Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2018, 13:29   #26
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Erik z przerażeniem obserwował przeżartą rdzą szyjkę kurka, który trzymał w ręku. Odłamał się w najwęższym punkcie, i wiedział, że jeszcze dziś rano nie było na nim rdzy. Nie było jej też w południe, bo starannie sprawdził broń na popasie. Nie było jej też jeszcze przed całą tą aferą z trupami, bo zawsze sprawdzał broń zanim nie wjechał do jakiejś wioski czy miasteczka. Szczęściem kurek wciąż trzymał w ręku, ale z przerażeniem oberwował niewielkie kropeczki pojawiającej się na lufie rdzy. "Zaklęcie" pomyślał i natychmiast skierował broń lufą w stronę biegnącego ożywieńca, i uderzył luźnym kurkiem prosto w panewkę. Pistolet wypalił, rozwalając głowę trupa na kawałki i posyłając go kilka kroków w tył. Schował broń do olstra, zamykając ją pospiesznie a kurek powędrował do wysokiej cholewy jego buta. Erik miał nadzieję, że uda się mu naprawić broń u pierwszego kowala, który się nadarzy inaczej będzie zmuszony strzelać z niego oburącz, ryzykując zniszczenie krzesiwa i panewki. Jednocześnie błogosławił Sigmara w myślach, że nie zdążył wyjąć miecza z pochwy, bo najpewniej już by przerdzewiał.

Kiedy banita wsadził mu staruszka na grzbiet konia, nie oponował. Lina, która wciąż wisiała u kulbaki mogła się teraz przydać. Strażnik zwinnie zrobił dużą pętlę ze zwisającej luźno u boku konia liny i zarzucił ją za plecy, ściskając ją z powrotem na kulbace, aby staruszka zabezpieczyć w czasie ucieczki. Resztę liny szybki zwijał okręcając ją luźno dokoła kulbaki, w miarę jak pozostali wygrzebywali się z pod rozbitej bramy.
Słysząc, jaki jest plan chwilę zdębiał, widząc gorejące namioty i widząc, że lepiej wyglądał droga w prawo, czysta i bez ognia. Jednak las znajdował się po lewej a rycerz mógł być miejscowy. Czasem należało zawierzyć obcemu, o ile rzeczywiście był tutejszy i wiedział więcej.

- Nie martw się o niego. Nie zostawię go. - powiedział spokojnie Erik patrząc na rudowłosą córkę staruszka - Ale musisz ratować siebie, będziesz mu potrzebna. Biegnijcie, na Sigmara! - stanowczo powiedział Erik pochylając się w siodle, podnosząc wiadro z wodą i oblewając nim siebie, konia i staruszka z tyłu za sobą, mając nadzieję, że to wystarczy i spiął konia w galopie w kierunku północnej ściany lasu czerniejącej za płonącym polem namiotów. Wyciągał konia, pozwalając mu na więcej swobody, przyspieszając, jednocześnie uspokajając i zachęcając go głosem.
- Dawaj,Porist, jeszcze trochę stary, jeszcze trochę... -
Wierzchowiec chrapnął, słysząc spokojny głos strażnika i runął naprzód.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 20-10-2018 o 09:17.
Asmodian jest offline