08-11-2018, 17:57
|
#22 |
| Erik widząc uciekających skavenów wyrwał pistolet z olstra i kopnął piętą konia, momentalnie obracając go bokiem. Wyprostował ramię, pochylając puffer płasko i celując w niknące sylwetki zwierzoludzi. Niestety, opad deszczu był silny, że zdawało się, że wróg biegnie w jakiejś mgle, w dodatku po chwili zniknęli za drzewami. - No żesz kurwa...- Szlachcic zaklął, opuścił broń, zrobił niewielkie kółko dokoła chatki i podjechał do reszty, chowając pistolet z powrotem. Uciekli. Bez szans na pościg w tej gęstwinie. Szkoda koni, jeszcze się połamią – oznajmił krótko - Przynajmniej chatka będzie wolna – mruknął schodząc z konia i przywiązując go do gałęzi pobliskiego drzewa i pochylił się nad zabitym - Dobra robota. Szkoda, że już nic nie powie. Ale to mała strata. - pokiwał głową gratulując niziołkowi pierwszego zabitego skavena. - Sprawdź, czy nie masz pan jakichś skaleczeń albo zadrapań. Słyszałem, że brudne są, kurwie syny. Jeszcze jakaś gorączka waści złapie - poradził idąc w stronę konia, ocierając mokrą od deszczu twarz i ścierając strugi wody z rękawów koletu.
W pierwszej kolejności poszedł po broń, i proch, aby umieścić je w suchej jak miał nadzieję chatce. A potem koc. I nieco odpoczynku przy ogniu.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
| |