Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2018, 16:04   #2
Shiv
 
Shiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Shiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputację
Od dłuższego czasu nie śmierdzieli groszem i to się musiało w końcu zmienić, bo właściciel gospody, w której się stołowali, mógł się w końcu wkurzyć i pognać ich w cholerę. Na szczęście to on podsunął im pod nosy wiadomość o tym, że jakiś lokalny "król drewna" szuka ludzi do niebezpiecznej roboty. Dla Ivora i dla reszty to była szansa, by się w końcu gdzieś zaczepić i zająć czymś więcej, niż chlaniem, graniem w karty i podrywaniem okolicznych dziewek. Kredyt u Nosacza nie spłaci się w końcu sam...

Tropiciel podróżował w tej ekipie od kilku tygodni i dał się poznać jako wesoły, optymistycznie nastawiony do życia człowiek. Raz czy dwa napomknął, że walczył za pieniądze w kilku kompaniach najemnych, umiał robić mieczem ale jego "konikiem" był zdecydowanie łuk, łowiectwo i sztuka przetrwania w dziczy. Był wysokim, przystojnym mężczyzną o bystrym spojrzeniu orzechowych oczu. Długie do ramion włosy spięte miał zwykle w kuc, na szyi wisiał rzemyk, na które nawleczone miał kły niedźwiedzia i wilka, które traktował jak amulet szcześcia.

Odziany był w skórznię, brązowe spodnie i wysokie buty. Przy pasie dyndał mu sztylet i miecz, a na plecach, oprócz wypchanego po brzegi rukzaka znajdowały się dwa kołczany strzał i łuk najlepszej jakości, który wygrał w konkursie łuczniczym w mieście Olhava rok temu. Na umięśnione ramiona i grzbiet zarzucał jeszcze ciemno-zielony płaszcz, ale obecnie pogoda była na tyle przyjemna, że nie musiał. W takim rynsztunku poszedł wraz z kompanami do Terhovena, by dowiedzieć się, co to za robota. Gdy mężczyzna przemawiał, Ivor popijał od czasu do czasu wino z manierki. Sikacz to był straszny, ale na nic lepszego nie było go w tej chwili stać.

- Weźmiemy tę robotę, panie Terhoven, chyba wszyscy się ze mną zgodzą - powiedział, patrząc po twarzach towarzyszy, a potem przeniósł wzrok na "króla drewna". Głos miał głęboki, nieco zadziorny, pasujący do aparycji. - Jednak przyda się jakaś zaliczka przed wypłynięciem. Tak, żeby zakupy jakieś porobić - mówiąc "zakupy" Ivor miał na myśli alkohol, ale nie powiedział tego na głos. - No i jednak żywy pieniądz, to żywy pieniądz. Sto sztuk złota na głowę styknie. Prawda, panowie i droga towarzyszko? - uśmiechnął się na koniec szelmowsko do Evelin. - Resztę odbierzemy już w Dyveken.

Skoro Terhoven miał zamiar spłacić ich długi u Nosacza i jeszcze płacił za wieczorną zabawę, to Ivor miał zamiar to wykorzystać i się bawić. W końcu raz się żyje, nie? Pewnie znowu schleją się z Aelfricem, wspominając stare, dobre, zamierzchłe czasy tułaczki i wojaczki.
 
Shiv jest offline