Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2018, 13:07   #28
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Z wolna podjechała do chaty w towarzystwie Hagena, Melity i Kurta. Nie usłyszała żadnych wystrzałów, tudzież szczęku krzyżowanej stali, zatem panowie musieli szybko opanować sytuację w sposób w miarę pokojowy. Jak się okazało potem, nie była to do końca prawda, gdyż domostwo było całkiem opuszczone, a czas odcisnął na nim swe piętno. Yelena mogła się tylko domyślać, co widzieli w oknie na piętrze... wielokrotnie słyszała o zjawach i duchach, które nie mogą zaznać spokoju, nawiedzając miejsce, gdzie zostały zamordowane, lub niezbyt należycie zostały załatwione sprawy związane z ich pochówkiem. Czyżby właśnie doświadczyli obecności takich bytów na własnej skórze? To było bardziej, niż pewne, biorąc pod uwagę, że otaczała ich zła energia.

Zostawiła klacz w zagrodzie z pozostałymi zwierzętami i wróciła do chaty.
- To, co widzieliśmy, to była prawdopodobnie wizja śmierci tej biedaczki. Słyszałam kiedyś opowieści o tym, że zjawy i duchy nie opuszczają miejsca, w którym zginęły, chyba, że ktoś zapewni spokój ich duszom - powiedziała, przyglądając się niemal wyblakłej plamie krwi na łóżku. Spojrzała na Reinmara i Rolfa. - Ktoś powinien na noc zostać z końmi. Jesteśmy w niebezpiecznym, nienaturalnym środowisku, dlatego przyda się mieć oko na zwierzęta.

Niedługo później rozpalono w kominku, a Yelena usadowiła się jak najdalej od paleniska, gdyż przesadne ciepło niezbyt dobrze robiło jej na samopoczucie. Zajadając ze smakiem kolację od czasu do czasu rozmawiała z towarzyszami, zwłaszcza, gdy została o coś zagadnięta.
- Nie chcę wyjść na przesądną, ale skoro widzieliśmy, co widzieliśmy, żadne z nas nie powinno spać w tych pokrwawionych łóżkach - rzuciła spokojnym, chłodnym tonem. - Nie ma co kusić losu. Licho najwyraźniej tutaj nie śpi i ma się dobrze.

I nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tych słów. Najpierw przez szalejącą na zewnątrz słotę usłyszeli pukanie do drzwi, które sprawiło, że łyżka niemal wypadła jej z dłoni, a potem ktoś zaczął w nie walić, wyraźnie próbując dostać się do środka. Pies Reinmara szczekał przeraźliwie, gotowy skoczyć ku wejściu.
- Zdradź swe imię i zamiary, to może cię przenocujemy! - Krzyknęła gardłowo, zimno, w kierunku drzwi.
Nikt jej nie odpowiedział, a walenie w drzwi nie ustawało.
- Jestem za tym, żeby nie otwierać - powiedziała do pozostałych. - Odnoszę wrażenie, że cokolwiek tam jest, nie szuka schronienia przed deszczem.

Odłożyła miskę z gulaszem i chwyciła za kostur, w pamięci odnajdując formułę zaklęcia. Czekała w gotowości na dalszy przebieg wydarzeń i miała nadzieję, że żadne z towarzyszy nie zdecyduje się na otwarcie tych przeklętych drzwi. Znowu miała złe przeczucia, choć o dziwo, pozostawała spokojna.

 
Tabasa jest offline