Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2018, 20:37   #8
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Marti z rozdziawioną od zdziwienia buzią ruszył idąc tyłem w kierunku lodówki, którą wcześniej zlokalizował wzrokiem. Już domyślał się co tam zobaczy.
- Marti! - syknął James, stając na progu. - Co tu... - Nie dokończył, widząc siedzącą przy stole kobietę.
- Cicho Jim! - Marti powiedział mocno poważnym i głośnym stwierdzeniem. - To manekin… ten psychol… - nie dokończył i skupił się na otworzeniu lodówki. Spodziewał się wylewającej z wnętrza makabry. Ku jego rozczarowaniu lub uldze, lodówka była prawie pusta. Na półeczce stało równo ułożone jajka, obok mleko i twaróg. Najwyraźniej „kanibal z Breadhouse” gustował w diecie białkowej.
- Coś tu nie gra Jim… - zastanowił się Brainy.
Jimmy nie odpowiedział. Złapał Marti'ego za ramię, chcąc go wyciągnąć z kuchni i z domu.
- Uciekajmy stąd. Mam złe przeczucia, że to naprawdę zły człowiek - stwierdził Marti. Szybko razem udali się z powrotem w kierunku piwnicy.

W tym samym czasie Hisaku czatująca przy piwnicznym okienku usłyszała coraz głośniejsze popiskiwanie owczarka. Z miejsca, gdzie stała miała teraz dobry widok na psa. Zauważyła jak zwierzę liże się między nogami, a potem nagle unosi pysk i zaczyna wyć z bólu. Pies wyprężył się w dziwnej pozycji. Potem coś zaczęło z niego wychodzić… Dziewczyna w tej odległości nie była w stanie stwierdzić co, dlatego przestała nawoływać chłopaków. Pierwsze co pomyślała, to że może suka będzie miała szczeniaki, ale Azjatka nie miała pojęcia czy to na pewno to. Wcześniej nie widziała jak wygląda oszczenienie się u psów, a suczka wyglądała na bardzo chorą i równie dobrze mogły jej wypływać wnętrzności - jak na jakimś filmie grozy...

Chłopcy trzymając się blisko siebie ostrożnie zeszli po schodach, wcześniej zamykając za sobą drzwi. Marty tym razem bardziej uważał i nie dał zaskoczyć żadnym przeszkodom, obecność Jimmy’ego na pewno dodawała mu otuchy. James pomógł wdrapać się okularnikowi na parapet. Potem, gdy Marty prześlizgnął się przez okiennicę, wspiął się i ruszył za nim. Mały Barker wyszedł z bohaterską miną na zewnątrz i spojrzał na Hisako.

- I cooo? Głupio Ci teraz? Wiesz co tam widzieliśmy? Ten świr zamienił żonę na manekina. Ciekawe co się stało ze zwłokami, bo w lodówce już ich nie ma… Jeszcze ten pies, który wygląda jakby miał urodzić obcego… - podekscytowany Marti czekał na reakcję Azjatki. Jimmy spojrzał na niego i postukał się w czoło, po czym skupił swą uwagę na psie.

- Marti, biegnij do matki. Niech zadzwoni do doktor McCarthy
- powiedział.
Marti zdegustowany brakiem zainteresowania ruszył marszem w kierunku domu. Usłyszeli cichutki pisk, skomlenie, ale nie był to owczarek, lecz coś co z niego właśnie wyszło.

Hisako ostrożnie przesunęła się w miejsce, gdzie można było lepiej zobaczyć co się stało z owczarkiem. Uważała by nie podejść zbyt blisko, jeśli to małe było szczeniakiem, dorosły pies mógł nie być zadowolony z obecności dziewczyny tak blisko. Okropieństwo, które wyobrażała sobie dziewczynka, okazało się malutkim, łysym ślepym szczeniakiem. Suka zaczęła wylizywać z niego wody płodowe, a potem kierowana pierwotnymi instynktami natury przegryzła coś co mogło być pępowiną.

- Owwwww… - powiedziała Hisako obserwując ten czysty mechanizm instynktów macierzyńskich w przyrodzie. - Jimmy, patrz, oszczeniła się.
- Koniecznie potrzebna nam pomoc - odparł chłopak, przyglądając się szczeniaczkowi. - Kto wie, co ten popapraniec zrobi z tym maleństwem. A może by trzeba dać jej trochę wody? - rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu miski i wspomnianego płynu. Zauważył blaszaną miskę leżącą koło budy psa. Miska do połowy wypełniona była wodą.
- Może chodźmy do mamy Martina, bo mu nie uwierzy że trzeba wezwać weterynarza. - Zasugerowała Hisako.
- Chodźmy - zgodził się Jimmy. - W razie czego ma co pić, a i tak dla niej nic nie zrobimy.
- Możemy później jej zanieść jedzenie. - Zaproponowała brunetka idąc za przyjacielem w stronę wyjścia. W oddali słyszeli już ponaglającego mamę Marti'ego.
 
WielkiTkacz jest offline