04-11-2018, 08:19
|
#21 |
Administrator | Obserwowanie okolicy nie wykluczało i innych zajęć, a tym i zbierania informacji, żebracy zaś to mieli do siebie, że wiedzieli więcej, niż przeciętny obywatel. A to znaczyło, że i ten mógł udzielić jakichś ciekawych (dla Maxa) informacji.
- Być może interesuje mnie jedna panienka - powiedział, wrzucając do poobijanego hełmu sztukę srebra. - Co możesz powiedzieć o tych, co mieszkają na poddaszu tego domu?
- Na poddaszu to nie wiem, czy w ogóle kto mieszka. - Weteran uśmiechnął się uniżenie i zajrzał do hełmu. - Na trzecim piętrze to człek zamożny, to wiem, ale wyjechał rano z ochroniarzem. Dyliżansem “Cztery Strony”, to w długą podróż zapewne.
- A niewiasta? Co się ptakami zajmuje? - spytał Max.
- A jak na nią wołają? - zapytał po chwili zastanowienia.
- Anka ponoć - odparł Max. - Ale mogą i inaczej. Nie imię jest ważne, jeno ptaki. Czy jest ktoś w okolicy, co się ptakami zajmuje.
- Anka, Anka. Mogą inaczej... - powtarzał żebrak bawiąc się hełmem. - I ptakami się zajmuje... Mógłbym poprowadzić. - Potrząsnął monetami dwuznacznie.
- A daleko to? - spytał Max.
- Nie. - Inwalida potrząsnął hełmem i zadygotał głową niekontrolowanie.
- Gdzie? - Max sięgnął po kolejną monetę.
- Na Tysiąca Karczm. Może tam być. To niedaleko. - Nadstawił naczynie.
- Morze jest ponoć szerokie i głębokie - odparł z cieniem ironii Max. - A dokładniej? - Wrzucił monetę.
- Może być w kilku tawernach. Gdy ją zobaczę, to pokażę. - Wstał i dygocząc, to nogą, to ręką, to głową, zaczął iść.
- Jeszcze nie teraz - powiedział Max. - Poczekaj. Nie jestem sam, muszę powiadomić parę osób.
Miał zamiar poczekać, aż z góry wrócą kompani. I wtedy zabrać ze sobą, na przykład, Gotte i wybrać się na poszukiwania treserki zwierząt. |
| |