Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2018, 14:56   #134
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Walka w ruinach trwała na dwóch frontach. Relhad się wycofywał, już czując za plecami ścianę. Oczy wodziły od jednego wroga do drugiego, oceniając który w chwili obecnej stanowi większe zagrożenie. Jeden był ranny, więc kolejny cios mógłby go wyeliminować, ale równocześnie był mniej groźny trzymając niezdarnie broń w lewej ręce, z prawą bezwładnie zwisającą wzdłuż ciała. Drugi był w pełni sił i to jego atakował Torstig, starając się zachować dystans. Wyczuł moment idealnie. Wieloletnie doświadczenie zaowocowało do spółki z wrodzonym instynktem. Głowica wgryzła się w odsłonięte udo przeciwnika, grzęznąc głęboko w mięśniu i zgrzytając na kościach. Torstig gwałtownie szarpnął toporem i Rusanamani runął na ziemię w fontannie krwi z rozległej rany. Wił się u jego stóp, wrzeszcząc i starając się zahamować krwawienie. Jego towarzysz, ten z bezwładną ręką mimo iż widział, jak Torstig walczy, ponownie zaatakował, krzycząc niezrozumiale. Starzec musiał tylko minimalnie się przesunąć, aby uniknąć ciosu.

Wewnątrz Livia walczyła z Osamem, przerzucając się z nim wyzwiskami i obelgami. Być może podziałały one na mężczyznę zgodnie z zamiarem Kibrii, bo po chwili fechtowania wyczuła moment. Uderzyła nisko, celując w krocze. Opór jaki poczuła na ostrzu świadczył o tym, że być może Osam jeśli przeżyje, to do końca życia będzie szczał kucając. Zraniony zawył, ale zamiast zaprzestać walki zaatakował ze zdwojoną zaciętością, spychając Livię ku ścianie. I jemu też się poszczęściło. Dziewczyna w pewnym momencie potknęła się, a Osam wbił jej bułat w brzuch. Kibria zachwiała się i upadła na podłogę, gdy nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Czuła gorące pieczenie w miejscu, w którym ostrze przebiło skórę zagłębiając się w jej ciało. Osam cofnął się, z bronią nadal gotową do walki, do zadania ostatecznego ciosu.

- Po co Ci to było, dziewczyno? – zapytał. – Wrogowie szejka Cię przysłali, by mnie zabić?


Thoer ruszył w dół zbocza. O dziwo jego przemowa do dwóch Rusanamani poskutkowała i Rami ruszył za Ianusem, z pewną dozą determinacji podszytej zawstydzeniem na twarzy. Nim legionista zrobił więcej niż dziesięc kroków wychodząc z jaskini, Nefer-Inet siedzący w jego głowie zdecydował sie na konwersację.

- Och, Ianusie Accipiterze – w głosie pobrzmiewała złośliwość i kpina. – Aleś sprytnie wymyślił. Problem polega na tym, że ja nie param się tanimi sztuczkami. Nie mogę spowodować, że nagle wszystko utonie w kakofoni dźwięków. Przykro mi, ta część planu nie wypali. Podobnie jak druga. Potęga zaklęć Nefer-Inet dotyczy głównie nieumarłych bytów. W grobowcu Muharija powstrzymałem Twoich wrogów, bo nie tlił się w nich płomień życia. Małpoludy to co innego, one są żywe…

Jakby na potwierdzenie tych słów z mrocznego gąszczu wybiegła jakaś kosmata, pokraczna sylwetka i wymachując muskularnymi ramionami rzuciła się na Ianusa. W mroku poniżej jarzyły się czerwonawe ogniki. Oczy wielu stworzeń. - Fahimie, chroń… Ich jest więcej – wymamrotał strażnik. Więcej nie zdążył powiedzieć. Z ciemności wypadły dwa kształty i rzuciły się na niego. Wszyscy trzej upadli na ziemię i w akompaniamencie wrzasków Ramiego potoczyli się w dół.
 
xeper jest offline