Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2018, 05:03   #17
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 3 - VIII.28; nd; południe; arena w Nice City




Sobota wieczór - koncert

W Nice City, wieczór upłynął pod znakiem koncertu Kristin Black. Najulubieńsza w okolicy gwiazda estrady zdawała się przyciągać tłumy ludzi i rzesze fanów jak magnes opiłki żelaza. Im bliżej było areny tym harmider, tłum i odgłosy koncert gęstsze i wyraźniejsze. Nawet deszcz padający tego ciepłego wieczoru wydawał się nikomu nie przeszkadzać. Co prawda zmieniał ulice, trawniki i ziemię w mokrą breję ale też niósł przyjemną, oczyszczającą ochłodę po tym długim i ekscytująco wyczerpującym dniu. A poza tym spora część widowni areny była zadaszona jakimś chyba brezentem co chroniło i przed upalnym Słońcem w dzień i przed właśnie takim deszczem o dowolnej porze doby. Na dnie areny sporo było różnych stoisk, głównie z tanim mocniejszym i słabszym alkoholem a do tego w komplecie stoły z ochronnymi parasolami. No i sama scena też chroniła artystów przed deszczem.

Deszczu chyba nikt specjalnie nie zauważał. Wydawało się, żywiołowa i ognista blondynka na scenie skutecznie porwała ze sobą tłumy. Dawała czadu! Miała świetny kontakt z publicznością i integracja w obie strony przebiegała bez zakłóceń. Większość widzów pewnie była miejscowa i była zachwycona powrotem gwiazdy, a ona również okazywała im to samo. Jednym z ulubionych przerywników między kolejnymi piosenkami były żarciki jakie Kristin uskuteczniała sobie z widownią. To chyba była też istotna część legendy Kristin Black, że gdy żartowała sobie z jakiejś własnej gafy jaką strzeliła kiedyś na jakimś koncercie, opowiadała jakieś zabawne zdarzenie z trasy czy pytała się o jakiegoś lokalnego sklepikarza czy lokal co słychać naprawdę trudno było się oprzeć wrażeniu, że to “nasza dziewczyna”. Tylko taka co wyjechała na długo i rzadko ale za to bardzo chętnie wraca. I zawsze jest przyjmowana z otwartymi ramionami, szerokimi uśmiechami i jakże wyczekiwana.

No i można było podziwiać i przeżywać repertuar Kristin i jej zespołu. A wydawał się być on bardzo rozległy. Od klasyki country która trochę ku zaskoczeniu widowni tym razem nie była główną siłą koncertu, przez ballady i numery do szybkich przytupasów i wolnych przytulasów. Ale tym razem blondynka poszła w bardziej metal i rock, często zahaczając o ostrą, drapieżną nutę. Wykonała swój popisowy numer z “siedzącym kowbojem”. Czyli śpiewając o sercowych rozterkach i cielesnych żądzach wykonywała swój numer z jednym ze swoich tancerzy ubranego po kowbojsku. Przez sporą część numeru sadzała go na krześle i patrząc mu w oczy skradała się kawałek po kawałku od jego kolan do jego twarzy. Widownia dostawała szału gdy blondi dochodziła do kulminacyjnego momentu gdzieś pośrodku sylwetki tancerza usadzonego na krześle i śpiewała do mikrofonu opartego gdzieś o jego pas czy biodra. Dla mającej tą scenkę z bocznego profilu widowni bez trudu skojarzenia musiały być dość kosmate, że temu kowbojowi i jego blondi, może chodzi o jej usta ale wcale niekoniecznie mikrofon musi wystawać z tych spodni. Zwłaszcza, że tematycznie piosenka też miała wyraźnie kosmaty podtekst.

Dziewczyna podczas jednej z przerw pomiędzy kawałkami znów dyskutowała z widownią. Tym razem sprawdzali kto, skąd jest i skąd przyjechał na koncert. Najwięcej gardeł wykrzyczało “Nice City!”. Dając wyraz sile i potędze jaką tutaj stanowili fani Kristin Black. Dziewczyna była zachwycona. Ale pojawiły się i inne adresy. Bardzo głośno zaznaczył się Teksas. Niewiele słabiej Missisipi. Poza tym padały najróżniejsze miasta i krainy. Miami, Floryda, Federacja, Nowy Jork, St. Lake. St. Louis, Kolorado nawet Detroit. Właśnie przy Detroit Kristin się zatrzymała.

- Detroit? Z CSK-a może? - zapytała widownię i odpowiedział jej radosny aplauz gdy znów potwierdziła, że i zna, i pamięta o tych wielu maluczkich jacy na co dzień tutaj żyją i pracują a taka sławna gwiazda wciąż o nich wie i pamięta.

- I właśnie z Detroit jest dzisiaj z nami mój gość specjalny! - obwieściła blondynka gdy tłum się nieco uciszył a jej słowa wzbudziły szmer zainteresowania. Wszyscy zdawali się ciekawi co za niespodziankę przygotowała ta ognista gwiazda estrady.

- Ves?! Vesna! Prosimy cię tutaj do nas! Pozwolisz się zaprosić zwykłej dziewczynie z Nice City? - Kristin filuternie popatrzyła w stronę czekoladowłosej dziewczyny która najpierw zaskoczona ale potem już śmielej wyszła przed szereg a potem weszła na scenę podchodząc do wokalistki. A widownia powitała oklaskami i ją i te “jestem zwykłą dziewczyną z Nice City” którym Kristin zdobywała sobie serca miejscowych.
- To jest Vesna z Detroit! - blondynka przedstawiła ciemnowłosą dziewczynę która okazała się być jej gościem specjalnym.

- Miss mokrego podkoszulka! - padło rozradowane gdzieś z widowni. Vesna rzeczywiście wciąż miała na sobie główną nagrodę z tego konkursu i to w mistrzowskich, jaskrawo żółtych barwach oznaczających złoto.

- Tak! Vesna wygrała miss mokrego podkoszulka! - blondynka wyłapała okolicę z której padło hasło i potwierdziła od razu tą informację. - I jakby co wcale nie gapiłam i nie gapię się w jej cycki… - wyszeptała do mikrofonu ale przez to i tak wszyscy ją na widowni słyszeli. Oczywiście w tym momencie popatrzyła się dokładnie na nagrodzone atuty miss a widownia zaczęła bić brawo rozbawiona tym żarcikiem.
- I wcale nie jestem zazdrosna… - blondyna jak zahipnotyzowana wpatrywała się dalej w piersi brunetki a fala radości się wzmogła.

- A wiecie, że z Vesną byłyśmy już na randce? No tak. Byłyśmy. Na kawie i ciastkach. Nooo… W Detroit. No tak. No naprawdę! No z czego się śmiejecie? No widzisz Ves? Nie wierzą mi… Będziemy chyba musiały się tutaj umówić to sami się przekonają… - blondi wyskoczyła z kolejną rewelacją ale do już rozbawionej publiczności niewiele dotarło. Raczej im bardziej zapewniała ich o swojej randce w Detroit ze swoim gościem specjalnym tym rozbawienie było głośniejsze. Na końcu więc rozłożyła tylko ramiona a potem z nimi wzruszyła w geście bezradności patrząc na dziewczynę z Detroit.

- Dobra ale nie o tym miało być! - blond gwiazda estrady stanęła przy ciemnowłosej i objęła ją wolną ręką przysuwając do siebie. - Nice City! Mam do was gorącą prośbę! - krzyknęła do mikrofonu i nieco go opuściła pozwalając publiczności zareagować. Ludzie aż pękali ze zniecierpliwienia i zachęcali ją gorąco, i okrzykami, i gwizdami, i klaskaniem aby mówiła dalej. Więc Black w końcu dała się uprosić znowu unosząc mikrofon do ust.
- Vesna to moja kumpela! - obwieściła zapełnionej ludźmi arenie. - I bardzo bym was, gorąco prosiła! Bądźcie dla niej mili! Bądźcie mili jak jesteście mili dla mnie! Tak by ta cudownie mokra dziewczyna miło nas wspominała! A kto wie?! Może jak będziecie supermili to tak jej się spodoba, że zostanie z nami?! Chcielibyście by została do przyszłego festynu i wyborów miss mokrego podkoszulka?! - gwiazda umiejętnie dobrała argumenty, gesty, słowa i głos by rozbudzić publiczność. Sądząc po reakcji widowni bycie miłym dla miss mokrego podkoszulka i kumpeli Kristin Black w ten gorący i mokry wieczór zapowiadało się całkiem łatwe.

Gdy gość specjalny wokalistki zszedł ze sceny koncert potoczył się dalej. Blond cowgirl dawała czadu do późnej nocy. Gdy koncert już niby miał się kończyć dała bis, i kolejny, i na rozwrzeszczane życzenie uszczęśliwionej widowni jeszcze kilka kolejnych. Zanim zeszła ze sceny było w okolicach północy.



Niedziela rano

Ranek przywitał świat gwałtowną ulewą. Lało jakby ktoś z nieba wiadrami wylewał nadmiar wody na ten ziemskim padół. Na szczęście ulewa zaczęła się przy ostatnich, nocnych godzinach i skończyła akurat gdy niebo zaczynało już szarzeć od kolejnego, niedzielnego poranka. Gwałtowna ulewa pozostawiła po sobie wszędobylskie błoto, kałuże i skapujące zewsząd krople. A, że niedzielny poranek okazał się podobnie gorący jak poprzedni, to wilgoć szybko odparowywała powodując wrażenie, że powietrze jest gęste, ciężkie i lepkie. Nomen, omen z każdą kolejną godziną dnia to wrażenie ustępowało na rzecz rosnącego z każdą godziną skwaru.

Poranek za oknami pokojów wydawał się ponury przez zasłonę chmur jaka przysłaniała niebo. Ale wbrew pogodzie bardziej na północ czy wschód od tego gorącego południa nawet przy takich chmurach było gorąco. Ale w Nice City, nawet w tak pochmurny poranek od rana trwało ożywione życie wszelakie. Zwłaszcza te głośne, wesołe, roześmiane, rozklaskane albo umordowane i skacowane po poprzednim dniu i nocy. Po wypłaceniu właścicielom lokalu za kolejną dobę pokojów i jedzenia można było nacieszyć się sytym śniadaniem i zacząć planować kolejny dzień.


Na pobudzenie apetytów z samego rana było zorganizowane kilka ulicznych konkursów. Jednym z nich był konkurs na najlepszą pamięć. Prowadziła jej siostra Debra, starsza, pulchna Murzynka która wydawała się mieć i złote serce i złoty uśmiech. Wydawała się idealną osobą do prowadzenia sierocińca, nawet takiego w którym dorastały takie sławy jak blond włosa ulubienica tutejszych tłumów, Kristin Black.

Siostra Debra prowadziła ze swadą i wczuła się tak bardzo w rolę, że można było się trochę poczuć jak w szkole a trochę jak na jakimś dawnym teleturnieju. Trzeba było odpowiadać na różne pytania na czas, wykonywać w pamięci obliczenia albo przypomnieć sobie odpowiedź sprzed kilku wcześniejszych pytań. Potrzeba było do tego nie lada zdolności do koncentracji i wyćwiczonego umysłu aby podołać kolejnym zadaniom naszykowanym przez pulchną, starszą zakonnicę.

Faworytami w tym konkursie wydawała się dwójka zawodników. Podstarzały, zasuszony mężczyzna który prowadził jakiś stragan ale pamięć miał jak brzytwa. Oraz młoda i ambitna, czarnoskóra szefowa hurtowni “Petro”. Dla grupki znajomych z vana najbardziej znajoma była Vesna a ona sama ponownie spotkała już swoją dobrą, znajomą od wczoraj czyli rudowłosą Sharon, kelnerkę z klubu “Blue Star”.

Zadania była naprawdę wymagające. Może pojedynczo, nie stanowiły zbyt dużego wyzwania dla startujących ale w kumulacji, pod wpływem presji uciekającego czasu oraz prawidłowych odpowiedzi innych zawodników czy zawodnych własnych mózg pod czaszką wydawał się dymić i pocić co nie miara.

Spośród ośmiorga zawodników, kelnerka z “Blue Star” uplasowała się z wynikiem 13 poprawnych odpowiedzi gdzieś w połowie stawki. Starszy pan szedł do końca łeb w łeb w jakimś młodym okularnikiem i dopiero na sam koniec przegrał o włos. Podał 18 prawidłowych odpowiedzi o jedną mniej niż młodzian w okularach. Podobnie zawzięcie wyglądała walka o pierwsze miejsce gdzie walczyły dwie kobiety zachęcane dodatkowo to przyjaznej rywalizacji i przez siostrę Debrę, i asystującą jej blondwłosą Lindę, i publiczność. Chociaż wydawało się, że wczorajsza miss mokrego podkoszulka podaje trochę więcej poprawnych odpowiedzi to do końca Millard goniła i siedziała jej na karku i wciąż wydawało się, że do ostatnich pytań może ją przegonić. Ale jednak jeszcze przed ostatnimi pytaniami widać było, że walczy już tylko o zminimalizowanie straty ale nadal ambitnie walczyła do końca. Ostatecznie Roxanne Millard podała 22 poprawne odpowiedzi a Vesna doszła prawie do stuprocentowej bezbłędności odpowiadając na 27 odpowiedzi z 30 możliwych.
- No proszę, a jednak kobiecy intelekt może iść w parze z kobiecą urodą. - skomentowała głośno siostra Debra składając gratulację zwyciężczyni.

- No gratuluję dziewczyno a już myślałam, że wygram jak w zeszłym roku. - młoda, czarnoskóra bizneswoman uśmiechnęła się sympatycznie składając brunetce gratulacje.
- A na długo zostajesz? Przydałaby mi się taka asystentka z taką pamięcią. Jakbyś czegoś szukała to daj znać. Ja pracuję w hurtowni “Petro”, wszyscy tam mnie znają, zjaw się albo umów na spotkanie to porozmawiamy o detalach. - uśmiechnęła się zachęcająco i chociaż wydawała się miła i sympatyczna to z tą ofertą Vesna odniosła wrażenie, że chyba nie żartuje. Za zdobycie pierwszego miejsca dziewczyna z Detroit mogła nacieszyć oko i ręce porządnym atlasem samochodowym całych dawnych USA. Książka z mapami była bardzo dobrze zachowana i można było podróżować palcem po mapie już teraz. Millard za zajęcie drugiego i ten młodzian za zajęcie trzeciego miejsca też dostali jakieś mapy i przewodniki.


Kolejny konkurs był bardzo podobny ale bardziej specjalistyczny. Trzeba było popisać się wiedzą ogólną. Pytania padały z różnych dziedzin, z matematyki, historii, geografii, chemii a nawet z filmów. Już nie wystarczył sam refleks, świetna pamięć i zimna krew podczas tego gradobicia pytań bo po prostu trzeba było znać odpowiedź na dane pytanie. Startowała ta sama obsada co w poprzednim konkursie.

Tym razem Sharon udało się zająć tytuł II-go wicemistrza tej wiedzy ogólnej co wywołało u niej entuzjastyczną reakcję. Podskoczyła z radości i zaczęła klaskać w ręce co wywołało podobną reakcję u publiczności i innych zawodników. Znowu z Vesną konkurowały ze sobą podobnie zawzięcie jak wczoraj podczas konkursu szybkich wypieków. Sharon podała 21 poprawnych odpowiedzi a Vesna 25. Zwyciężczynią okazała się szefowa “Petro” z wynikiem 27 odpowiedzi, zaledwie o dwa więcej niż podała dziewczyna z Detroit.

- No. Tym razem ja jestem górą. - powiedziała z autoironicznym uśmieszkiem Roxanne składając ręce na biodrach jakby właśnie taki wynik miał być od początku i w poprzednim konkursie. - Ze świetną pamięcią i jeszcze oczytana. Koszulki i reszty twoich atutów będę udawała, że w tej chwili nie widzę, żeby potem nie było oskarżeń o jakieś dziwne podteksty. Tak, zdecydowanie nie zapomnij odwiedzić mojego biura. - businesswoman opuściła ręce uśmiechając się znowu jakby świetnie się bawiła przy tym konkursie.

- Jej. Jak ty to robisz, że wszyscy za tobą latają? - zapytała rudowłosa kelnerka która zastąpiła Roxanne w składaniu wzajemnych gratulacji obserwując odchodzącą sylwetkę szefowej “Petro”. Vesna zaś mogła nacieszyć się wygranymi książkami. Co prawda znacznie mniejszą paczką niż ta z jaką odchodziła szefowa “Petro” ale też było coś ciekawego do przeczytania. Sharon za zajęcie trzeciego miejsca trzymała ze dwie czy trzy książki, a pozostali uczestnicy dostali po jednej.

Kolejny konkurs, udzielania pierwszej pomocy, był prowadzony przez miejscowego lekarza, starszego, flegmatycznego doktora Garcia. Tak samo jak we wcześniejszych konkursach asystentką konkursu była blondwłosa córka miejscowego pastora, Linda które też współpracowała razem z doktorem w jego klinice. Konkurs polegał na prawidłowym założeniu różnych opatrunków na ochotnikach udających poszkodowanych. Zrobiło się całkiem spore zbiegowisko, w tym mnóstwo dzieciaków i nastolatków zgłaszało się do roli poszkodowanych aby móc w ten sposób współuczestniczyć w zabawie. A jak dzieci to wiadomo, od razu był radosny rwetes związany jak zawsze z ich większą liczbą na ograniczonej przestrzeni.

Startowało całkiem sporo zawodników, większość miejscowych. Doktor Garcia wydawał się być darzony szacunkiem jakim zwykle obdarza się lekarzy w lokalnych społecznościach. Cały konkurs miał też wyraźny wydźwięk edukacyjny i starszy, patykowaty Latynos zachęcał widzów do wzięcia udziału w tym konkursie. W końcu to była okazja aby podszkolić się w umiejętności która niestety często okazywała się potrzebna każdemu. Więc sporo osób się zgłosiło, często chyba nawet spontanicznie i w końcu w szranki stanęło z dziesięcioro zawodników. Załogę furgonetki reprezentował Daniel i Vesna. Vesna zaś spotkała swoje dwie koleżanki z wczoraj, Sharon i Joel. One też rzucały się w oczy bo przyszły dumnie odstawione w koszulki miss mokrego podkoszulka chociaż z tytułem uczestniczek tego konkursu a nie w żółtej koszulce lidera. Razem z Lindą, która paradowała w koszulce zwyciężczyni z “The Best Shiny Girl NC 2050” to przez ten konkurs przewinęła się czwórka “miss-ek”.

Konkurs jednak mimo, że w dość wesołej oprawie to jednak okazał się całkiem wymagający. Pod presją czasu trzeba było założyć jak najwięcej poprawnych opatrunków na kolejnych “poszkodowanych”.
Co prawda było teraz bez krwi, bólu i łez ale i tak presja czasu i przyjazna rywalizacja sprawiała, że opatrywani wydawali się być oporni, opatrunki niewygodne i nieporęczne, przeciekające między palcami a każdy sąsiedni zawodnik czy zawodniczka wydawał się mieć wszystko łatwiejsze do zrobienia. Na końcu zaś doktor Garcia sprawdzał jakoś opatrunków, omawiał co jest w porządku a co nie, i dlaczego dlatego naprawdę można było się poczuć jak na jakimś przyjaznym i wesołym ale jednak szkoleniu.

Dwie koleżanki Vesny i jakiś młody mężczyzna założyli po trzy poprawne opatrunki. U Jolene doktor dopatrzył się jakiś niedociągnięć dlatego zajęła czwarte miejsce a pozostała dwójka zajęła wspólne, trzecie miejsce z tytułem “Paramedyk NC 2050”. Zaś Wierzbowski i Holden zdeklasowali konkurencję. Jemu udało się zrobić aż sześć poprawnych opatrunków a jej siedem. Zajęli więc dwa najwyższe miejsca z tytułem “Najlepszy Paramedyk NC 2050” i “Naj-Najlepszy Paramedyk NC 2050” a widownia, do tej pory kibicująca zawodnikom, teraz też nagrodziła ich oklaskami. Wszyscy zawodnicy wydawali się cieszyć sympatią i życzliwością kibicujących im widzów.
Daniel który pomagał wyplątać się z bandaży jakiejś “poszkodowanej” usłyszał ni to pytanie, ni propozycję czy mogliby we dwójkę potrenować te zabawy w doktora bo wyglądało to bardzo interesująco ale chyba nie do końca wszystko zapamiętała i przydałoby się jej to utrwalić. A poza tym za zajęcie drugiego miejsca dostał od doktora Garcii małą apteczkę w której było trochę opatrunków zaś Vesna, jako zwycięzca konkursu dostała małą walizeczkę paramedyka którym rzeczywiście było uniwersalne minimum do niesienie pierwszej pomocy jaką właśnie nieśli podczas tych konkursowych ćwiczeń.


Na kolejny konkurs, który zaczął się jeszcze przed południem, już w pełni gorącym gorącem tej południowej krainy południem, trzeba było przenieść się na arenę. Tam zresztą stopniowo przenosiło się serce festynu bo miała być rozegrana większość kolejnych imprez. W końcu niedziela była znana nie na darmo jako “Dzień Areny”.

Kolejny konkurs już przed rozpoczęciem rozbudzał wiele emocji. Zapowiadał się dość widowiskowo. Przez miejscowych był nazywanym “konkursem drwala” ale w gruncie rzeczy wydawało się, że będzie chodzić o różnego rodzaju majsterkowanie na czas, prace za pomocą pił, siekier, śrubokrętów, szczypiec czy młotków. No i własnych palców i pomysłów oczywiście.

W szranki ze sobą stanęła dziesiątka zawodników. Znowu spotkali się też i Daniel i Vesna. Konkurs okazał się bardzo ciekawie pomyślany, nastawiony był na atrakcyjność i widowiskowość a zadania wymagały pomysłowości, planowania kolejnych działań, całkiem istotna była siła fizyczna i wytrzymałość no i same uzdolnione ręce do pracy. Vesna rozpoznawała podobny schemat jak wczoraj podczas konkursu pieczenia. Też różne narzędzia leżały na jednym stole i trzeba było biegać z nimi do miejsca wykonywanej pracy, zaplanować co i ile wziąć i ile. Bo jak za dużo to raz, że było ciężkie albo wypadało z dłoni podczas biegania a dwa do zadań należało też utrzymanie w czystości miejsca pracy więc jak coś, komuś zostało należało z powrotem odnieść do wspólnego stołu.

Siła fizyczna przydawała się też przy bieganiu, dźwiganiu nieporęcznych narzędzi oraz przy prostych ale bardzo męczących pracach jak piłowanie czy rąbanie drewna, zwłaszcza bardzo szybkie, potrafiło najpierw rozgrzać a w końcu nawet zmęczyć człowieka. Z widowni więc grupka rywalizujących ze sobą zawodników wyglądało jak kopnięte mrowisko z mróweczkami biegającymi w chaotyczny sposób to tu, to tam ale dodawało to tylko widowiskowości.
Na początku były prace nastawione bardziej na wysiłek fizyczny, dźwiganie niezbyt poręcznych i lekkich kloców drewna, desek czy piłowanie na czas. Więc z początku Wierzbowski szedł dzielnie w czołówce zawodników, we trzech czy czterech wyraźnie plasowali się w czołówce. Dziewczyna z Detroit wyraźnie zostawała te pół czy ćwierć dyscypliny za nimi plasując się gdzieś w połowie pracującej grupki. Ale za to dała czadu gdy dyscypliny zrobiły się bardziej techniczne. Gdy doszło do dość stacjonarnych prac gdzie trzeba było operować śrubokrętem, kombinerkami, zbijać skrzynki, przecinać kable, skręcać śrubki Vesna okazała się bezkonkurencyjna jakby była mechanikiem ze stolicy motoryzacji i robiła coś takiego od kołyski. Nadrobiła wcześniejsze straty i wysunęła się na prowadzenie odkładając ukończone prace z tempem jakie nie powstydziłyby się fabryczne automaty.

Gdy zliczono wszystkie punkty i konkurencje okazało się, że Daniel zdołał wywalczyć sobie miejsce gdzieś w połowie grupki startujących zawodników. Udało mu się zaliczyć 3 bloki zadaniowe. Wygrał na pocieszenie i w podzięce za wzięcie udziału w konkursie mały zestaw śrubokrętów oraz zaproszenie na piwo od innych zawodników. Trzecie miejsce zdobył chyba ktoś przyjezdny, drugie lokalny faworyt który pracował w warsztacie Torresa i który wygrał tą dyscyplinę w zeszłym roku. Obydwaj zrobili po pięć zestawów zadań i różnica między nimi była minimalna. Widać było, że obaj poradzili sobie z zadaniami doskonale i reprezentują równy poziom. A zwyciężczynią okazała się mechanik z Detroit która mimo początkowych trudności na ostatnich konkurencjach dogoniła i przegoniła konkurencję majstrując na sześć ukończonych skrzynek. Wszyscy byli pod wrażeniem sprawności technik paradującej w podkoszulku z miss mokrego podkoszulka z wczorajszego wieczoru. Za ten wysiłek i sprawność otrzymała w nagrodę małą skrzyneczkę z bardzo przydatnymi narzędziami w której królowała pospołu lutownica i wielofunkcyjna wiertarka.


Następna konkurencja rozbudzała jeszcze większe emocje niż konkurs i pokaz sprawności technicznej. Chodziło o konkurs strzelecki. Razem z walkami gladiatorskimi stanowił główną atrakcję ostatniego dnia festynu. Bo aukcję na mapę Duranda, wszyscy miejscowi traktowali chyba jako jednorazową ciekawostkę na ten sezon a nie jako tradycyjną część festynu.

Nagrody były atrakcyjne a sam konkurs uchodził za na tyle prestiżowy, że zgłosiło się ponad tuzin zawodników. Mniej lub bardziej uzdolnionych ale za to chętnych by się ze sobą nawzajem spróbować i pokazać się publiczności. Wystartowała też większość obsady furgonetki jaka zatrzymała się w “Bluszczu i Witrażu”. Ze znajomych z poprzednich dni i konkursów okazało się, że startuje też teksański mistrz piątkowego rodeo, Patrick oraz szefowa “Stajni” o której mawiano, że jest w siodle urodzona, Carol Gomes.

Konkurs okazał się podzielony na dwie konkurencje, strzelanie z broni krótkiej i długiej. Aby wyrównać szanse w tym konkursie wszyscy zawodnicy korzystali z konkursowej broni i amunicji.
Strzelanie okazało się bardzo trudne. Była to bardzo dobra symulacja dynamicznej walki jeśli chodzi o pojawianie się ruchomych, małych celów do których trzeba było strzelać szybko i bez mierzenia. Dlatego już samo trafienie w cel było dla zawodników nie lada wyczynem. Z broni krótkiej trzeba było ustrzelić do przesuwających się ponad ścianą baloników i ustrzelić ich jak najwięcej co ładnie symulowało strzał w przebiegający przez ulice cel albo z karabinku level action strzelać do wylatujących z losowych kierunków plastikowych butelek z kolorową wodą które widowiskowo rozbryzgiwały się po trafieniu ku zachwytowi publiczności albo nietrafione spadały z powrotem na piach areny.

Po podliczeniu wyników w konkursie dynamicznego strzelania z broni krótkiej okazało się, że Akiro uplasował się pod koniec stawki z wynikiem 21 pkt. Zabrakło mu wprawy przy tak trudnej konkurencji, sam jego fenomenalny refleks okazywał się niewystarczający do nadrobienia wprawy i doświadczenia w operowaniu taką bronią u innych strzelców. Mistrz rodeo, Patrick, wpasował się gdzieś w połowie stawki z wynikiem 27 pkt. Czwarte miejsce zajęła szefowa “Stajni” Carol Gomes. Latynoska zdobyła 32 pkt i przez cały konkurs była w samej czołówce. Dopiero po podliczeniu wyników Daniel mógł odetchnąć z ulgą bo zdobył tytuł “Pistolet NC 2050” zaledwie jednym punktem więcej od niej. Drugie miejsce i tytuł “Najlepszy Pistolet NC 2050” wywalczył sobie z wynikiem 36 pkt, wczorajszy “Mud Racer” czyli jego kolega z Detroit. Natomiast zwyciężczynią okazała się być ich koleżanka o indiańskiej urodzie. Anne udało się zdobyć fenomenalne 42 pk czym wyraźnie zdeklasowała pozostałą konkurencję i zdobyła parę eleganckich rewolwerów w olstrach. I to ona została “Naj-Najlepszy Pistolet NC 2050”.
Dyscyplina z dynamicznego strzelania z broni długiej była równie pasjonująca i dla zawodników i dla widzów. Gdy komisja na koniec podliczyła wyniki okazało się, że Patrick wypadł jeszcze słabiej niż przy strzelaniu z broni krótkiej i zajął podobną lokatę jak wcześniej cichy Azjata. Carol Gomes i Anne zajęły podobne miejsce w środku stawki. Obydwu paniom zdecydowanie lepiej służyła broń krótka niż długa. Cichemu Japończykowi poszło zdecydowanie lepiej niż poprzednio bo z wynikiem 32 pkt, dochrapał się 5-go miejsca. Trzecie miejsce, z wynikiem 36 pkt zajął jakiś lokalny najemnik z Black Guards. O włos zdołał wyprzedzić go detroicki rajdowiec zdobywając ledwo o 1 punkt więcej. Ten punkt jednak przeważył na jego korzyść i wywalczył sobie drugie miejsce. Pierwsze zaś zdobył Wierzbowski osiągając wynik 40 pkt. I to właśnie on stał się posiadaczem eleganckiego karabinu systemu lever action oraz zapasem amunicji do niego. Była to mocna broń na amunicję .357 Magnum która w rurowym magazynku pod bronią mieściła 10 mocnych naboi. I to właśnie on wywalczył sobie tytuł “Naj-Najlepszy Karabin NC 2050”

A gdy zwycięzcy zostali już obdarowani, okazało się, że organizatorzy konkursu mają niespodziankę. Otóż po zliczeniu punktów z obydwu konkursów utworzono klasyfikację generalną i nagrodę dodatkową: tytuł najlepszego strzelca konkursu. Gdy zsumowano wyniki Teksańczyk okazał się zdecydowanie lepszym jeźdźcem i kowbojem niż strzelcem bo zdobył łącznie 67 pkt i zajął 9-te miejsce z tym wynikiem. Lepiej poszło cichemu Japończykowi. Jego zdawałoby się nadludzki refleks, nawet przy niezbyt imponującym doświadczeniu strzeleckim, pozwolił mu zdobyć 5-te miejsce z uzbieranymi 74 punktami. Miejsce to dzielił razem z Carol Gomes która uzbierała identyczny wynik. Trzecie miejsce zajął najemnik z Black Guard, który ustrzelił łącznie 81 pkt. Tym samym zdobył tytuł “Strzelec NC 2050”. Tytuł “Najlepszego Strzelca NC 2050” przypadł Anne, która wystrzelała w obydwu konkurencjach 90 pkt. Za to koniec, końców, mimo tak dynamicznej sytuacji i wielu perypetiach przy strzelaniu, ku zaskoczeniuw szystkich pierwsze miejsce również okazało się do podziału. Na szczęście organizatorzy byli przygotowani na taką okoliczność. Dlatego tytuł “Naj-Najlepszy Strzelec NC 2050” zdobyli razem Daniel i Alex. Obydwaj wystrzelali identyczną ilość punktów bo aż po 93.

Nagrodę ufundowała misja wojskowa z Nowego Jorku a był nią produkowany w tej metropolii karabinek M 16 wraz z trzema pełnymi magazynkami. Obydwaj panowie więc zostali obdarowani tą uniwersalną bronią szturmową z opcją rażenia celu tripletami a Nowojorczycy złożyli im gratulacje. Przewodniczący misji, kapitan Schuster, krótko ostrzyżony oficer około 30-ki zapraszał czołówkę strzelców a zwłaszcza dwóch zwycięzców z którymi miał najwięcej styczności do współpracy. W szeregach NYA, miejsce dla takich świetnych strzelców na pewno się znajdzie. A poza szeregami kapitan też by chyba coś dla nich znalazł.

Carol Gomes złożyła podobną propozycję. Mówiła niby do Daniela i Anne których chyba najbardziej kojarzyła z zawodów na najtwardsze spojrzenie z wczorajszego dnia no i do Alexa którego widocznie zapamiętała z machania lasem i wczorajszego epickiego finiszu na błotnistych bezdrożach wokół Nice City. Też by jej się przydała taka sprawna eskorta podczas spędów bydła czy załatwiania interesów za miastem.


Po zakończeniu strzeleckich dyscyplin nastąpiła przerwa. Ludzie od rana zdążyli już raczej zgłodnieć, robiła się pora sjesty no i trzeba było uprzątnąć i przygotować arenę do następnych konkursów. Na rozgrzewkę przed walkami gladiatorów był zaplanowany mud wrestling dziewcząt co się zapowiadało podobnie atrkacyjnie jak wczorajsze walki w kiślu w “Blue Star” oraz łapanie prosiaka który też był główną nagrodą w tym pociesznym konkursie. Ale to jeszcze z godzinę, czy dwie przerwy zanim ludzie znów zacznął spływać do areny na te widowisko.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 21-10-2018 o 05:06.
Pipboy79 jest offline