Szczuroczłek zaczął piszczeć i zdawało się szykował do ataku. Elvita już miała ku niemu skoczyć by przyblokować wyjście pozostałych bestii z budynku gdy zobaczyła zielone światło i po chwili coś wybuchło.
- na Sigmara.- Jęknęła a skaven padł na niespodziewającego się niziołka przewalając go na ziemię.
Zaczęli się szamotać a Elvira odruchowo doskoczyła do walczących by zabijając stwora uratować Ryżego, który za chwilę może być rozerwany.
- zdychaj plugastwie!- Zasyczała i cięła wysoko, tak by nie trafić niziołka. Skaven dostał przez kark i czarna jucha trysnęła. trup w krótkich konwulsjach całym ciężarem zwalił się na biednego niziołka.
- Cały jesteś?- Zwróciła się Pani sierżant do ocalonego Ryżego i podała mu dłoń wcześniej wbijając miecz koło nogi.
Nie czekała dłużej i wyrywając broń ruszyła ostrożnie do budynku.
Nikogo tam nie było a w jednej ze ścian była pokaźna dziura.
- teraz w przeciągu będzie trzeba siedzieć. Przynajmniej ten smród i brud po nich wywieje.- Oznajmiła do wchodzących za nią. Sama patrzyła przez dziurę w kierunku lasu.
- Uciekli. Chyba nie chcieli zwady z nami.- Podsumowała i oczyściła broń i usiadła na stopniu.
- Co to było?- Spytała zbliżającego się Manfreda.
Dziewczyna miała dość wrażeń jak na jeden dzień. Pogoda, cienie przed nimi a teraz te stwory. Chciała odpocząć i coś zjeść.