- Walenie po mordzie jest, owszem, znacznie przyjemniejsze. Przynajmniej wiadomo, co będzie następnego dnia. Będzie bolało. A teraz nie wiem, czy na ten przykład, nie umrę - odpowiedział Valten słabym głosem, zastanawiając się nad wspomniana możliwością. Byłaby raczej kiepskim rozpoczęciem zamieszkania w Borochłodach.
Młody felczer dał się zaprowadzić do mniejszej uliczki, było mu wszystko jedno. Byleby przestało go tak kręcić w brzuchu i głowie!
- Przypadkiem, głupia historia. Podróżowałem do Kruka, po drodze wpadłem w gniazdo szerszeni, uciekając wpadłem do rzeki i oto jestem. A włócznią trochę robię, ale na insekty to kiepska broń - zdobył się na żart. - I to wszystko. - Kwestię ziół i leczenia postanowił przemilczeć, najwyraźniej tutejsze gildie miały na to wyłączność. - Jeżeli mógłbym spytać, to czym się zajmujesz, Gorg? I czy ewentualnie miałbyś jakieś wskazówki co do mojego ewentualnego zatrudnienia?