Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2018, 17:18   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Heaher stanęła na chodniku, obserwując ulicę i wypatrując samochodu starucha. Hisako, Jimmy i Marti w tym czasie prześliznęli się przez otwartą bramę wjazdową na podwórze Hausera. Jeśli dom odzwierciedla stan duszy jego właściciela, trzeba było przyznać, że ze staruszkiem było źle. Posesja porośnięta była chwastami a trawnika nikt nie kosił tygodniami. Po podwórku walały się śmieci, plastikowe butelki i puszki, kawałki starych gazet. Domostwo też było w opłakanym stanie. Farba odchodziła z budynku płatami, okna pokrywały szare warstwy kurzu a część dachówek poodpadała. Aż trudno uwierzyć, że w tej dzielnicy pięknych domków jednorodzinnych zagnieździł się taki chwast.
Uwaga dzieciaków skupiła się na skomlącym psie. Owczarek schował się do budy i teraz wystawał z niej tylko jego smutny pysk, który łypał na nich… obojętnie? Wydawało się, że pies jest skołowany, może nawet przestraszony.
Marti, który od początku miał złe przeczucia spojrzał raz jeszcze w kierunku domu Hausera. Jedna z zasłon na pierwszym piętrze poruszyła się nieznacznie. A może to była tylko jego wyobraźnia?
Heather dzielnie stała na posterunku. Zauważyła nadjeżdżający samochód, który wyłonił się zza zakrętu, ale z pewnością piękny, czerwony, odpicowany cadillac nie należał do starego śmierdziela. Dziewczynka już nabierała powietrza w usta, ale tylko ze świstem je wypuściła, gdy okazało się, że nie był to właściciel posesji, na którą wkroczyli jej przyjaciele. Spojrzała jeszcze kątem oka na wejście którym dostali się na podwórko, po czym w pełni skupiła się na wypatrywaniu auta Hausera.
- Wynosimy się stąd albo wchodzimy sprawdzić, czy jest tam trup… - Marti celowo nie dał opcji pomiędzy. Jeśli podejmować ryzyko, to na całość.
- Mieliśmy sprawdzić co z psem, a nie włamywać się do jego domu, ciołku… - skarciła Martiego Hisako.
- Pies żyje - stwierdził Jimmy - i nie wygląda na takiego, któremu połamano żebra czy nogi. A wyciągać go z budy nie będę. Cenię sobie palce. Ma ktoś z was może jakąś kanapkę? Marti? Owczarek po chwili znów stał się niespokojny. Wyczołgał się z budy i nie zwracając uwagi na dzieciaki zaczął nerwowo chodzić w kółko ciągnąc za sobą zardzewiały łańcuch. Kiedy przyjaciele przyjrzeli mu się bliżej zauważyli, że pies ma nabrzmiałe czarne sutki, a po tylnych łapach spływa mu jakaś wydzielina. Suka uciekła za budę, położyła się na ziemi i znów zaczęła skowyczeć.
Tymczasem bliźniaki Todd i Tad przerwali trening i podeszli do Heather.
- Ej młoda, czego ci frajerzy tam szukają? - spytał rudzielec z rękawicą na ręku, wskazując na posesję Hausera.
 
Kerm jest offline