Wątek: Piraci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2007, 00:08   #18
corenick
 
corenick's Avatar
 
Reputacja: 1 corenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetny
Slonce juz zaszlo za horyzont. Lagodna bryza powiewala od strony morza, niosac ze soba ochlode i dobry humor. Dzwonki boi odzywaly sie raz po raz, jakby chcialy wyrazic swoj dobry nastroj. Na jedynym stojacym w porcie statku zaplonely latarnie i odezwal sie gwizdek bosmana, wzywajacy zeglarzy na nocna, psia wachte.
Wtem, niewiadomo skad, po trapie na poklad wbiegl czarnoskory, dopytujac sie, bez wiekszego pomyslunku, o bosmana. Pani bosman ewidentnie stala na galeryjce przy kole sterowym, lecz gosc ow wygladal jakby jego porankiem byl wieczor. Nieulozony stroj, zmierzwione wlosy. Ewidentnie dopiero co sie obudzil.
Bosman, o niebiosa, okazala sie byc kobieta. Wydala ostatnie rozkazy, po czym zeszla do nieznajomego.
- Wez sie za cos obdartuchu!- wykrzyknela.- Poklad wyglada jak portowy burdel a my wlasnie odbijamy!

Rzeczywiscie. Caly statek jakby ozyl. Czesc ludzi z wachty zajelo sie wnoszeniem ostatnich ladunkow pod poklad, kiedy inni goraczkowo biegali po pokladzie, starajac sie ruszyc ta stara lupine z miejsca. Sternik bystrym okiem wyczekiwal na odpowiedni moment. Glos pani bosman wyrazal stanowczosc jakiej pozazdroscic mogl stary wilk morski.
- Rzucac cumy! Stawiac zagiel! Ruszac sie patalachy!
Zagiel opadl na pol dlugosci, po czym kierowany zrecznymi rekoma zlapal wiatr. Sternik delikatnie skrecil kolem sterowym, po czym statek, odpychany od pomostu sila miesni, szarpnal delikatnie do przodu. Karawela wykonala sliczny, powolny luk, po czym skierowala sie w strone przesmyku pomiedzy skalami, stanowiacego naturalna brame do portu. Skrzypienie drewna oraz naciagnietych lin a takze szum fal odbijajacych sie od burt statku mowil dobremu zeglarzowi o wspolnej pracy wszystkich elementow zaglowca.
Zaraz po wyjsciu na otwarte morze rozlegl sie okrzyk bosmana:
- Pelne zagle staw! Ostrzyc pod wiatr!
Po chwili stateczek zafurgotal piekna tafla plotna na obu masztach. Zagle w momencie uformowaly sie w piekne luki i cala lajba szarpnela do przodu. Zeglarze mogli posluchac cichej i jakze milej dla ucha melodii jaka wygrywal kil przecinajacy wode. Statek zlapal delikatny przechyl, kladac sie ku fali w sposob jaki zawsze kochaliscie.
Bezchmurne niebo pokazalo wam odlegle konstelacje w pelnej krasie. "Psia" wachta z zadowoleniem patrzyla po sobie, zbierajac sie w grupkach na pokladzie. Nagle, jakby z nikad, zabrzmialy poruszajace dzwieki francuskiej szanty, spiewane, jak sie okazalo przez czarnoskorego mezczyzne. Grog poszedl w kolejke wkolo was. Dobre humory, doskonala pogoda i powiew swiezosci. Tyle potrzebowaliscie do pelni szczescia. Gdzies przed wami byl kolejny port lub kolejne wyzwanie. W koncu.
 

Ostatnio edytowane przez corenick : 17-07-2007 o 00:11.
corenick jest offline