Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2018, 02:25   #10
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
Dziewczyna z Det stała się nagle bardzo zajęta i zapracowana, dzieląc uwagę między tym co przed nią i tym za plecami. Całowała raz rudą, raz brunetkę, ścierając powolnymi ruchami brud z torsu tej pierwszej. Było zupełnie jak w domu, na imprezie z kumpelami, na które wybywały mówiąc rodzicom, że nocują u koleżanki.
- Będziesz taka kochana i umyjesz mi plecy? - spytała brunetki, całując ją zaraz potem.

- Dla ciebie słodka diabliczko, umyję ci co i jak tylko zechcesz. - wymruczała kusząco Kaya zanim Vesna wycofała za bardzo swoje usta od jej własnych. I zaraz potem dziewczyna będąca w środku tego trzyosobowego zestawu prysznicowego mogła odczuć pełnię zaangażowania klubowej dziewczyny w to mycie. Zaczęła gąbką od jej włosów i karku a potem schodziła niżej i niżej. Sprawdzając czy dany fragment mokrej skóry jest wolny od klejącej masy własnymi ustami i językiem. A niejako przy okazji Vesna mogła odczuć na swoim tyle jędrność jej frontowych atutów co też nie wydawało się przypadkowym bonusem w tym myciu.

Sharon zaś zajmowała i dawała się sobą zajmować swojej kumpeli. Teraz gdy przestała być taka speszona i nieśmiała wydawała się czerpać pełnię radości i satysfakcji z poznawania ciała drugiej kobiety. Vesna zaś będąc w samym środku tych mokrych manewrów miałą tą przyjemność, żeby czuć na sobie je obie. Jedną z przodu, drugą z tyłu.

- Jej. To prawie jak robienie laski. - zaśmiała się cicho kelnerka z “Blue Star” widząc, że Kaya już zaczynała przechodzić do ud Vesny. Więc już była w klęczącej pozycji i bardziej z boku ich sylwetek niż jak zaczynała, za plecami dziewczyny z Detroit. Tancerka podniosła głowe do góry i uśmiechnęła się zaintrygowana. Powoli wyprostowała się tak, że teraz wszystkie trzy stały obok siebie i mogły patrzeć na swoje mokre od wody twarze.

- Robienie laski? A wiecie dziewczyny jaki jest największy sekret robienia laski? Dlaczego to takie zajebiste? Dlaczego faceci tak na to lecą? - zapytała Kaya uśmiechając się tajemniczo i patrząc to na jedną, to na drugą z prysznicowych partnerek. Sharon zerknęła szybko na Vesnę ale zaraz wróciła spojrzeniem do pytającej. Widać było, że pytanie ją “złapało” i umierała z ciekawości.

Technik też wyglądała na żywo zainteresowaną i zaintrygowaną. Nie mogła się równać z Kayą doświadczeniem, a tylko ostatni leszcz nie słuchał, jak ktoś bardziej obyty i doświadczony mówi, udzielając rad na dodatek.
- Jaki? No mów… mów! - zaśmiała się, łaskocząc tancerkę żeby ją ponaglić. Tylko coś dziwnie z frontu i na klatce piersiowej.

Tancerka i specjalistka od robienia show i widowiska nie była w ciemię bita. Dała się uprosić ale nie podała odpowiedzi tak po prostu. Roześmiała się zadowolona i z manewrów Vesny na swoich piersiach i z tego zachłannego oczekiwania jakie udało jej się wzbudzić w obydwu dziewczynach. Przestała się śmiać ale nadal się uśmiechała tajemniczo. Płynnie wślizgnęła się między nie zamieniając się z Vesną miejscami. Teraz klubowa dziewczyna była w środku tego trójkąta, miała przed sobą kelnerkę a za sobą techniczkę.

- A więc chcesz wiedzieć jaki jest sekret robienia laski? - odwróciła głowę do tyłu obejmując zwinnym ruchem potylice Vesny i całując jej usta. Ten sam ruch przy okazji wypiął jej przednie atuty prosto na wystawowy wręcz widok Sharon. Ta jak zahipnotyzowana wpatrywała się w te piersi w końcu się nimi częstując.
- I ty też? - Kay oderwała się od techniczki i wyprostowała teraz z kolei całując kelnerkę. - A jak myślicie? - drażniła się z nimi dalej. Zaczęła jednak stopniowo zniżać się wciąż zasypując pieszczotami przód Sharon. Aż w końcu uklękła przed nią. Co Ves też mogła odczuć chociaż z drugiej strony. Gdy mokre, ciężkie od wody włosy tancerki przesuwały się po jej froncie. Zatrzymując się dopiero gdzieś przy biodrach techniczki. Gdyby obydwie z nich były facetami a przynajmniej Sharon, to Kaya miała teraz prawie klasyczną pozycję do robienia jej laski.

- No nie wiem… Przyjemność? - zapytała z przejęciem Sharon patrząc to w dół na klęczącą przed sobą kobietę to na stojącą tuż przed sobą.

- Też. Ale najważniejsze to to, że w robieniu laski wcale nie chodzi o robienie laski. - pracownica klubu zaczęła swój pokaz i wyjaśnienia. Zbliżyła twarz do podbrzusza Sharon i je pocałowała wciąż patrząc na jej twarz. Ta zareagowała kompletnym zdziwieniem.

- No jak nie?! Przecież oni zawsze to chcą! Jak to nie? Jak nie o robienie laski to o co? - kelnerka zdawała się być przekonana o pomyłce w tym co usłyszała od kobiety na dole.

- O władzę. - odparła Kaya z wesołym błyskiem w oku i zaczęła już pełnoprawnie używać na kelnerce swoich oralnych talentów.

- O władzę? Jak to? - kelnerka zaczynała mieć wyraźne trudności z mówieniem i koncentracją myśli. Zerkała co chwilę na Vesnę sprawdzając czy ona coś rozumie więcej z tego co tłumaczyła i pokazywała pracownica nocnego klubu.

- O władzę. O uległość. O zaufanie. I kontakt wzrokowy. Patrz w oczy jak jesteś w trakcie. To niesamowicie wszystkich nakręca. - tłumaczyła pracująca na dole czarnulka nie spuszczając wzroku z twarzy stojącej nad nią kelnerki. Ta chwilowo odpadła z gry gdy zalała ją fala przyjemności. Więc Kaya odwróciła się zmieniając strony i teraz wpatrywała się z bezczelnie, kpiącym uśmiechem w twarz czekoladowłosej.

- Możesz też dorzucić zabawy z rękoma zanim przejdziesz do sedna. - mruknęła chwytając jej dłoń w usta. Chwilę tak bawiła się i ją i siebie przesuwając po palcach i wrażliwych miejscach na dłoni albo wargami albo językiem. - I oczywiście daj na sobie używać rąk. By mógł poczuć swoją władzę nad tobą. - instruowała dalej biorąc jej dłoń i wkładając ją sobie we włosy. - Wtedy on czuje się najbardziej testosteronowym samcem na świecie. Właśnie z tobą. No a, że nic nie jest zawieszone w próżni więc ty jesteś dla niego najbardziej seksowną kobietą na świecie. Tą która robi “takie rzeczy”. O jakich się potem śni i opowiada z dumą przed kolegami. - wyjaśniała dalej tancerka w przerwach pomiędzy obrabianiem dołu Vesny tak samo jak przed chwilą zrobiła to z Sharon. - To co? Zapamiętałyście czy mam coś powtórzyć? - zapytała wesoło kończąc ten demonstracyjny instruktarz z bezczelnym uśmieszkiem.

Powtarzać nie musiała, ale jeszcze dla pewności gdzieś za parę minut zademonstrowała cały proces na biednym, wykorzystywanym do jakże ciężkiej pracy Foxie, który mimo ucisku i nadmiaru pracy... jakoś na nic nie narzekał.
Po detroickich prysznicach


Alex przysypiał. Jeszcze przed chwilą bajera o ziela szła mu całkiem nieźle. Ze swadą opowiadał o najlepszym ziele na świecie czyli zielsku prosto z ulic Det a dokładniej z jego rodzimej, runnerowej dzielni. Vesna wiedziała, że te zielsko jakie właśnie jarali to kupił zaraz przed albo po przyjeździe do Nice City. W końcu na pewno już dawno wyjarał wszystko co tylko zabrali z Detroit. I to wieki temu przy jego standardowym tempie i częstotliwości jarania zioła. Ale jakoś skoro chodziło o spluwy, zioło czy fury to Fox miał jakiś wrodzony, runnerowy talent do bajery. Laski więc słuchały zachwycone o najlepszym towarze z runnerowej dzielni jaki kitrali z Ves na specjalne okazję. Nawet jak któraś się połapała w tej bajerze to w tej błogiej, rozbawionej atmosferze chyba nikomu nie chciało się wszczynać śledztwa czy awantury. Było przecież tak zajebiście!

I właśnie pewnie od tej zajebistości, zioła i wysiłku włożonego w niedawno zakończone prysznice to Alex już właściwie pospał się na całego. A przynajmniej leżał przy Ves, z zamkniętymi oczami i spokojnym, sennym oddechem. Leżeli wszyscy w tej starej chyba saunie umieszczonej w narożniku łazienki. Co prawda na taką grupkę było trochę ciasno ale na drewnianych ławeczkach, nawet bez tropikalnej pary, leżało się przyjemniej i wygodniej niż na zachlapanej wodą i kisielem podłodze czy mokrych prysznicach. Teraz był czas na rozleniwiający, upalony ziołem, błogi relaks. Niedługo świat zewnętrzny się pewnie o nich upomni ale teraz jeszcze mogli się nacieszyć swoim towarzystwem. I poznać się.

Bowiem przez ostatnie godziny i kwadranse wszystko zdawało się stanąć na głowie. Zwykle ludzie najpierw się poznawali po imionach, kim są, co robią i tak dalej. A potem dopiero tak bardziej. A w tym szaleńczym kołowrocie wydarzeń wszystko stało na głowie i zmieniało się jak kolejność prowadzących podczas Wyścigów w Lidze. Dopiero teraz było trochę czasu i spokoju aby zorientować się kto jest właściwie kto.

Przynajmniej tak to wyglądało dla Ves bo jak się okazało większość dziewczyn była tutejsza. Tylko ona z Alexem oraz Joel byli z zewnątrz. Okazało się, że Joel, drobna blondynka, była z Vegas. I przyjechała z szefem “po ten głupi czołg” za którym wszyscy jak idioci się uganiali. Sama wydawała się być słabo zainteresowana losem tego zagubionego gdzieś w bagnach złomu. Dlatego obydwie wzbudzały ciekawość u miejscowych miss mokrego podkoszulka i zapasów w kleistej mazi.

Miejscowe dziewczyny zaś mniej więcej się znały chociaż z widzenia, słyszenia i imienia. Ale i tak trafiła się okazja by poznać się lepiej z nowymi i nawzajem to skorzystały. Ciemnowłosa Christi miała włosy koloru podobnego do Vesny tylko znacznie krótsze. Na co dzień pracowała w hurtowni “Petro” zajmującej się dystrybucją paliw wszelakich jakie dotarły do Nice City i rozesłaniem ich dalej. Jasnowłosa Diane zarabiała na siebie u Murphy’ego. “Hooka” Murphy’ego który zajmował się głównie transportem innych pojazdów. Dziewczyny z “Fleurs du mal” wydawały się dobrane jak dla kontrastu. Bardzo krótko ostrzyżona blondynka, Jasmine, i czarnulka z włosami do ramion, Kaya. Obie żartowały, że dostały dzisiaj dzień niby wolny ale taki, żeby wystartować w tych mokrych konkursach, na cześć i chwałę ich władczyni i jej burdelowego królestwa. Obie traktowały ten występ jak dzień w wolny z biletem do lunaparku w ręku. Fanka robienia zdjęć telefonem, Linda, po trochu robiła i w sierocińcu siostry Debry i w klinice doktora Garcii. No a pierwsza koleżanka Vesny, Sharon, którą poznała rano podczas konkursu szybkiego pieczenia była kelnerką w “Blue Star” czyli miejsca gdzie właśnie się znajdowali.

- O matko. Ostatni raz tak się wybawiłam na raw party. - mruknęła rozleniwionym głosem krótko ostrzyżona Jasmine.
Po czym równie leniwie wydmuchała chmurę z ust pełnych palonego zielska.

- Daj spokój. Teraz jesteśmy w realu. - Kaya zachowywała się podobnie i z tej błogości chyba nie chciało jej się kłócić czy poprawiać koleżanki

- No to co. Mam zajebisty towar. Przenosi w pełne 4d. Ostatnio skoczyłam do jakiegoś klubu. Najpierw była zarypiasta impreza z dymem i laserami. A potem zarypiaste dymanie z kim popadło. W pytę było. A taki towar, że wszystko czujesz jak w realu, nie żadne gówno, że jakieś mętne, zamglone wizje w których nie wiadomo o co chodzi i tylko strata czasu i kasy na taki syf tylko pierwszorzędny towar. Będzie po tym weekendzie to znów tam skoczę. - Jasmine wydawała się tym pomysłem coraz bardziej podekscytowana tak samo jak wspomnieniami po poprzednim tornadowym skoku i nie mogła się doczekać kolejnego.

- Noo… Ale daliśmy czadu. Zupełnie jak na tych filmach dla dorosłych. - Sharon też po chwili uśmiechnęła się łagodnie i leniwie też zaciągając się skrętem jakiego dostała od koleżanki.

- O. To ciekawe filmy oglądasz. - zachichotała Kaya co sprawiło, że kelnerka się zarumieniła i prawie zachłysnęła wciągniętym właśnie dymem. Zaczęła kręcić przecząco głową ale akurat była na etapie przetrzymywania dymu więc nic nie mogła powiedzieć. Dziewczyna z “Fleurs du mal” zaśmiała się wesoło widząc tą rozpaczliwą, nerwową mimikę. - Och, nie przejmuj się Sharon, każdy ma jakieś hobby. Wymienisz się? Ja już wszystkie swoje “Playboy’e” i filmy znam na pamięć. Przydałoby mi się coś nowego. - zaproponowała patrząc z chytrą wesołością na zakłopotaną kelnerkę. Ta w końcu chociaż zaczerwieniona i z niewyraźną miną w końcu pokiwała twierdząco głową.

Stan rozleniwienia i błogości działał też w pełni na Vesnę. Głowa i kończyny były tak ciężkie, że nie dało się ich podnieść. Prócz ręki ze skrętem, opadającej mechanicznie do ust. Od czasu do czasu zbierała się w sobie na tyle żeby pogłaskać po włosach leżącego obok Alexa, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Słuchała, dodając nowe informacje do twarzy i zapamiętując do kogo w razie konieczności z czym można uderzać.
- To zróbmy wieczór filmowy - powiedziała cicho, robiąc przerwę na zaciągniecie się i wypuszczenie dymu zaraz potem - Też chętnie coś obejrzę. Wieki nie widziałam dobrego filmu z fikołami.

- O. I ja jestem jak najbardziej za.
- Kaya od razu podchwyciła pomysł Vesny wskazując ją odpalonym skrętem i kiwając głową z aprobatą. Zerknęła w bok na leżącą nieco dalej kelnerkę. Ta już wydmuchała swoją strużkę aromatycznego dymu i po chwili wahania odparła. - Ale gdzie? Kiedy? - zapytała niepewnie.

- Ja mam video. Ty chyba też jak oglądasz. W dzień może być u mnie, wieczorami odpadam. No a na pisemka nie potrzeba żadnego telewizora prawda? - czarnowłosa pracownica nocnego klubu uniosła nieco brwi do góry zerkając ciekawie na nie obydwie.

- Ja oglądam na laptopie. Mogę go zabrać. I od poniedziałku mam wieczory to też bym wolała w dzień. Chyba, że znów mi coś pozmieniają. - Sharon wydawała się nieco śmielsza gdy obydwie dziewczyny zareagowały całkiem pozytywnie na jej ukryte hobby.

- Zarypiaście. A jakie masz? Jakie lubisz? - Kaya zerknęła z zaciekawieniem na kelnerkę. Ta znowu się zawahała i spojrzała gdzieś w stronę pryszniców. Reszta dziewczyn też przysłuchiwała się z ciekawością tej rozmowie.

- Oj no różne mam. Może Ves niech powie jakie lubi to takie przyniosę. - wybrnęła w końcu Sharon spoglądając na swoją nową kumpelę i chyba mając nadzieję, że ta ją jakoś wyratuje z tej rozmowy o detalach swojej pasji.

- Bdsm, dp, interraciale, gangbangi, les, trójkąty, fisting, bondage… nie jestem wybredna - Holder zaśmiała się cicho pod nosem, wymieniając gładko krótką listę preferencji. - Może być w dzień… mam tylko nadzieję, że ta chryja z czołgiem jeszcze trochę potrwa. Przydałoby się parę dodatkowych gambli przytulić. Dałoby się potem zrobić porządną imprezę… jak u nas w Det - westchnęła rozmarzona, patrząc w sufit.

- Ostro. Też tak lubię. - czarnowłosa uśmiechnęła się lubieżnie wydmuchując prowokacyjnie dym w powietrze. Z lubością przesunęła palcem po policzku Vesny w czułym i rozmarzonym geście obiecanej rozkoszy. -Tak diabliczko, odwiedź mnie koniecznie. Na pewno my dwie, nawet jak zostaniemy same, nie będziemy się nudzić. - wymruczała zachwycona.

- Dobrze, to ja chyba znajdę coś takiego. Przyniosę. Może we wtorek czy środę jak ten tłum w mieście się trochę rozładuje. Zaczynam o 18-tej więc no góra o 16-tej byśmy musiały już kończyć. - Sharon albo wolała się nie angażować w to co oferowała Kaya albo chciała zmienić temat.

- No chyba, że cię stać Ves na nas. Wtedy zawsze możesz nas kupić na noc i będziemy wtedy dokładnie takie jak zechcesz. Ale nie jesteśmy tanie. Firmowa jakość firmowe ceny. Takie zasady lokalu. - Jasmine prowokacyjnie przesunęła się ku koleżance i przesunęła językiem po jej nagich piersiach. Ale uczciwie ostrzegła, że służbowo to tanio wyjść nie może.

- A ty też latasz za tym czołgiem? - Joel zapytała Vesnę o coś całkiem innego. Wzięła od Christy skręta którego paliły na pół i zaciągnęła się mocno.

- To wtorek albo środa… mnie pasuje - odpowiedziała wychylając się żeby pocałować krótko Kayę. Też miała nieodparte wrażenie że będą się dobrze bawić jeśli trafią do jednego pokoju na parę kwadransów. Nad pytaniem Joel się zastanowiła.
- Pewnie tak - mruknęła niechętnie, pokazując jak jej to nie leży - W to błoto, moskity i aligatory… ech - westchnęła, kręcąc głową - Na razie udaję że problem mnie nie dotyczy, ale trzeba mieć za co jarać i żreć. Nie codziennie da się najeść ciastem za darmo… szkoda.

- Noo. Nie wiem po co komuś taki stary gruchot.
- blondynka o kręconych włosach też zdawała się mieć podobne zdanie i o czołgu i o bagnach jaki prezentowała dziewczyna z Det. Na razie jaranie i relaks jarały znacznie bardziej niż to co się będzie dziać potem. Kaya zaś wydawała się dać ponieść relaksowi całkowicie bo leżała z leniwym, uśmieszkiem na ustach, równie leniwie jarając skręta zupełnie jakby dała się ponieść swoim fantazjom na temat wizyty Ves.
Kristin Black


- Wcale nie gapiłam się na twoje cycki! - zapewniła szybko zgrabna blondynka odrywając wzrok od piersi Vesny. Oczywiście, że się gapiła dotąd aż się zorientowała, że Vesna się zorientowała a nawet podchodzi prosto do niej. Ale jak szybko odkryła dziewczyna z Det, koszulka z tytułem “Miss Mokrego Podkoszulka NC 2050” i to w żółtych, zwycięskich barwach wręcz w magiczny sposób przyciągała uwagę całego otoczenia. I to bez względu na płeć, wiek czy rasę. I była to bardzo pozytywna uwaga. Uśmiechy, śmiechy, podniesione kciuki w górę, prośby czy się napije z tymi czy da sobie postawić drinka tamtym. No jednym słowem po tych ostatnich tego sobotniego wieczoru konkursach zrobiła się prawdziwą gwiazdą na lokalu. Więc blondynka w kowbojskim ubraniu jakoś wcale nie reagowała inaczej gdy koszulka i jej właścicielka przykuły jej spojrzenie.

- No dobrze, może trochę. - roześmiała się wesoło Kristin Black machając do tego ręką w niedbałym geście. Z bliska Vesna znowu widział, że miejscowa gwiazda zachowuje się tak swobodnie, że bardzo łatwo można było zapomnieć, że ma się do czynienia ze sławną na całe ZSA gwiazdą estrady. Gadała i śmiała się jak zwykła dziewczyna z sąsiedztwa. - Ale muszę przyznać, że jestem zazdrosna. - blondynka opuściła znowu oczy poniżej szyi Vesny patrząc na prężący się dumnie na jej piersiach tytuł. Aż trudno było powiedzieć czy mówi o koszulce, zwycięstwie w konkursie czy o aparycji rozmówczyni. - Aż nie wiem kto powinien dać komu autograf wiesz? Czy taka sławna miss mokrego podkoszulka dałaby autograf takiej zwykłej dziewczynie z Nice City? - zapytała przybierając pozę i minę proszącego o kieszonkowe na cukierki, niewiniątka. A przy okazji świetnie odwróciła role bo gdyby ktoś jej nie znał to pewnie tak by właśnie wyglądała ta scena. Jak zwykła choć atrakcyjna, bezimienna dziewczyna, prosząca o autograf zwyciężczynię konkursu.

Technik szybko podłapała styl i zachowanie blondynki, a także pomysł i uśmiechnęła się szeroko, równie szeroko rozkładając ręce, jakby na rzeczy oczywiste niewiele się dało poradzić.
- Widzę tylko jedno rozwiązanie. Może zwykła dziewczyna z Nice City da autograf zwykłej dziewczynie z Detroit i na odwrót? Ale ostrzegam, podpisuję się tylko na zderzakach - mrugnęła, wskazując odstające elementy sylwetki Black. Dodała też zaraz - Jeden twój już mam, pewnie nie pamiętasz. Spotkałyśmy się w Detroit. Cukiernia na Baker Street, byłyśmy na ciastkach… czyli pierwszą randkę już mamy za sobą - przeszła płynnie z jednego tematu do drugiego ciągle susząc zęby - Vesna. Vesna Gore… teraz Holden. Ohajtałam się - dokończyła z czymś na kształt dumy w głosie.

Gwiazda estrady wydawała się tą wymianą zdań i uprzejmości bawić w najlepsze. Bez trudu było widać, że jest na jak najbardziej tak ale ostatnia uwaga o dawnym spotkaniu w odległym w czasie i przestrzeni mieście ojczystym Vesny zaskoczyła ją kompletnie.
- Ooo… - zareagowała w pierwszej chwili tym zdziwieniem zanim powiedziała coś bardziej składnego. - To byłaś tyy?? - blondynka popatrzyła na brunetkę z tym niedowierzaniem wymalowanym na twarzy ale chyba coś musiała zapamiętać z tamtego spotkania. - O rany, no wybacz, nie znałam cię od tej strony. - roześmiała się wesoło i jej wzrok znów wymownie spoczął na nagrodzonych koszulką atrybutach miss mokrego podkoszulka.

- Ależ no pewnie, że pamiętam! - podeszła do niej i kładąc dłonie na ramionach dziewczyny z Det. - Koncert w Detroit, w dzielnicy Schulzów. I taka, mała ale taka słodka cukiernia. Albo kawiarnia. Ze dwa czy trzy sezony temu. I pamiętam te pączki! Rany ale wtedy siedzieliśmy z chłopakami nad tym menu! - roześmiała się wesoło do swoich wspomnień. - Myśleliśmy co za gówno tam podają i co będzie najbardziej zjadliwe. Bo weź! Co może się nazywać pączkiem z marmoladą truskawkową? No na pewno nie pączek z marmoladą truskawkową prawda? - zaśmiała się obejmując ją już całkiem i ruszając dalej. Szły zupełnie swobodnie jak dwie kumpele albo równe sobie pozycją gwiazdy.

- Dobrze, ze wtedy przyszłaś. Już mieliśmy tylko na odwal się zamówić kawę i spadać z tak podejrzanie słodkiej speluny. - roześmiała się znowu i Vesna pamiętała, że wtedy rzeczywiście coś było mówione w ten deseń. I Kristin i jej ekipa też sobie żartowali już wtedy z tej paradoksalnej sytuacji. - No i te pączki! O rany, palce lizać! - zerknęła w bok na idącą obok dziewczynę i dosłownie oblizała sobie palec jak po przepysznym posiłku. - Zawsze od tamtej pory polecam chłopakom tamtą kawiarnię jakby tam kiedyś byli. Cholera jeszcze raz musimy tam pojechać i dać koncert. - blondynka pokiwała głową energicznie, zgadzając się z własnymi słowami.

- I ohajtałaś się? No to gratuluję kochana! - Black uścisnęła Holden jak na weselne życzenia od serdecznej kumpeli przystało. - Ale nie mam dla ciebie prezentu. Ani jak się zrewanżować za tamte pączki. - odsunęła się nieco i na twarzy pojawił się grymas konsternacji. - A może dasz się zaprosić na drinka? Bo pączków o tej porze tutaj nigdzie nie dostaniemy. Pozwól mi się zrewanżować, zamówię ci i zrobię co zechcesz. - zapewniła ją sympatyczna blondynka i jakoś tak dziwnie przeszły, że były już o parę kroków od baru na jaki bokiem głowy wskazała gwiazda estrady. - I pogadamy jak z tymi autografami. Podoba mi się to co mówiłaś. - zapewniła ją szybko robiąc krok w stronę baru i ciągnąć brunetkę ze sobą.

- Daj spokój, jakie zrewanżować - technik machnęła ręką i teraz to ona ciągnęła blondynkę tuż do barmana - Chociaż jak prosisz to drinka nie odmówię, albo i trzech… rany, to już trzy sezony? - zaśmiała się, kręcąc głową - Nic się nie zmieniłaś, wszędzie bym cię poznała. I byłam na otwarciu festynu, chciałam podejść, ale zaraz się zebrał tłum, a Alex chciał się napić. Alex… tak ma na imię ta moja lepsza połowa - uśmiechnęła się lekko maślano - Gdzieś się tu kręci… a te pączki, może jutro się da coś ogarnąć. Pewnie trochę inne niż u nas w Downtown, ale jeżeli mają poziom tego co widziałam do tej pory. Świetnie miasto, wy tu musicie chyba coś porządnie wciągać że tyle się uśmiechacie i tacy życzliwi jesteście do ludzi. A autografy - zamyśliła się i zaraz zrobiła chytrą minę - Co powiesz żebyśmy wzięły butelkę i uciekły gdzieś na bok na chwilę? Gdzie nam nikt przypadkiem nie wpadnie żeby się potknąć i wylądować z łapami na dekoltach. - parsknęła - Też oczywiście przypadkiem.

- No pewnie, że przypadkiem. -
roześmiała się blondyna i gestem przywołując barmana do siebie. - Butelkę czegoś mocnego. I kolejka dla wszystkich przy barze! - Kristin wydawała się w szampańskim humorze i lekką ręka kazała dopisać kolejny wydatek do swojego rachunku. Informacja zaś o kolejce od ulubionej gwiazdy zrobiła furorę przy barze. Wszyscy zaczęli coś krzyczeć, dziękować i wiwatować a blondynka z wielką wprawą, uznaniem machała im rączką i rozdawała słodkie uśmiechy. Ale ledwo barman podał jej butelkę zaczęła wycofywać się rakiem ciągnąc ze sobą nową i starą kumpelę. - Chodź, znam jedno odpowiednie miejsce. - powiedziała ciszej i wciąż jeszcze machając i sprzedając całusy swojej ulubionej widowni ruszyła w kierunku drzwi.

Za drzwiami zaś kończył się dzień. Robiło się trochę chłodniej i mroczniej zupełnie jakby zbierało się na deszcz. Blondynka jednak pewnie trzymała w jednej dłoni butelkę a w drugiej dłoń brunetki sunąc pewnie wzdłuż budynku a potem za róg, w uliczkę między budynkami.
- Tak, tak, mamy taką piekarnię, zamówię pączki, specjalnie dla ciebie. I tego Alexa. Jeszcze kogoś masz? To też zamówię. Tylko daj adres gdzie się zatrzymaliście. - Kristi mówiła nie zwalniając i znów szła pewnie jakby była tu nie wiadomo ile razy wcześniej. Weszły przez jakąś szczelinę w siatce ogrodzenia na podwórze klubu. Tam zaś gwiazda estrady ruszyła pewnie w stronę zaparkowanego kampera.

- Tu nam nikt nie będzie przeszkadzał. - puściła dłoń brunetki i machnęła wesoło zwolnioną dłonią w stronę pojazdu. I zaraz potem zaczęła odkręcać butelkę wciąż śpiesząc w stronę kampera.

- Dobry wieczór Kristin. - powiedział chyba ochroniarz wozu do blondynki która ledwo na niego spojrzała.

- Cześć Sylvio. To moja kumpela z Detroit, Vesna! Jest moim gościem. - poinformowała go gwiazda otwierając śmiało drzwi do kampera i pozwalając gościowi wejść pierwszej. Sama wypiła z gwinta pierwszy łyk.

- Tylko przypominam, że niedługo zaczynasz koncert na arenie. - odezwał się ochroniarz. Vesna dostrzegła jeszcze ze dwóch czy trzech w pobliżu.

- Nie zapomniałam przecież, rany, chłopaki, wyluzujcie co? Chcecie łyka? - gwiazda skrzywiła się nieco i zaoferowała butelkę ochroniarzom ale ci odmówili pozostając na swoich pozycjach wokół wozu.

Stadko pingwinów prezentowało się profesjonalnie. Nie mieli co prawda na sobie garniturów w kolorze żałobnej czerni, tak ukochanej przez ludzi Schultza, ale i tak robili dobre wrażenie porządnej firmy. Ves z gracją wgramoliła się do środka, rozglądając ciekawie po wnętrzu.
- Taka knajpa z witrażem w drzwiach i bluszczem od frontu… nie pamiętam nazwy - powiedziała tym razem zapamiętując żeby spojrzeć na szyld, albo spytać właściciela. - Mogę też podskoczyć do ciebie po prostu. Jutro obskoczę jeszcze ze dwa konkursy, zobaczę jak Alex się klepie i strzela… gdzieś się możemy złapać. - obróciła się i usiadła na kanapie przy oknie, klepiąc miejsce obok siebie.

- Wiecie chłopaki, że Ves wygrała miss mokrego podkoszulka? I właśnie będziemy sobie podpisywać autografy na cyckach! - zawołała z drzwi kampera blondynka radośnie obwieszczając swojej ochroni swoje plany i zamiary.

- Tak Kristy. Ale niedługo mamy koncert na arenie. - głos mężczyzny z zewnątrz ociekał stoickim spokojem.

- O rany już mówiłeś! Rany ale z ciebie sztywniak Sylwio! - Kristy wydawała się jawnie rozczarowana odpowiedzią ochroniarza i wymownym gestem zamknęła za sobą drzwi. Jeszcze tylko zapaliła małe światełko które było tak słabe, że dawało tyle światła co przeciętna świeca i zasłoniła żaluzje w kamperze. Dopiero wtedy radośnie klapnęła obok Vesny upijając kolejny łyk z butelki. Całkiem spory. I całkiem sprawnie. Otarła usta i podała jej butelkę.

- Kurde ale ma rację. Za dużo czasu nie mamy. Niedługo zaczną się dobijać by mnie zabrać na ten koncert. - westchnęła z niechęcią machając kciukiem w stronę właśnie zamkniętych drzwi. - Tak. A w ogóle to na czym teraz stanęłyśmy? Co teraz robimy póki możemy? - zawołała już weselej znowu się uśmiechając i patrząc wyczekująco na swojego gościa.

Technik w odpowiedzi złapała za dół koszulki i jednym płynnym ruchem ściągnęła ją przez głowę, a potem przewiesiła przez oparcie. Dopiero pół goła wzięła butelkę, pijąc aż zabulgotało jej w przełyku.
- Zobaczymy czy nadal będą tacy ponurzy jak wyjdę z twoim autografem… i w spodniach - parsknęła przekazując butelkę - To gdzie ten marker?

- Wymiana autografów! -
blondynka pisnęła radośnie jakby Vesna właśnie przyniosła jej watę cukrową na patyku do wszamania. Spojrzała zachwycona na już częściowo odkryte wdzięki dziewczyny z Detroit i sama powtórzyła gest. Chociaż jej nie szło tak płynnie bo musiała najpierw rozpiąć te dwa czy trzy guziki koszuli a potem szybciutko zsunąć stanik aby odkryć się podobnie jak jej gość. - A tak, marker! - przypomniała sobie w tym podekscytowaniu i zaczęła nerwowo grzebać w torebce. - A zaraz… gdzieś tu miałam… a chcesz może autograf z całusem? Mam taką specjalną szminkę do autografów. Zwykle na koszulki czy coś. Trzyma się do pierwszego prania. Znaczy po też jeszcze widać ale już nie tak wyraźnie. - mruczała zajęta gorączkowym grzebaniem w torebce. Wreszcie triumfalnie wyjęła z niej i marker i ową szminkę.

- Bez całusa to bym się obraziła - Holden zrobiła poważną minę i prawie się jej udało ją zachować gdy się tak nadstawiała żeby otrzymać autograf. Przytrzymała też piersi w dłoniach żeby się lepiej pisało i zostawiało inne znaczki - W razie czego pośladki też podpisuję. Z tyłu też zderzak.

- Oo! Pośladki też?! Ale czad! - blondynka wydawała się zachwycona kolejnym pomysłem swojego gościa. Wzięła marker w dłoń i przyłożyła drugą dłoń do piersi Vesny. Na chwilę zamarła z uniesionym nad piersią markerem ze skupionym wyrazem twarzy. - Cholera zawsze mnie to trochę rozprasza. - wyznała poruszając nieco dłonią po piersiach brunetki. - A jak mam zadedykować? Po prostu dla Ves czy chcesz coś jeszcze? - zapytała podnosząc głowę by spojrzeć pytająco na czekoladowłosą. Więc jej twarz znalazła się tuż przed jej twarzą.

- Może pączuszkowi? - zaproponowała ze śmiechem, ale chwile później już była poważna - Z truskawkami… nie ma truskawek, nie ma zabawy. - pokiwała głową do swoich słów i jakoś tak czystym przypadkiem wychyliła się trochę do przodu - Chociaż dla ciebie mogę być i bez dżemu - pocałowała ją w nos.

Blondynka zachichotała radośnie na tego całusa i propozycję. Ale uspokoiła się po chwili i też spoważniała.
- Mam. “Dla cudnie mokrej Ves”. Może być? - zaproponowała z uśmiechem i widząc zgodę na twarzy gościa znów się nad nią nachyliła i tym razem czekoladowłosa poczuła końcówkę markera na swojej piersi. Marker szybko kreślił swój szlak i po chwili autograf był gotowy. - I całus! - zawołała rozbawiona na całego blondyna. Upiła znowu głęboki łyk z butelki po czym oddała gościowi butelkę do potrzymania. Sama sięgnęła po ową markerową szminkę i wyszminkowała się nie spuszczając z niej oka. Gdy skończyła posłała jej buziaka a potem pochyliła się i Vesna poczuła na swojej piersi całujące usta Kristin Black. - Gotowe! - oznajmiła gwiazda estrady dumna ze swojego dzieła. - O rany, naprawdę jestem zazdrosna. - westchnęła patrząc na ozdobione własnym autografem i pocałunkiem piersi drugiej kobiety. - A jakby co jedno i drugie schodzi od zwykłego zmywacza od paznokci. - poinformowała ją niejako mimochodem a potem złapała narzędzia do składania autografów i uroczyście wręczyła Vesnie. - Teraz ty! Rany, wreszcie to ktoś mi da autograf a nie zawsze ja komuś! - zawołała ucieszona tą wymianą.

Holden przyjęła marker i szminkę, nie tracąc czasu na gadanie. Obleciała osta, a potem zmarszczyła brwi i po chwili zaczęła pisać, uśmiechając się pod nosem. Jej pierwszy autograf brzmiał “Dla Kristin, słodszej niż wszystkie ciastka z Baker Street”. Na koniec złożyła podpis i ucałowała skórę nad literami.
- Jakby co schodzi od zwykłego zmywacza do paznokci - puściła jej oko.

Gdy tylko Ves skończyła podpisywać i całować Kristin ta od razu popatrzyła w dół i zmarszczyła brwi próbując do góry nogami przeczytać napis.
- Oooo! Ale super! - twarz jej się rozpogodziła gdy jej się to udało. Popatrzyła rozognionym wzrokiem na Vesnę i nagle rzuciła się na nią całując wdzięcznie w policzek. - Dziękuję, jesteś super! - wymruczała jej uszczęśliwiona do ucha. - O kurwa pocałowałam cię markerem… - mruknęła trochę speszona gdy się trochę odsunęła i zorientowała się, że zostawiła tej drugiej całusa na policzku tej drugiej i to nie taką zwykłą szminką.

- Lepsze niż dziara - technik zachichotała, pocierając policzek palcami. Przepiła kolejkę, ciągle sie chichrając - Też jesteś super, dzięki za autograf. Będę ci piszczeć w pierwszym rzędzie na koncercie. - obiecała, oddając buziaka, ale nie w policzek, tylko w pokryte markerem usta.

- Taak?! Będziesz na koncercie!? Jej jak ja ci się odwdzięczę! I nie gniewasz się a to? Ja mogę poszukać tego zmywacza jak chcesz, gdzieś tu jakiś jest. - sławnej gwieździe estrady chyba bardzo ulżyło, że jej gość jest taki kochany, żeby nie robić chryi z tego całusa w policzek. A pocałunek umarkerowionymi ustami we własne usta przyjęła chętnie i wdzięcznie.
- A teraz dół? Dolne zderzaki? Tak jak mówiłaś? Ale teraz ja pierwsza! - zabawa pannie Black zdawała się bardzo podobać i bez skrupułów rozpięła dżinsy i ściągnęła je w dół. - Ach! Z tymi ciasnymi… Czy zakładanie czy zdejmowanie to zawsze kłopot… - nie mogła lekko ściągnąć spodni bo zblokowały się jej nieco przed kolanami. - Może być? Dasz radę? - zapytała zezując na brunetkę niepewna czy dalej ma się mordować z tymi spodniami czy ta jakoś sobie poradzi.

- Kochana nie takie rzeczy się robiło - dziewczyna z Det raz jeszcze uszminkowała usta, a potem pomogła nowej koleżance ustawić się odpowiednio i pocałowała ja w oba pośladki, zostawiając na nich dwa charakterystyczne ślady. Popatrzyła na swoje dzieło, mruknęła pod nosem i dołożyła trzeci, na samym dole pleców.
- Teraz jest idealnie, chcesz zobaczyć w lusterku? - spytała i westchnęła zaraz potem - Wiesz… w sumie jest jedna rzecz z którą mogłabyś mi pomóc. Gdybyś znalazła trochę czasu i nadarzyła się okazja. Rozumiem jeżeli odmówisz… - zrobiła przerwę żeby ciężko odetchnąć - Ta mapa do czołgu, co jutro jest aukcja. Nie stać nas z Alexem na nią, chętnych będzie wielu. Ciebie tu wszyscy znają i kochają. Gdybyś dała radę zerknąć na nią przed tym jak ją sprzedadzą, albo pogadać z tym facetem co znalazł ten czołg… moglibyśmy oboje dogadać się poza konkursem z którąś z wielkich ryb, zdobyć więcej kasy. - posmutniała, biorąc do rąk butelkę - Mamy dość uciekania i podróży. Dobrze byłoby… osiąść gdzieś na stałe. Kupić ziemię, założyć rodzinę, taką normalną. Nice City wydaje sie w porządku. Ale… na razie nas nie stać na takie… fanaberie.

- Tak? To ty też jesteś po ten czołg? Aha.
- Kristin spoważniała i położyła się na brzuchu. Nic sobie nie robiąc z tego, że leży właściwie w samych kowbojskich butach i ze ściągniętymi prawie do kolan spodniami. Wydawała się myśleć nad tym na chwilę a w końcu przewaliła się na bok i sięgnęła po brunetkę pozwalając by ta ułożyła się przy niej. Wydawało się, że chce ją pocieszyć czy uspokoić samą swoją bliskością kogoś przyjaznego.

- No. Tu jest super. Te wszystkie trasy i koncerty, sława, fani są super. Ale uwielbiam tu wracać. Tu jest mój dom. To całe miasto. Bo swojego nie mam. Ale kupiłam sobie. Tylko tak po cichu. I kiedyś tu wrócę. Na stałe. - zwierzenia brunetki też chyba skłoniły blondynkę do podobnych zwierzeń. Mówiła jakimś cichym, zamyślonym głosem a oczy miała niewidzące i wpatrzone gdzieś w dal lub w głąb siebie.

- I zależy ci na tej mapie? - blondynka westchnęła jakby ocuciła się z tej melancholii i popatrzyła na twarz tej drugiej. - Zobaczę co da się zrobić. Ale nie za darmo. - powiedziała z jakimś dziwnym uśmiechem. Położyła się wygodnie na plecy i poklepała się po miejscu gdzie przed chwilą były jej majtki. - Daj mi tutaj autograf. Napisz coś. Coś wulgarnego. I z całusem. To wtedy odwiedzę Duranda i zobaczę co ugram. No tylko znowu musisz mi dać namiar gdzie będziesz, żebym mogła cię złapać. - powiedziała z uśmiechem składając sobie obie dłonie pod głowę i wygodnie czekając na to co się stanie.

 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline