Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2018, 13:22   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Akcja "Pricess" zakończyła się częściowym powodzeniem.
Co prawda gdyby ukradli sukę wraz ze szczeniętami, to zwycięstwo byłoby całkowite, ale - nie da się ukryć - równocześnie byłoby, jak by to określił Marti - pyrrusowe. Po co komu wiedza, że dawno, dawno temu (chociaż nie w odległej galaktyce) istniał facet, który wygrał, ale w sumie przegrał, tego Jimmy nie wiedział, ale skoro ktoś chciał sobie zaśmiecać głowę takimi informacjami, to trudno.
A przynajmniej ktoś będzie miał oko na szczeniaczki i Hauser nie zrobi im krzywdy.

* * *

- Łebski z ciebie chłopak - Jimmy powiedział cicho do Marti'ego, gdy za Doną zamknęły się drzwi - i na pewno jesteś kochającym braciszkiem, prawda? Z pewnością nie pozwolisz, by twoja starsza siostra musiała tu siedzieć z nami... Szepniesz jej jedno, czy dwa mądre słowa i będzie ci wdzięczna za to, że będzie się mogła wyrwać z domu. Mądrze to załatwisz i będzie miała u ciebie dług. A my będziemy mieli swobodę. Przemyśl to...
- I do wieczora
- dodał, wychodząc z pokoju.

- Do widzenia, pani Barker! - powiedział znacznie głośniej.

* * *


Nim dotarł do domu zdążył jeszcze wymienić kilka poglądów z obiema pannami "H" i rzucić jedno 'bye' i jedno 'sayonara'. A potem czekała go mniej przyjemna niespodzianka. Tyle, że nie tak od razu...


King wybiegł Jimmi'emu na powitanie i obwąchał go od stóp do kolan jakby wyczuł, że jego przyjaciel znajdował się w pobliżu innego psa. Jimmy pogłaskał zwierzaka za uchem a potem podniósł leżącą na trawniku piłkę i rzucił na aport. Pies natychmiast popędził za piłką, by po chwili wrócić z 'łupem' w pysku, z radości machając ogonem.
- Świetnie, mały. Jeszcze raz?
Zabawa nie potrwała długo, bowiem po chwili Trevor Thompson wyprowadził z garażu swego harleya.




Dziś właściciel warsztatu postanowił zrobić sobie wolne i, tak jak starzy Marti'ego, wybierał się z żoną na festyn. Obok motoru ojciec Jamesa postawił wiadro i szmatę
- Przed obiadem ma lśnić na błysk, zrozumiano? – Choć kiedyś podobno był hipisem, to rozkaz zabrzmiał jakby wypowiadał go znienawidzony przez dzieci-kwiaty amerykański pułkownik z Wietnamu. Po chwili jednak Trevor uśmiechnął się do syna i zniknął za drzwiami domu.
- Dobra, dobra... - odpowiedział Jimmy tonem całkowicie wypranym z entuzjazmu.
Owszem, lubił maszyny.
Lubił też, i to bardzo, wiekowego harleya, starszego niż Michael, pamiętającego ponoć czasy, gdy Jessica i Trevor nie byli jeszcze małżeństwem.
Lubił harleya, ale nie przepadał za pracami porządkowymi i ojciec o tym aż za dobrze wiedział. Ale z kolei James wiedział, że jeśli chce kiedykolwiek samodzielnie przejechać się harleyem (na dodatek nie czekając na prawo jazdy), to musi się nauczyć o motocykl dbać.
W pokoju może być bałagan, ale maszyna ma lśnić i chodzić jak szwajcarski zegarek. Albo i lepiej, bo od zegarka życie zależy znacznie rzadziej.
- Widzisz, King? - zwrócił się do psa. - Tak nam dorośli muszą psuć zabawę.

A potem było jeszcze parę słów od mamy na temat wchodzenia na teran cudzej posesji, nawet w najlepszej intencji (najwyraźniej pani Barker podzieliła się wiedzą z panią Thompson), tudzież zgoda na spędzenie choćby całej nocy w domu Marti'ego.

* * *


Po obiedzie Jimmy wsziadł na rower i pojechał do parku by zobaczyć, jak postępuje budowa "El Diablo".
A potem miał zamiar pojechać od razu do Marti'ego.
 
Kerm jest offline