30-10-2018, 09:19
|
#4 |
| Wspólnie "Hakon & Obca" Rowan obudziła się jako pierwsza i zobaczyła sierżant Weisinger leżącą na stogu siana z zaciętą miną, po chwili i ta obudziła się zrywając do pozycji siedzącej i kładąc rękę na mieczu schowanym po drugiej stronie od ściany.
Rudowłosa łowczyni przeciągnęła się a jej mięśnie wydały trzaskający odgłos. - Hej - przywitała się z byłą żołnierką i w końcu wstała trochę ospale jakby spanie na sianie było dla niej luksusem który nie chciał jej wypuścić z objęć. Chwyciła siodło które robiło jej za podgłówek i podeszła do jednego z koni przywiązanych w stajni. Był to zwierz przeciętny o częstym ciemno brązowym umaszczeniu.
- Któryś z pozostałych jest twój? - spytała żołnierkę przecierając żwawo gniadosza po skórze złapaną garścią słomy.
Elvira otrzepała się z siana wstając i pokiwała przecząco głową.
- Niestety nie.- Dodała zmartwiona.
- To pojedziesz ze mną tylko musimy rozmieścić nasze manatki by ciężar był równo po obu stronach. - Zadecydowała Rowan, najwidoczniej podejmowanie szybkich decyzji nie było u niej problemem.
Elvira chwilę stała zastanawiając się. Po czym sięgnęła po plecak z dobytkiem i zbroją i podeszła do przygotowywanego wierzchowca.
- Zbroja jest ciężka i będzie przeciążać mimo wszystko. Mimo wszystko dziękuję za propozycję bo droga po górach zapewne będzie długa i trudna.- Odpowiedziała i pomogła Rowan przygotowywać wierzchowca.
- Czas na śniadanie jakieś bo po drodze raczej nie będzie możliwości. Wezmę coś na drogę by nie tracić czasu.- Oznajmiła przelatując miejsce swojego nocnego spoczynku.
- Zawsze możesz ją założyć. - Kolejne proste rozwiązanie objuczając konia kolejnymi elementami bagażu do założonego już siodła. Za wychodzącą Elwirą rzuciła, nadal skupiona na pakowaniu: - Będę czekać przed stajnią jak skończę tu szybciej.
- Cały dzień w żelastwie nie jest dobrym pomysłem, ale damy radę.- Uśmiechnęła się i kiwnęła na zgodę.
Po kwadransie Elvira podeszła do stojącej i czekającej Rowan. Wręczyła jej zawiniątko dodając. - Jajecznice mieli, ale wzięłam grzaną kiełbasę w chlebie. Mam nadzieję, że będzie dobre.
Łowczyni przyjęła bijący ciepłem pakunek i włożyła sobie za pazuchę, po czym podała rękę brunetce by pomóc jej wskoczyć do niej na grzbiet gniadosza. W tym momencie na dziedziniec wjechał fircykowaty mężczyzna i po odgonieniu stajennego powitał kobiety i ruszył do stajni. Elvira odczekała chwilę i gdy usłyszała dziwny tekst prychnęła i wyciągnęła rękę do Rowan i usiadła za nią.
- Lepiej się pospieszmy bo nam odjadą.- Rzuciła i pogardliwym spojrzeniem obrzucił stojącego mężczyznę.
Rowan nie zwróciła uwagi na tą małą reakcje żołnierki, ale zgodnie z prośbą cmoknęła na zwierzę by te ruszyło a potem przyspieszyło kroku roznosząc po jeszcze w miarę pustych uliczkach odgłos końskiego kroku.
Dojechanie do bramy nie zajęło im długo, ot chwila i były przy bramie gdzie rzeczywiście stał już wóz przeora któremu towarzyszyła, elfka.
Elvira jako pierwsza zeskoczyła z wierzchowca. Mimo, że krótko jechały to tyłek bolał. Nigdy nie miała okazji do jazdy konno galopem czy kłusem a pozostałe przejażdżki konno zaliczała w siodle a nie na oklep.
Pani sierżant popatrzyła na elfkę, na mnicha i wóz i zwróciła się do Rowan. - Spytam się kiedy ruszamy i czy na kogoś czekać jeszcze mamy.-
Łowczyni przytaknęła twierdząco i podprowadziła konia bliżej, ale została w siodle. Wyjeła nadal ciepła kiełbasę z chlebem z za pazuchy i niespiesznie wzięła dwa kęsy. Chociaż bardziej niż jedzeniem jej wzrok wędrował w stronę szpiczastouchej. Pierwszy raz będzie podróżowała z elfem i mimo jej nieśmiałej i cichej natury zaczynała w niej kiełkować zasypać kobietę pytaniami o wszystkie ‘historie’ jakie o nich słyszała..
Elvira przytaknęła a po chwili ściągnęła kurtę i ruszyła do wozu. Stojący tam mnich w towarzystwie elfki obserwowali kobiety z uwagą. Pani sierżant nie mogła się powstrzymać od patrzenia ukradkiem na kobietę z rasy legendarnych elfów i chociaż mogło to komicznie wyglądać szła raźno do człowieka. - Czy ty zbierasz ochotników do pracy?- Spytała i zerknęła odruchowo na elfkę.
|
| |