Juvenia uśmiechnął się lekko i ruszył dalej w kierunku komisariatu policji.
- Nie obawiaj się - powiedział spokojnie. - Nasze "precjoza" pochodzą od Sfory "Red/Black", a ta zrzesza co bardziej doświadczonych i, co ważne, praktycznych użytkowników magii krwi w Sabbacie, przynajmniej od czasu gdy Wielki Pożar w Mexico City strawił Dom Goratrixa.
Powiew chłodnego wiatru.
Odległe szczekanie psów.
Przelatująca bezszelestnie sowa.
I nagle kruki. Puma nie spodziewała się ich tutaj, zwłaszcza nie o tej porze, ale od razu zrozumiała, że muszą być powiązane z grupą wampirów, do której zamierzała dołączyć. Nawet było ich sześć - tyle, ilu członków liczyła obecnie Sfora.
Jednak nie tylko ptaki ją obserwowały. W mroku lśniła jeszcze jedna para oczu - czerwonych ślepi godnych krwiożerczej bestii.
Ciemnoskóry mężczyzna rzucił jednemu z kruków krwisty kawałek mięsa, a ptak radośnie uraczył się przysmakiem.
- Witaj, Pumo - jego głos był lekko ochrypnięty. - Jestem Richard Crow. Pierwszy Morderca Kruka i Ductus tej Sfory. Hidalgo opowiadał mi o tobie.