Robin Carver
Rozluźnił się trochę. Dark Visions już dawno byliby w barze, gdyby ten ranny go poznał. Zaczął uważniej przysłuchiwać się rozmowie prowadzonej przy innym stoliku. Usłyszał tylko kilka słów: "...Chmura..." "...jestem chemikiem..." Jedno go zaniepokoiło - "...za darmo..." Ale pewnie się przełyszał. "Jeśli ten koleś to chemik to mam chyba niewiarygodne szczęście. Jeśli naprawdę chcieli polowac na chmurę we trójkę to raczej daleko nie zajdą... " Zobaczył, ze jeden machnął do niego ręką. "Zaraz się dowiemy czy ma czym płacic..."Wstał ze swojego miejsca i zbliżył się powoli do trzech rozmawiających.
-Witam panów - powiedział i uśmiechnął się krzywo - Wiem, że to nieładnie tak się wtrącać, ale... Można? - zapytał i nie czekając na odpowiedź usiadł przy ich stoliku.
-Nazywam się Carver. Robin Carver... mogą się panowie do mnie zwracać "panie Carver." No, ale dosyć już tych uprzejmości.
Trochę znudziła go ta przydługawa przemowa chemika... - Powiem wprost. Ludzie płacą mi za pewne przysługi. - spojrzał wymownie na swój karabin - Nie obchodzi mnie o co pan walczy. Tak długo jak będę miał jakiś zysk, jestem po waszej stronie. - uśmiechnął się pod nosem - Jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie to powiem, że na ogół nie zajmuję się sprzedażą jakichkolwiek towarów - w tym Tornado. Ja sprzedaję usługi. |