisz, że u was w Teksasie każdy chłopak umie coś takiego? - patrzyła badawczo na konkurenta przez ćwierć minuty aż wzruszyła ramionami i rozpogodziła się - Może i tak, ale na pewno nie idzie im tak zgrabnie jak tobie wczoraj. Prócz byków… narowiste klacze ujeżdżasz z równą gracją? - spytała z odcieniem czegoś kosmatego w głosie, dziękując za hałas dookoła. I tą odległość paru metrów od Foxa w myśl zasady czego uszy nie słyszą tego sercu nie żal - Dzięki Patrick, staram się. Dawno już… - westchnęła, parskając zaraz potem - Dawno się tak dobrze nie bawiłam - przyznała i dodała szybko - Obawiam się, przystojny kawalerze, że następnym razem też możesz mieć problem pobić mnie na spojrzenia. Nikt nie wygra ze mną w ponurych minach… kiedy jestem głodna. Ten konkurs jedzenia był chyba z tydzień temu, a tyle dziś atrakcji. Zjadłabym coś - skończyła prawie poważnie.

- Naprawdę? - kowboj wydawał się być bardzo zainteresowany tym co i jak dziewczyna z Detroit mówiła. - Może więc pozwolisz zaprosić się na coś na ząb albo na drinka? - zapytał uprzejmie wodząc wzrokiem po jej twarzy. - Może moglibyśmy porozmawiać o tym ujeżdżaniu narowistych klaczy. Nie chciałbym być gołosłowny albo czegoś obiecywać ale jeśli byś była zainteresowana i znalazła czas może mógłbym ci zademonstrować to i owo w tym ujeżdżaniu. - zaproponował z równym kosmatym odcieniem jakim ona właśnie mówiła do niego. Przy tym czasie jedynie oderwał wzrok od niej i spojrzał gdzieś ponad jej ramieniem chyba gdzieś w kierunku gdzie ostatnio widziała Alexa.

Vesna westchnęła ciężko, trochę pod publikę z jednym widzem przed sobą. Byle Fox został gdzie był jeszcze chwilę, no parę minut. Nie mógł się przez ten czas zająć sobą, albo iść… zobaczyć czy go nie ma przed budynkiem?
- Muszę cię ostrzec, że ciężko mnie nakarmić. Chyba widziałeś rano. Nie chciałam robić siary i brać na potem żarcia po kieszeniach… albo dojadać tego co tamci zostawili. Mam ten fart, że co zjem idzie w cycki - przygryzła wargę żeby się nie roześmiać, spoglądając przeciągle w oczy kowboja. A ładne to były oczy, oj ładne - Dlatego też muszę się jeszcze przemęczyć na głodniaka. Zaraz zaczyna się konkurs na mokre podkoszulki. Ale dziękuję ci za szarmancką ofertę, chętnie jutro z niej skorzystam. Zaczniemy od jedzenia i drinka, a potem… może to ja pokażę ci jak prowadzić te najbardziej niepokorne fury? Chociaż lekcja z tresury jest niezwykle kusząca - zmrużyła oczy ciągle maltretując wargę - Zostajesz na wybory… tej najbardziej mokrej miss?

- Jakże mógłbym odmówić takiemu eleganckiemu zaproszeniu.
- Teksańczyk nie odrywał wzroku od twarzy dziewczyny jakby właśnie nawiązali nić jakiegoś tajemniczego, niemego porozumienia. Lekko uchylił ronda kapelusza w dżentelmeńskim geście. Odpowiedź choć krótka była na tyle dopasowana i uniwersalna, że pasowała i do odpowiedzi na pytanie o następny konkurs i do planów na jutro. Wspólnych planów jakie mieli jak na to wychodziło. - To byłaby ciekawa wymiana doświadczeń jutro. - dodał z uznaniem i wyraźnym zainteresowaniem ofertą dziewczyny z Detroit.

- I zostajesz na konkurs miss? Będziesz kibicować? - zapytał opuszczając znowu wzrok poniżej szyi Vesny tak samo jak wtedy gdy wspomniała o swoim talencie do lokowania zapasów kalorycznych w swojej anatomii. Mężczyzna w kowbojskim ubraniu wydawał się bardzo zaciekawiony odpowiedzią. Ale Alex chyba też bo coś miała wrażenie, że już zaczyna ostrzyć sobie zęby na konkurenta z którym tak bardzo nie lubił gdy Ves z nim gadała.

- Kibicować? - dziewczyna zdziwiła się, wychodząc z zastoju jaki spowodowało patrzenie się w kowbojskie ślepia. Pokręciła głową trochę żeby zaprzeczyć, a trochę żeby się otrzeźwić - Nie, nie zostaję kibicować - popatrzyła gdzieś w kierunku zaplecza, poprawiając odruchowo bluzkę, a raczej obciągając ją i wygładzając na brzuchu - Będę się moczyć… i polewać wodą… do suchej nitki - zaśmiała się krótkim, niskim śmiechem, patrząc Teksańczykowi ponownie głęboko w oczy - Sama nie dam rady być na scenie i klaskać jednocześnie… ale przyjmę każde wsparcie werbalne albo i duchowe również.

Kowboj przez chwilę wydawał się walczyć sam ze sobą aby nie patrzeć w te magicznie przyciągające wzrok miejsce na froncie obciąganej koszulki właścicielki ale w końcu uległ pokusie i przyjrzał się. Tak dłuższą chwilę.
- Tak, zdecydowanie tak, to świetny pomysł jest. - powiedział nie odrywając wzroku od tego fragmentu anatomii. W końcu wolno wypuścił powietrze i otarł mankietem koszuli czoło poruszając do tego nieco kapeluszem jakby mu się jakoś gorąco nagle zrobiło czy co. - Zapewniam cię, że będziesz moją faworytką i będę cię wspierał na każdy werbalny, duchowy a nawet cielesny sposób. - pokiwał głową patrząc gdzieś w sufit i tam jakby znalazł natchnienie do następnego pytania. - A propos cielesnego wsparcia i tej wymiany, dogłębnej mam nadzieję, doświadczeń jutro. To gdzie cię jutro można złapać? Przyjadę po ciebie. - powiedział opuszczając wzrok znowu na twarz brunetki ale zaraz mu zjechała gdzieś w bok na widownię. Też wydawało się, jej, że słyszy Alexa wołającego jej imię. Musiał być już nie tak daleko.

- Złapmy się po wszystkich konkursach, ok? Będę się kręcić wieczorem przy tej knajpie przy rynku. Tej co ma witraż w drzwiach i donice z bluszczem od frontu… niech będzie koło północy, jak już się towarzystwo pośpi - uśmiechnęła się krótko, lekko kiwając głową dla zawarcia umowy. Jeszcze nie wiedziała co dokładnie wyrabia, zastanowi się potem - Z drugiej strony gdzie szukać ciebie? Gdybym jednak… znalazła w nocy trochę czasu na spacer w świetle księżyca? Albo w deszczu, biorąc pod uwagę że zbiera się na burzę. - powiedziała i odwróciła się, machając pogodnie w kierunku Foxa.

- Wiem gdzie. Będę. Mnie najłatwiej złapać w stajniach. Nawet jak mnie nie będzie to mi przekażą i pomogą się spotkać. A teraz wybacz muszę się przygotować do roli zagorzałego kibica. - skłonił się jej na pożegnanie rondem kapelusza, lekko również nadciągającemu Alexowi i odszedł na zaplecze.

Alex prawie z miejsca go zastąpił przy Vex i wodził podejrzliwym spojrzeniem po niej i za odchodzącym mężczyzną.
- Co z nim tyle gadałaś? - zapytał chyba bardzo starając się nie brzmieć napastliwie ale i tak bez trudu to wyłapała.

- Dasz wiarę? Wygrałam! Jestem twardzielem! - technik zaśmiała się szczerze i radośnie, od razu zarzucając Runnerowi ramiona na szyję jak na wdzięczną, wdzięczącą się foczkę przystało. Pocałowała go też żeby się zamknął i nie knuł teorii spiskowych jak nie potrzeba.
- Chcę żeby mnie umówił na spotkanie z szefem CSA. W sprawie czołgu. - mruknęła mu do ucha, gryząc je krótko i zaczepnie - Frajer w kapeluszu… no gadaliśmy o tym wczoraj, kochanie. Daj spokój, wiesz kto jest dla mnie najważniejszy, prawda? - spojrzała na niego, pocierając nosem o jego nos.

- A. Aha. No tak. Pewnie. No tak, pewnie Ves, no pewnie. - Alex przez chwilę chyba był dość blisko podobnego wybuchu jaki przerabiali wczoraj ale stopniowo zaangażowanie i czułostki kobiety urobiły i udobruchały go. Więc po chwili wahania wreszcie pokiwał głową uspokojony, uśmiechnął się i wreszcie poczuła jak zaczyna ją obejmować i dotykać przytomniej i świadomie a nie tak machinalnie gdy umysł miał zaangażowany podejrzeniami.
- I no! Pewnie! Rozłożyłaś ich wszystkich na łopatki! Nawet tą Latynoskę a wczoraj na taką twardzielkę wyglądała! - Runner dał się ponieść wreszcie zabawie i wrażeniom z tego konkursu i wyglądał na zachwyconego, a panna Holden dosłownie wychodziła ze skóry aby ten pogodny nastrój go nie opuścił.
Po konkursie zapasów


Żarcie rzeczywiście szło Vesnie w cycki, co dało się zauważyć po wynikach konkursu na mokre koszulki, a bardziej to co było po ich spodem. Wygrały we dwie - mechanik z Det i córka pastora, przeganiając dziewczyny z domu publicznego. Z jednej strony budujące, z drugiej mogło nieść ze sobą parę pytań, ale na nie nie było czasu. Zaraz po konkursie, przyszedł czas na bitwę w kisielu, z której zapamiętała… widok śliskiej mazi tuż przed twarzą i tak przez większość zawodów - te zaczęła od razu z grubej rury, wywalając się ledwo stanęła w dmuchanym baseniku… ale to nie było ważne. Dopingowała Sharon i inne dziewczyny, aż wreszcie nadszedł czas na doprowadzenie się do porządku. Alex jakby miał magiczną właściwość wynajdowania odpowiednich momentów, bo wyrósł jak spod ziemi, od razu zgarniając obślizgłą brunetkę pod opiekuńcze ramię. Co prawda w całej tej radości pojawił się moment zgrzytu z ochraniaczem, ale tutaj zadziałała magia znana od dziesięcioleci w Detroit - blask zwycięzcy wyścigu, tak znany wśród ligowych sław. Wystarczyło wspomnieć kto wygrał zmagania fur, aby otoczył go rozpiszczany wianuszek chwilowych ale i tak fanek.

Na samym początku Vesna w odruchu miała ochotę dokonać masowego mordu na kobietach dotykających jej faceta, ciągnących go pod prysznic i obłapiających. Potem wzięła dla uspokojenia bardzo długi wdech… wydech też. Alexowi też się coś od życia należało, więc uśmiechnęła się, dołączając do rozentuzjazmowanej gromady samic z jednym samcem pośrodku.
- Mud Racer… podoba mi się - wymruczała mu do ucha kiedy przekraczali radośnie próg łazienki.

Tymczasem “Mud Racer” też chyba w pierwszej chwili był zaskoczony reakcją na swoją niespodziewaną sławę. Właściwie nie było wiadomo czy rozpoznała go tylko Linda czy inne dziewczyny też, czy może po prostu dały się ponieść okazji do epilogu tej świetnej zabawy i zgarnęły go ze sobą. Ale Alex szybko się odnalazł, właśnie gdy przekraczali próg łazienki.
- Och, Ves! Byłaś mega kozacka! - wypalił rozradowany wreszcie biorąc sprawy w swoje ręce. A dokładniej te zakiślowane, śliskie sprawy jakie złapał, unieruchomił głowę i mocno pocałował w te oblepione kisielem wargi. Dziewczyny zaczęły robić rozkoszne “łuuuuuu” zupełnie jak na kibicujące cheerleaderki przystało co może nie wyszło im zbyt zgranie ale na pewno było przyjacielskie i szczere. Może nawet podszyte trochę zazdrością.

- Hej, Ves! Podzielisz się?! - zawołała jedna z dziewczyn chyba na pół żartem a pół serio wzbudzając salwę radosnego, kosmatego śmiechu.

Technik w pierwszej chwili chciała powiedzieć, że nie. Nie ma opcji, to jej chłop i każda obecna ma trzymać łapy z daleka… ale do cholery byli z Det, okazja też nie zdarzają się często do podobnych zabaw. Zresztą coś takiego windowało ego do góry, połechtało je i sprawiało nielicha frajdę. Gdy się wygrało, a potem… zostało zamkniętym z bandą mokrych lasek pod prysznicem. A co tam, niech też ma coś z życia.

- Biorąc pod uwagę… nadzwyczajne okoliczności - patrzyła to na pytającą, to na swojego faceta, udając że się jeszcze zastanawia - Oraz wyjątkowo dzielna postawę dzisiejszego dnia, nie tylko podczas wyścigu… no dobrze - wreszcie się uśmiechnęła - Tym razem… podzielę się. Duży jest, starczy dla wszystkich. - domruczała, wciskając mu dłonie pod koszulkę.

Runner tak samo jak i niedawne konkurentki Ves wydawały się w pierwszej chwili nie wierzyć odpowiedzi Vesny ale po tej pierwszej chwili wszyscy chyba wydawali się reagować wybuchem entuzjazmu.
- Naprawdę jesteś mega kozacka Ves! - zawołała Linda obejmując ją radośnie. - No. Ty też jesteś niczego sobie. - powiedziała z uznaniem zwyciężczyni zapasów w żelowatej masie też zdejmując swój podkoszulek i składając kawałek bardziej teraz podobny do ociekającej śluzem szmaty na dłonie Alexa. Ten zaś wydawał się być w siódmym, testosteronowym niebie. Zerkał na przemian to na Ves, to dość chaotycznie na resztę dziewczyn z których coraz więcej zaczynało ściągać ubrudzone podkoszulki aby mu wręczyć.

- A może będziesz dzisiaj naszym łaziebnym co? Ves, zgodzisz się? - poprosiła oblepiona mazią dziewczyna nachylając się nieco w stronę dziewczyny z Detroit jakby pytała ją w sekrecie ale i tak wszyscy pewnie słyszeli.

Technik ściągnęła koszulkę, odpięła też stanik i pierwszy śliski zwitek rzuciła gangerowi. Objęła też ramieniem drugą dziewczynę.
Kaya… z tego co mówił dj, w kisielu zwyciężyła Kaya.

- Spójrz na ten tyłek - mruknęła, nachylając się do niej i szepcząc niby konspiracyjnie ale tak żeby każdy słyszał. Gapiła się przy tym foxowi na obszar poniżej pasa - W całym Detroit nie znajdziesz takiego drugiego… - westchnęła i zaraz zamruczała z aprobatą - Łaziebny? Alex i wykonywanie poleceń bez marudzenia? Muszę to zobaczyć - zaśmiała się wesoło, odklejając się od Kayi i podchodząc do jedynego faceta w ich gronie - To jak kochanie, pomożesz nam się umyć z tego całego śliskiego syfu? Zobacz… ciężko schodzi - dla pokazu przejechała palcem po dekolcie nowej koleżanki i zrobiła smutna minę - Samym na m to zajmie wieki… ma któraś aparat? Zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcie - na koniec nagle zaczęła mówić szybciej, kiedy wpadła na nowy pomysł.

Zapytany, pod wpływem emocji i rozognionych spojrzeń tylu miss mokrych podkoszulków i zapasów w kisielu tylko już bez tych podkoszulków przez chwilę chyba przeżywał jakiś kryzys. Bo jakoś tak dziwnie jak zahipnotyzowany wodził wzrokiem za palcem Ves żłobiącym kiślowaty szlak na dekolcie bardzo chętnej na takie zabawy Kay. Chyba próbował coś odpowiedzieć tak by zabrzmiało z sensem czy żeby jakkolwiek zabrzmiało a reszta dziewczyn obserwowała to mając najwyraźniej ubaw serdeczny i to po pachy i za darmola. W końcu któraś nie wytrzymała gdy palec Ves jeszcze chwila i musiałby zjechać na brzuch zwyciężczyni kiślowych zapasów a za nią roześmiała się reszta dziewczyn.

- Oj, Alex, Ves się o coś ciebie pytała. Bo wiesz, jak nie możemy na ciebie liczyć to chyba będziemy musiały obsłużyć się same. - Kay złapała dłoń brunetki i mówiąc wprost do Alexa stopniowo uniosła ją do swoich ust. I na sam koniec bez pośpiechu oblizała palec dziewczyny wciąż nie tracąc kontaktu wzrokowego z twarzą Runnera.

- Nie, nie ej, zaraz! No pewnie! Dam radę! No eej! Jestem z Det! No pewnie, że dam radę! To ten, to chodźcie i zaczynamy! - mężczyzna wreszcie przełamał jakiś paraliżujący go przez moment urok i wreszcie odzyskał mowę. Wydawał się być tak rozochocony i zaangażowany w ten pomysł jak go dawno Ves w takim stanie nie widziała.

- O nie! Najpierw zdjęcie! Ustawcie się! - zawołała Linda machając gorączkowo trzymanym w dłoni telefonem. Machnęła ponaglająco ręka ale już szukała czegoś w ekranie małego urządzenia wielofunkcyjnego zdolnego pewnie do wielu rzeczy poza dzwonieniem, sms-owanie, grzebaniem w necie ale do robienia zdjęć nawał się pewnie świetnie. Dziewczynom i Alexowi pomysł wspólnej fotki od razu przypadł go gustu więc raźno zaczęły się ustawiać do tego zdjęcia.

W łazience zapanowało zamieszanie, Runnera usadzono na jakimś krześle i otoczyły go półnagie kobiety, wszystkie uśmiechnięte, rozbawione i mokre od śliskiej mazi. Ves wpakowała się na najwygodniejsze miejsce, czyli Foxowi na kolana, dwójka stanęła nad nim, nachylając się perfidnie tuż przy jego głowie. Dwie klęknęły po bokach, a potem mrugnął flesz. I jeszcze raz i kilka razy. Czy dla żartu czy poważnie każda osobno chciała zrobić sobie zdjęcie z łaziebnym, panna Holden nie ingerowała, dając go ściskać, obłapiać i wdzięczyć się, to ostatnie też sama robiła póki pastorówna nie odłożyła aparatu na półkę pod ścianą.
- Byłeś dziś bardzo dzielny - wyszeptała mężczyźnie do ucha, obejmując go od tyłu - Należy ci się nagroda i relaks..

- Tak?
- Alex patrzył na nią trochę jakby był już na niezłym haju. Chociaż nie był bo przecież wszystko rozgrywało się tak szaleńczo, że w rodzimym Det by się tego nikt nie powstydził, odkąd zgarnęły go od ochroniarza lokalu. Teraz też właśnie miał taki wzrok jakby właśnie przeżywał wyśniony sen na jawie i to taki jaki właśnie się ziszczał w realnym świecie.

Wspólna seria fotek była świetnym pomysłem. Sądząc po stężeniu śmiechów, pisków, sprośnych uwag i żartów wszyscy nadawali na idealnie tej samej, kosmatej fali i przynajmniej w tej chwili, bez względu na to kim byli, skąd, czym się zajmowali i jakie motywy czy powody skierowały ich do brodzika z żelem a teraz tutaj, na te krzesło i kamerę w aparacie przed nim to wszyscy bawili się cudnie.

- Da się to u was wywołać? Odbitki zrobić? Na pamiątkę - technik zasypała pastorównę pytaniami, zdejmując jednocześnie spodnie Foxowi i spoglądając na niego rozbawiona - Co tak nieśmiało kochanie? Ile mamy czekać? Jeszcze się stare zrobimy, albo zmarzniemy, przeziębimy i umrzemy na zapalenie płuc. Musisz nam pomóc, zanim skończymy marnie. - podjudzała go dalej.

- Odbitki? Tak, jest taki jeden co to robi. - pokiwała blond głową córka pastora. Ale wzrok też miała już rozogniony i rozkojarzony z tej całej radośnie i ekscytująco napiętej atmosfery. - Fajne wyszły. - dodała wracając do grupki i pokazując na ekranie właśnie zrobione zdjęcia. Na zaplamionym plamami kiślu ekraniku, widać było siedzącego na krześle Runnera, siedzącą na jego kolanach Ves, w samych majtkach i mazi oraz otaczających ich zestaw z pół tuzina podobnie “ubranych” dziewczyn z rozbawionymi minami i uśmiechami. Nawet na tej dość małej miniaturce widać było, że zabawa jest przednia.

Alex też rzucił okiem ale że był akurat w trakcie wspólnego z Vesną, zdejmowania mu spodni to miał jeszcze bardziej chaotyczne spojrzenie i ruchy niż przed chwilą. Ale w końcu wreszcie i jakieś męskie ciało zaczynało w tej łazience świecić golizną co kobiece ciała przyjęły z gorącym aplauzem.
- Noo! Wreszcie! Jaki kociak! Prawdziwy tygrys nawet! I Ves miała rację, tyłek też ma niczego sobie… - dziewczyny na gorąco, na wesoło, i bez zahamowań zaczęły na żywo komentować ten obrazek na żywo. Alex zaś widać było, że też już ledwo trzyma ręce i nie tylko ręce na wodzy a i te komentarze i reakcja nowych koleżanek znacznie go podbudowała.

Wyglądało że jeszcze trochę i ego rozwydrzonego gangera ewoluuje stając się jeszcze cięższym do zniesienia na co dzień, ale to był tylko szczegół. Widok jego radosnej twarzy zniwelował wszystkie wcześniejsze i późniejsze minusy.
- Tooo cooo… - Vesna zrobiła dwa kroki w bok, obejmując Kayę w pasie - Najpierw zwycięzca, potem vice i druga vice… - mówiła powoli, z rozmysłem i nagle nachyliła się nad drugą dziewczyną szepcząc jej do ucha - Ujeżdża się go też nieźle. Chcesz się przejechać i się przekonać?

- Taaakkk?
- Kaya nieco odchyliła głowę więc jej twarz znalazła się tuż przed twarzą Vesny. Na chwilę spojrzała w jej oczy odrywając wzrok od rozebranego mężczyzny. W głosie dał się słyszeć podobnie rozochoconą drapieżność zapowiadającą, że ma ochotę i to sporą. I to chyba nie tylko na Alexa. - Cóż, skoro tak go reklamujesz to grzech nie spróbować. - powiedziała powoli zbliżając swoją twarz do Ves jeszcze bardziej i w końcu stykając jej wargi ze swoimi. Zaraz też doszła do pomocy wolna ręka Kay, którą objęła głowę Vesny dla lepszej stabilizacji. I wreszcie bez pośpiechu puściła ją i tą dłonią i ustami i językiem.

- O w mordę… - Alex stał ledwo ze dwa kroki dalej więc miał widok w pierwszym rzędzie na to pierwszorzędne widowisko. Reszta dziewczyn też chyba tym pocałunkiem weszła na jakiś wyższy poziom zabawy. - Zrobiłam zdjęcie! Mam to! - zawołała rozradowana Linda patrząc w swój telefon.

- Świetnie. Będzie co na pamiątkę. Cholera takiego festynu to dawno nie pamiętam. - Kay pokiwała głową i chyba miała już opuścić dziewczynę z Detroit aby ruszyć do chłopaka z Detroit ale jeszcze gdy już się od niej odklejała szepnęła jej na ucho. - Wpadnijcie do mnie w klubie. Albo sama. Myślę, że nie będziemy się nudzić. Tylko nie wieczorem bo zawsze jesteśmy zajęte. - uśmiechnęła się do niej i mrugnęła na odchodne zachęcającym oczkiem nie zapominając by dłonią przejechać po odkrytym ciele Vesny zostawiając na nim w kiślu żłobkowate smugi po swoich palcach.

- No chodź tygrysie. Zobaczymy ile jesteś wart. - Kay bez skrępowania podeszła do Runnera i trochę popchnęła a trochę posadziła go z powrotem na krześle. Wyglądało trochę jakby dziewczyna odstawiała jakieś swoje show ale przynajmniej było na co popatrzeć. Czy to z perspektywy Alexa który widział jej twarz z bardzo bliska, jej dekolt i ramiona jakimi usadziła go za barki i przyparła do krzesła. I reszta dziewczyn które widziały ten duet z pierwszego miejsca i nawet od samego patrzenia robiło się goręcej, zwłaszcza gdy to miał być dopiero wstęp.

Co by się nie działo, Vesna wiedziała już, że skorzysta z zaproszenia i nawet weźmie Alexa, jeżeli oczywiście będzie grzeczny i nie wkurzy jej za bardzo marudzeniem. Na razie wyglądał jakby marudzenie było ostatnia rzeczą o jakiej był w stanie myśleć. Technik też ciekawiło co będzie dalej, do tej pory nie miała okazji przyglądać się podobnym widowiskom na żywo. Co innego na filmach, ukrywanych skrzętnie po przenośnych dyskach gdzieś pod łóżkiem, albo w szufladzie z fałszywym dnem. Teraz pokaz odbywał się na żywo…
- Na glebę z nim, co będzie tylko jedną obrabiał jak nas tu tyle w kolejce! - niesiona nastrojem zaśmiała się głośno czując jak skóra na twarzy, szyi i dekolcie robi się czerwona. To się nie działo naprawdę… to się… działo naprawdę.

Działo się. Nawet obserwując krzesłowy duet było na co popatrzeć. Kay miała i doświadczenie, i wyczucie, i finezję zupełnie jak po profesjonalistce można byłoby oczekiwać. I teraz, z Alexem w roli głównej też potrafiła odstawić niezły show tylko dla prywatnej przyjemności, przyjemności jego i wąskiego grona widzów. Zanim Vesna ich ponagliła, to dziewczyna zaczęła obrabiać mężczyznę ustami i dłońmi. Zaczęła od twarzy, całując go ale tylko przez chwilę. Alex jak na znarowionego, pełnego nadmiaru energii mustanga przystało, rwał się do bardziej zdecydowanych czynów. Ale tancerka go powstrzymała. Wierząc chyba w jej umiejętności, może ciekawość zaufał jej na tyle aby się uspokoić. Wtedy usta i dłonie Kay zaczęły znaczyć jego tors zostawiając za sobą śluzowaty ślad ciągnący się od jego szyi aż do tego najważniejszego miejsca między nogami. Zdążyła się tam już nieźle zadomowić i Alex też już dał się ponieść tej przyjemności gdy ponagliła ich Ves.

- Tak? Dobra. No to winda na dół. - powiedziała wesoło Kay odrywając się od krocza mężczyzny. I zanim ten zdążył coś zrobić machnęła przednimi nogami krzesła tak gwałtownie, że ten poleciał razem z krzesłem do tyłu krzycząc przy tym z zaskoczenia co znowu rozbawiło tłumek rozentuzjazmowanych dziewczyn. Kay wciąż klęcząc też się uśmiała i wykonała zapraszający gest w stronę powalonego na plecy mężczyzny.

- To która dalej? Lecimy od vice miss, czy ciągniemy zapałki? - technik bawiła się przednie, czując się trochę jak naganiacz na aukcji niewolników, a trochę jak alfons, ale było w tym coś perfidnie pociągającego - Dawać, nie krępować się bo zaraz sama mu zajmę gębę żeby nie gadał a zrobił coś pożytecznego. - przygryzła wargę, patrząc z góry na twarz gangera. Chętne się znalazły, każdemu udzielał się kosmaty nastrój zabawy. Nawet Lindzie która co pewien czas ubarwiła imprezę robiąc fotki.

Alex znalazł się na samym dnie i w samym centrum tej uwagi zawodniczek obydwu konkursów. I choćby miał niesamowite talenty, pracował na nie wiadomo jakich obrotach takiej przewadze liczebnej po prostu musiał ulec. Jakby się nie starał zawsze było z parę dziewczyn których nie miał jak sięgnąć nie mówiąc, żeby jeszcze należycie obsłużyć. Do tego prawie non stop któraś z nich go ujeżdżała zgodnie z zaleceniem Vesny.

- No widzisz jak to z tymi chłopami jest Ves? - Kay wstała z kłębowiska ciał uśmiechając się do niej filuternie. - Zawsze tyle, gadają, tyle obiecują “tak umyję, cię, umyję was wszystkie” a potem co? Dalej jestem cała w kiślu. - tancerka zaprezentowała wdzięki swojej nagiej sylwetki oblepionej wciąż żelowatą masą wskazując na samą siebie.

- Ej! No zaraz! Daj mi chwilę! Zaraz do ciebie dojdę! - Runner chyba poczuł się nieco urażony tą wypowiedzią ale dziewczyny solidarnie dawały mu na tyle zajęcia, że nadal szanse na natychmiastową zmianę sytuację były marne.

- Właśnie Alex, zobacz, ja tutaj też jestem cała w tym syfie. - Linda nachyliła się nad twarzą Alexa perfidnie nadstawiając swoje frontowe atuty tuż przed jego twarzą. No i faktycznie nadal ściekały z nich klejące, gęste krople.

- I jak zwykle. Jak ciężka, brudna i niewdzięczna praca to spada na kobietę. Z nimi to tak zawsze. - Kay machnęła dłonią a potem podeszła do prysznica zostawiając na podłodze rozchlapane ślady lepkiej mazi. Odkręciła kurek i z prysznica o dziwo poleciał strumień wody. Potem wzięła do ręki gąbkę i mocno ją namydliła. A potem zaczęła zmysłowymi ruchami ścierać tą gąbką pokrywający ją śluz. I jej ciało zaczęło ociekać nie tylko wodą ale i pianą która na przemian to zakrywała jakieś miejsce zatrzymując się na jakiejś krągłości albo zagłębieniu to zmyta wodą odsłaniała je.

- O rany… - szepnęła zafascynowana koleżanka Vesny siedząca obok i zamarła z tak trzymanym w dłoniach skrętem jakim właśnie ją poczęstowała Vesna która z kolei poczęstowała się z paczki fajek Alexa jakie były w jego kurtce. Pokaz jaki pod prysznicem dawała Kay, rzeczywiście był wart swojej ceny nawet jeśli miały okazję oglądać go teraz za darmo. Z drugiej strony zaraz obok był Alex więc trochę była sprzeczność interesów czym się poczęstować i co obserwować.

- No jak dziewczyny? Pomożecie? - wumruczala rozbawiona Kay wyciągając w ich stronę namydloną gąbkę.

Technik zaciągnęła się raz i drugi, udając że poważnie się zastanawia. Popatrzyła wymownie na siedzącą obok Sharon i pokiwała głową.

- W tej sytuacji nie możemy pozwolić na jakiekolwiek zaniedbania. Trzeba nam trzymać się w kupie, tak raźniej - wstała, pociągając za sobą rudzielca w kierunku Kayi - Pomożemy! - odkrzyknęła radośnie łapiąc gąbkę i bez ceregieli zaczynając nieść pomoc przy pozbywaniu się lepkiej, glutowatej mazi z frontu tancerki.

Rudowłosa dziewczyna popatrzyła na techniczkę z jawnym zafascynowaniem. Ves zdawało się, że sama by skorzystała z zaproszenia Kay albo i nie ale gdy miała do tego chętną koleżankę pod bokiem to się z nią chciała kolegować i pod tym prysznicem. Sharon więc roześmiała się wsadzając sobie nie podpalonego skręta w zęby i dała się porwać dziewczynie z Miasta Szaleńców. Razem wbiegły pod ten prysznic i czekającą gąbkę w dłoni Kay.

W pierwszej chwili nie przypominało to żadnego, porządnego prysznica tylko jakieś dziewczęce czy nawet dziecięce, radosne chlapanie wodą na siebie nawzajem i dookoła. Połączone z równie radosnymi śmiechami i piskami uczestniczek tej zabawy. W końcu roześmiane wróciły do tego właściwego etapu ścierania z siebie żelowatej substancji, wyciskania jej z włosów oraz radosnego pomagania sobie we wzajemnym myciu.

W pewnym momencie Kay trochę przyblokowała Sharon do mokrej ściany i wyraźnie zbliżyła swoją twarz do jej twarzy dość jednoznacznie szykując się do pocałunku.
- Alee… ale ja jeszcze tego nigdy nie robiłam z dziewczyną… - wyszeptała Sharon jak zahipnotyzowana wpatrując się to w usta tancerki to nieco nerwowo w jej oczy. Zaczerwieniła się przy tym trochę może z zawstydzenia a trochę z ekscytacji.

- Nie przejmuj się Sharon. To tak samo jak z facetem. Tylko całkiem inaczej to odczuwasz. - wyszeptała do niej zachęcająco Kay ale nie napierała na nią dalej. Przesunęła palcem po jej szczęce ale Sharon wciąż się jeszcze wahała. - Zdradzić wam sekret dziewczyny? - powiedziała filuternie pracownica nocnego klubu zerkając i na Ves i na Sharon. Rudzielec z mokrymi włosami popatrzyła zaintrygowana na nie obydwie. - Jak nie wyrwiesz faceta całując się z jakąś dziewczyną. To już go raczej nie wyrwiesz. Bo dwie całujące się dziewczyny to kręcą wszystkich jak leci. - roześmiała się cicho dziewczyna i Sharon też to rozbawiło.

- No zobacz sama Sharon. - Kay puściła szczękę rudzielca i przystawiła ją do szczęki ciemnowłosej techniczki. Potem, zupełnie jak na pokaz, zbliżyła swoje usta do jej ust, i zaczęły się całować. Sharon sapnęła z wrażenia i nerwowo przełknęła ślinę. - I co Sharon? Kozackie nie? - powiedziała Kay z szelmowskim uśmieszkiem chyba aż za dobrze sobie zdając sprawę jak taki widok, ledwo pół kroku od własnej twarzy musi działać na wyobraźnie. Ruda wydawała sie tak zafascynowana, że tylko pokiwała twierdząco głową.
- Też tak chcesz? - zapytała chytrze i rudzielec przygryzł nerwowo wargę ale pokiwał znowu w twierdzący sposób. Kay więc zbliżyła usta do jej ust, i po chwili Vesna z kolei miała pierwszorzędne widowisko jak ich usta, szczęki i języki zaczynają wspólne manewry. Gdy skończyły Sharon roześmiała się trochę nerwowo, jakby speszona ale chyba cholernie szczęśliwa i podekscytowana. - A teraz chcesz spróbować z Ves? - zaproponowała Kay i Sharon roześmiała się z ulgą i pokiwała twierdząco głową. Tancerka więc cofnęła się o krok by zrobić im obydwu miejsce.

- Mam udawać niedostępną? - parsknęła i mruknęła kosmato, zarzucając ramiona rudej na szyję - Może następnym razem - dodała i wpiła się w jej usta, przyciągając do siebie. Jedno ramię szybko opuściła żeby móc przycisnąć jej tułów do swojego.

Mokrej rudej chyba puściły ostatnie hamulce jeśli jeszcze jakieś miała bo też zaczęła i oddawać pocałunki i dłońmi badać ciało tej niesamowitej dziewczyny z Detroit która to wszystko rozkręciła. Wstyd i nieśmiałość szybko ją opuszczały gdy pozwalała nieść się przyjemności. W pewnym momencie Vesna poczuła na swoim tyle jak przyciska się do niej drugie, mokre, kobiece ciało. Kaya pozwoliła sobie i jej nacieszyć się nawzajem tym wspólnym i wzajemnym odczuwaniu na sobie swoich krągłości i gładkości.
- A dla mnie znajdziecie miejsce? - zapytała przylgnąwszy już na dobre do pleców Vesny i objawiając swoją twarz ponad jej ramieniem. Sharon znowu się roześmiała i teraz mogły przejść we trzy do takiego bardziej wyrafinowanego rodzaju kąpieli. Takiego gdzie niekonieczne za pomocą gąbki. Sharon czuła się już na tyle swobodnie i rozgrzana, że jej usta i dłonie okazywały pełnię zaangażowania w poznawaniu koleżanek spod prysznica.
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline