08-11-2018, 17:20
|
#21 |
|
Rowan szła na przysłowiowym ‘szarym końcu’, albo określając to bardziej taktycznie ‘osłaniała tyły’. Widząc chatkę jej zamoknięte serce wypełniła dzika radość. Marzyła by zdjąć przemoknięte ubrania i usiąść koło ogniska. Rozgrzać, zziębnięte palce u rąk i stóp. Zjeść albo wypić coś ciepłego.
Zeszła z konia, wtedy kiedy usłyszała jakieś zamieszanie, potem właściwie usłyszała tylko jak krzyk “Skaven!” a po chwili huk rozsadzania jednej ze ścian chatki. Dziewczyna schwyciła konia spłoszonego nagłym odgłosem i udało jej się go uspokoić.
Rowan nawet nie zdążyła dobyć łuku, pędząc do dziury by sprawdzić od tej strony czy z resztą wszystko w porządku.
- Wszyscy cali? -Na pierwszy rzut oka byli. Na drugi też.
|
| |