Wątek: Piraci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2007, 21:10   #1
corenick
 
corenick's Avatar
 
Reputacja: 1 corenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetny
Piraci


"Nie bylo nic poza cisza. Zagle wisialy nieruchomo, morze wygladzilo sie, tworzac idealnie plaska tafle. Nikt sie nie odezwal. Wszyscy wpatrywali sie w martwo wiszace zagle. Nagle po masztach i rejach poczely przeskakiwac delikatne, niebieskie ogniki. Coraz wiecej ich bylo, zly omen. W jednej chwili zerwal sie gwaltowny wicher, niebo zanioslo sie sina bolescia a na twarzach poczuli pierwsze, wielkie krople deszczu. Tak zaczal sie ich najgorszy sztorm. Sztorm, jaki malo kto przezyl."

Tortuga nigdy nie byla portem o dobrej reputacji. Prostytutki i zlodzieje, bandyci i rzady hiszpanow. Niemniej jednak byla dobrym punktem handlowym oraz miejscem, gdzie mozna bylo sie zaciagnac nawet na piracki statek. Przemyt kwitl tuz pod okiem gubernatora, ktory czerpal z owego procederu swoje zyski. Port w ktorym list kaperski korony hiszpanskiej mozna bylo nabyc rownie latwo jak rapier. Byle tylko miec odpowiednia ilosc zlota przy sobie.

Dzien powoli chylil sie ku upadkowi slonca za horyzont. Zar jakby zelzal a bryza od morza przyniosla swiezy zapach soli. Fale jakby mniej leniwie marszczyly powierzchnie wody. Na samej plazy zaczely zbierac sie grupki osob, rozpalajac ogniska w przygotowaniu na wieczorno- nocna impreze z szantami, rumem i dobra zabawa. Fort, wzniesiony na wzgorzu imponowal swa sylwetka. Zlowieszcze wrazenie robily potezne kolubryny wycelowane w morze.

Wieczor zapowiadal sie jak zawsze. Dzwiek dzwonu zamontowanego na boi u wejscia do portu przynosil poczucie zwyklego codziennego rytmu. Mewy powoli zbieraly sie do snu; coraz mniej ich odzywalo sie nad portem. Wspanialy zachod slonca poczal krwawo rzezbic cudowne ksztalty na pomarszczonej powierzchni morza. Nagle, jakby znikad urodzila sie plotka. Podobnoc kapitan karaweli stojacej w porcie (swoja droga statek ow byl zagadka dla miejscowych) prowadzi nabor do zalogi, niezle placi lecz tez wybredny w swym wyborze jest.
Sporo awanturnikow, rzadnych przygod i bogactwa juz ustawialo sie w porcie. W glownej mierze oprychy, ktorzy po chwili rozmow z bosmanem, ze zla mina, odwracali sie na piecie i ruszali spowrotem w kierunku lokalnej tawerny.
Niemniej jednak, jak sie okazalo, plotka nie byla tylko plotka i rzeczywiscie bylo miejsce dla dobrych fachmanow na eleganckiej karaweli.
Dwa maszty wznosily sie dumnie w niebo. Lacinski uklad zagli mowil dobremu zeglazowi i szybkosci i zwrotnosci tego statku. Nieoceniona mozliwosc halsu pod wiatr i mocnego wyostrzenia zagli dawala mozliwosc sporego manewru i mobilnosci.
 

Ostatnio edytowane przez corenick : 15-07-2007 o 21:47.
corenick jest offline